Warto…


przeczytać

(Nie)zwykłe historie

W zasadzie każdy z nas zgodzi się, że życie jest cudem.
Cudem samym w sobie. Możliwość smakowania go na każdym etapie jest wartością niepoliczalną. Na co dzień jednak żyjemy szybko i roszczeniowo. I tylko ten, kto choćby przez chwilę miał poczucie utraty życia, tego, że wszystko może się nagle uciąć i przemielić na proch, jak śpiewa Roguc, ten dopiero zaczyna doceniać wszystkie kształty, barwy, dźwięki i smaki. Dorota Łosiewicz w książce Życie jest cudem (Wyd. Esprit, Kraków 2017) w sposób subtelny i taktowny spowalnia nasz permanentny owczy pęd i kierunkuje uwagę na historie ludzi – być może nieważne dla świata – dla których ich historie były całym światem. Dziewięć reportaży. Intymnych, wzruszających, emocjonalnych… Łosiewicz oddaje głos swoim bohaterom.
A oni opowiadają o walce i zwątpieniu, o bólu i wyborach, o wierze i zwycięstwie – czasem spektakularnym, czasem cichym i pokornym. Książka mówi o ludziach w obliczu cudu poczęcia i narodzin. Jednak tu nic nie jest łatwe. Nie ma kolorowych śpioszków, kołyski i pluszaków. Każdy dzień jest wyborem. Wyborem życia. To walka o każdy oddech i bicie serca najpierw nienarodzonego, a potem często przedwcześnie urodzonego malucha. Książka jest o miłości i o czułości. O zasadach, które wydają się urastać do rangi heroizmu. Jednak nie znajdziecie tu patetyczności, taniej ckliwości czy morałów. Wszystko jest boleśnie prawdziwe. Bez nadęcia. Pewnie dlatego tak mocno wzrusza i dotyka. Pozwala zatrzymać się i z dystansu popatrzeć na cud egzystencji i perspektywę „niebycia”.
Autorka sankcjonuje życie jako wartość nadrzędną. Sama jest matką czwórki dzieci. Przeczytajcie tę książkę i nie dajcie światu krzyczeć, że życie ułomne jest życiem niepotrzebnym.
Życie jest cudem. Każde. Bez wartościowania. Zawsze pro life. Jak powiedział św. Augustyn: „Raz wybrawszy, zawsze wybierać muszę”.

AGNIESZKA BOKRZYCKA


obejrzeć

Jak Bóg da!

Słynne przysłowie mówi, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Czy jednak to stwierdzenie możemy również zastosować do naszej relacji z Panem Bogiem?
Film, który chciałbym zaproponować w tym miesiącu, nie jest nowością, ale na pewno jest świetną rozrywką dla całej rodziny! Główny bohater, Tomasso, to przede wszystkim człowiek sukcesu. Jest cenionym chirurgiem, który zawsze wie, co ma robić. Jest także zagorzałym ateistą!
Cała jego rodzina jest niczym marionetki, którymi steruje ojciec. Przychodzi jednak moment, w którym całe jego życie zaczyna się zmieniać! I tutaj reżyser pozostawia nas samych. Wraz z głównym bohaterem weryfikujemy różne życiowe wybory, aby dojść do momentu, w którym zobaczymy, że jednak wszystko, co nas spotyka, jest częścią pięknego planu, który ma dla nas Pan Bóg. Okazuje się, że nasze działania i pragnienia, nawet te, które negują Jego istnienie, mogą nas doprowadzić do spotkania z Żywym Bogiem! Jak to się dzieje? Trudno powiedzieć, bo każdy z nas niczym główny bohater sam przeżywa swoje życie!
A to, w jaki sposób Pan Bóg okazuje nam swoją miłość, różni się… Jest jednak pewna zasada jego działania! Ludzie i wydarzenia w naszym życiu mogą być przez nas różnie odczytywane. Każdy jednak, przebywając własną drogę, nie może zapomnieć, że koło niego stoi drugi człowiek, który jak on ma wolną wolę i rozum. Natomiast Pan Bóg próbuje poprowadzić nas ku sobie. Ktoś może zapytać, ile czasu na to potrzeba? Na te i inne pytania najlepszą odpowiedzią pozostaje dla nas tytuł filmu, czyli: Jak Bóg da!
Myślę, że jest to dobre rodzinne kino, które także może nas wprowadzić w czas pięknych wakacyjnych przeżyć.
Akcja filmu rozgrywa się we Włoszech, gdzie natura wspaniale dopełniana jest piękną architekturą. Nie wierzcie mi jednak na słowo! Zobaczcie sami! A przed Wami chwila rozrywki i niejeden uśmiech!

