KOŚCIÓŁ MŁODYCH

Multi-kulti w szkole, pracy, Kościele…

Żyjemy w czasach, kiedy na ulicach wielu miast coraz częściej spotkać można
osoby innego koloru skóry. Mamy z nimi do czynienia w szkole, pracy,
a nawet w Kościele. Język angielski staje się powszechnym językiem komunikacji
międzynarodowej.
Pozwala nam to nie tylko poznać inne kultury, ale także ubogacić naszą.

WERONIKA BEŁDYCKA

Stypendystka FDNT

Młodzież na Campus Misericordiae podczas
Światowych Dni Młodzieży w Krakowie w 2016 r.

MARCIN MAZUR

Sprzyjają temu różne wydarzenia międzynarodowe zarówno świeckie, jak i kościelne, np. spotkania młodych katolików w ramach Światowych Dni Młodzieży.
Kraków 2016
Wydarzenia ŚDM w Krakowie były dla wielu młodych jedyną okazją do poznania osób z tak wielu krajów oraz tak odmiennych kultur. Bo jak często mamy sposobność porozmawiać z Chińczykiem na temat obecnej sytuacji w jego kraju? Albo jak często mamy okazję zobaczyć tradycyjne tańce krajów Ameryki Południowej? Kilka dni, które młodzież z całego świata spędziła w Krakowie, uświadomiły im, że mimo różnego pochodzenia i odmiennych zwyczajów kulturowych bardzo często mają podobne spojrzenie na świat. Ponadto był to czas ogromnej wymiany kulturowej.
Zarówno polska młodzież poznała wiele obyczajów panujących w wielu egzotycznych krajach, jak i obcokrajowcy mogli odkryć bogactwo kultury polskiej. Azjaci, Amerykanie czy mieszkańcy Afryki, mieszkając w parafiach w całej Polsce, brali udział w życiu rodzinnym, angażowali się w życie Kościoła w danej miejscowości, a przede wszystkim pokazywali, że „czarny”, „żółty” czy „biały” – jesteśmy wciąż tak samo ludźmi. Światowe Dni Młodzieży to czas, kiedy dostrzec można młody Kościół, zjednoczony w imię Chrystusa, będący ponad podziałami. Był to czas zakopywania dołów, budowania mostów pomiędzy młodymi całego świata.
Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe
Jako naród słynący z pesymistycznego podejścia do świata bardzo często narzekamy na złe traktowanie Polaków za granicą. Nie dostrzegamy jednak tego, że bardzo podobnie traktujemy obcokrajowców w Polsce. Rzadko w takich sytuacjach pamiętamy o starym powiedzeniu „nie rób drugiemu, co tobie niemiłe”. Dziwi nas wrogość w stosunku do naszych rodaków żyjących poza granicami kraju. Sami jednak nie potrafimy zdobyć się na otwartość i serdeczność w stosunku do osób innego koloru. Szczególnie zjawisko to uwydatnia się wśród osób starszego pokolenia. Na szczęście zmienia się to na lepsze. Młodsze roczniki potrafią dostrzec, że z kontaktów międzynarodowych wyniknąć może wiele dobrego. Przede wszystkim pomagają one rozwijać znajomość języków obcych.
Ponadto na polskim rynku pracy coraz częściej pracę oferują międzynarodowe korporacje. Zwyczajnym brakiem rozsądku byłoby odrzucenie świetnej oferty pracy tylko dlatego, że pochodzi ona z firmy zatrudniającej ludzi z całego świata. Spotykając na co dzień, w pracy, szkole, na uczelni, osoby innego koloru skóry, przyzwyczajamy się do takiego widoku i z czasem nie jest on dla nas niczym wyjątkowym. Praca w międzynarodowych firmach może także od nas wymagać zmiany miejsca zamieszkania na inny kraj.

W takim wypadku to my stajemy się w danym miejscu „egzotyką”.
Będąc w nowym miejscu, mamy nadzieję na akceptację i życzliwość ze strony rdzennych mieszkańców. Dlaczego więc nie potrafimy zaoferować tego samego u nas?
Polak, Arab dwa bratanki
Obecna młodzież, żyjąc w czasach globalizacji i internetyzacji, bardzo często swobodnie posługuje się językiem angielskim. Dzięki temu młodzi mogą poznać ludzi nie tylko tego samego wyznania, ale także innych. To właśnie oni przyczyniają się do szerzenia tolerancji oraz zanikania ksenofobii, co uznać można za zjawisko pozytywne. Coraz więcej obcokrajowców przyznaje, że pod względem tolerancji Polska zmienia się korzystnie. To właśnie młodzi, ze swoim świeżym podejściem do świata, wierzą, że bratnią duszę można poznać w osobie nie tylko innego koloru, ale i wyznania. Dla nich nie każdy Arab to islamista. Dzięki nim dowiedzieć się można, że nie każdy Egipcjanin, Algierczyk czy Marokańczyk, wychowany w kulturze islamskiej, ślepo podąża za Koranem, ale że ma również własne zdanie.
Ponadto sytuacja ta uczy szacunku do kultury, w której wychował się drugi człowiek, nawet jeśli odbiega od naszej. Bo żadna religia nie jest gorsza od innej. Wierzymy w jednego Boga, a to, jak go nazywamy… to tylko nazewnictwo. Coraz częściej spotkać można również międzynarodowe, międzykulturowe związki, małżeństwa. To co 20 lat temu było wyjątkiem, dziś jest powszechnością. Bo kocha się człowieka za to, jaki jest, a nie za to, jakiego jest koloru czy wyznania.
„Kochajmy się”
XXI wiek to czas, kiedy geograficzne granice tracą na znaczeniu. Bardzo często nie potrafimy jednak zniszczyć tych granic w naszych umysłach. Mając w pamięci wojny, zamachy, stajemy się nieufni wobec drugiego człowieka.
I choć zbytnie zaufanie nie jest dobre, jego kompletny brak też potrafi szkodzić. Wierzymy, że Bóg we wszystkim ma swój plan. Jednak w momencie, kiedy stawia na naszej drodze osoby innego wyznania czy koloru skóry, od razu te jego plany odrzucamy. Żyjemy w świecie stereotypów, których często nawet nie kwestionujemy. Na szczęście zdarzają się wyjątki. To one wpływają na to, abyśmy jako naród potrafili iść z duchem czasu i nauczyli się akceptować inność. Zadanie to należy przede wszystkim do młodych, jako tych, przed którymi świat stoi otworem. Nie można jednak całej odpowiedzialności zrzucić tylko na nich. Każda osoba może dorzucić swoją cegiełkę do budowania Polski jako kraju tolerancyjnego i przyjaznego obcokrajowcom.
Dlatego też pójdźmy wszyscy za słowami polskiego wieszcza – Adama Mickiewicza: „Kochajmy się”.