MICHAŁ ŻÓŁKIEWSKI


zwiedzić

Na cysterskim szlaku – Krzeszów

Bazylika pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Krzeszowie, widok z zewnątrz i w środku

MATERIAŁY PRASOWE URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO WOJ. DOLNOŚLĄSKIEGO

Miejscowość znajduje się w południowej części powiatu kamiennogórskiego. Warto tu zajrzeć zarówno z powodu klasztoru, nazywanego europejską perłą baroku (czeka na wpisanie na listę UNESCO), jak i pięknych sudeckich okolic.
Widoczne z dali monumentalne wieże górujące nad zabudowaniami Krzeszowa wyznaczają pielgrzymom i turystom cel ich wędrówki. To bazylika pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, najważniejszy obiekt pocysterskiego zespołu klasztornego. Cystersów do Krzeszowa sprowadził i ufundował opactwo w 1292 r. Bolko I Surowy, książę świdnicko-jaworski. I tak losy cystersów nierozerwalnie złączyły się z ziemią krzeszowską. Nie ominęły ich trudne momenty związane z historią Śląska.
Po wojennych zniszczeniach zawsze jednak klasztor odbudowywano.
W czasach kontrreformacji zespół klasztorny przebudowano w stylu barokowym. Wzniesiono kościół św. Józefa, którego sklepienia oraz ściany nawy i prezbiterium freskami ozdobił mistrz śląskiego baroku M. Willmann. Większość malowideł odnosi się do postaci św. Józefa, jego przodków i Świętej Rodziny. Na uwagę zasługują dwa cykle malowideł w kaplicach bocznych: siedem radości i siedem smutków św. Józefa. W prezbiterium znajduje się wielka (30 × 9,5 m) scena „Pokłonu Trzech Króli”. W sumie mamy tu ponad 50 malowideł ściennych, które tworzą największy zbiór fresków na północ od Alp.
Równie ciekawa jest bazylika pw. Wniebowzięcia NMP, której budowa wiąże się z powstaniem w pobliskiej Kamiennej Górze protestanckiego Kościoła Łaski. Ówczesny opat nakazał rozbiórkę gotyckiego kościoła klasztornego, aby na jego miejscu od podstaw wznieść świątynię, która przyćmi ewangelicką konkurencję.

Sprowadzono najlepszych budowniczych, rzeźbiarzy, a freski malował wnuk M. Willmanna. Nowy kościół powstał w ciągu 7 lat i stał się największą barokową budowlą sakralną na Śląsku. Obecnie jest to najważniejsze sanktuarium maryjne diecezji legnickiej – w ołtarzu głównym umieszczono napisaną w XIII w. ikonę Matki Bożej Łaskawej. To najstarszy obraz maryjny w Polsce, starszy o dwa wieki od wizerunku z Jasnej Góry!
Pochodzenie ikony nie jest do końca ustalone. Pojawiła się w Krzeszowie dość wcześnie, zaginęła na prawie 200 lat w czasie wojen husyckich i cudownie została odnaleziona w skrzyni pod posadzką podczas prac konserwatorskich w 1622 r. Od tej pory jest celem pielgrzymek.
Ponadto można odwiedzić osadę Betlejem, aby zobaczyć schowany w lesie, zbudowany na wodzie i połączony z brzegiem stawu mostkiem – drewniany pawilon opacki.
Z zewnątrz niepozorna, budowla we wnętrzu kryje malowidła mistrza Willmanna ze scenami ze Starego Testamentu tematycznie związanymi z wodą.
Można też odbyć wycieczkę do rezerwatu Głazy Krasnoludków, oddalonego kilka kilometrów na południowy wschód od Krzeszowa. Są tu wysokie do ok. 25 m skałki z piaskowca w zadziwiających kształtach, uformowane w ciągu milionów lat przez naturę.
Skorzystajmy więc z wiosennej pogody i odwiedźmy ziemię krzeszowską.

umwdMATERIAŁ PRZYGOTOWANY
PRZEZ WYDZIAŁ PROMOCJI
WOJEWÓDZTWA