KOŚCIÓŁ MŁODYCH

My chcemy sacrum!

Naturalne i piękne jest to, że szukamy drugiego człowieka,
że potrzebujemy zakotwiczenia wśród ludzi, którzy myślą „tak jak ja”.
Potrzebujemy potwierdzenia swojego człowieczeństwa w drugim człowieku.

DARIA IZYDORCZYK

Stypendystka FDNT

Abp Józef Kupny z pielgrzymami ŚDM. Wrocław, Ostrów Tumski, 23 lipca 2016 r.

AGATA COMBIK/FOTO GOŚĆ

Pragniemy być Osobą, która z całym swym bogactwem, talentami, myślami, historią, trudnym charakterem, dobrymi pragnieniami, a nawet nieudolnością jest przyjęta przez drugiego człowieka.
Kościół to nie tylko wspólnota
To piękne pragnienie i potrzeba potwierdzenia swojego człowieczeństwa może realizować się w grupach ludzi o tych samych pasjach, o tym samym kierunku myślenia, światopoglądzie. O Kościele również myślimy jako o wspólnocie ludzi i nie mylimy się, bo jesteśmy wspólnotą Kościoła, a w niej… jest wiele wspólnot, do których lgną młodzi.
Ale Kościół to nie tylko ludzie. Jest jednak coś więcej, co sprawia, że choćby we wrocławskich kościołach jest wiele duszpasterstw, formacji, w których są młodzi ludzie. Myślę, że gdyby chodziło tylko o drugiego człowieka, znaleźliby wiele innych grup, do których mogliby należeć, ponieważ pragnienie bycia z ludźmi jest w nas silne. Jednak w grupie szachowej, wśród miłośników komiksów, w paczce przyjaciół z osiedla nie znajdują tego, co odnajdują w Kościele.
Więc cóż to może być? Za czym tak biegniemy? Czego szukamy? Jak to się dzieje, że Kościół to także młodzi ludzie?
…by doświadczyć tego, co ponad nami
Wierzę głęboko, jestem przekonana, że Bóg tak pięknie nas uczynił, że od początku człowiek wyczuwał, że jest coś ponad nim, a nawet rozpoznawał, że to nie tylko siła, ale Ktoś. Jako że jesteśmy ciałem i duszą, to niemożliwe byłoby, abyśmy potrzebowali doświadczać tylko tego, co da się poznać zmysłami. Jest w nas potrzeba, by doświadczyć tego, co ponad, co niezrozumiałe, tajemnicze, co przenika nas aż do ugięcia kolan i padnięcia na twarze. Chcemy doświadczać sacrum, przebywać w obliczu Boga, Nieskończonego, Największej Miłości. To właśnie w Kościele stykamy się z czymś odwiecznym, niewyjaśnionym i pociągającym jednocześnie. Stykamy się z Niestworzonym Ojcem, który miłuje. Trwamy przed Nim w samotności, ale również we wspólnocie. Niezwykłe jest, że sam Jezus modlił się z ludźmi, że zachęcał do wspólnej modlitwy i trwania we wspólnocie. Istniejemy z ludźmi, wśród nich, a jednocześnie nie istniejemy bez Boga, który jest naszym Stwórcą i każdego dnia budzi nas do życia.
Potrzeba sacrum nie jest udziałem wybranych
Każdy z nas potrzebuje doświadczyć „czegoś więcej”.
Każdy z nas otrzymał duszę. Oczywiste jest więc dla mnie, że ostatecznie każdy, choć raz w życiu, choćby na chwilę, zyskuje pewność, że jego życie ma większy sens, że pojawił się nie bez powodu, nie przypadkiem i że jest Ktoś bądź coś większego od niego, ponad nim. Niestety nie zawsze potrafimy znaleźć prawdę dotyczącą tych subtelnych przeczuć.
Każdy z nas z pewnością zna kogoś, kto „czegoś więcej” upatruje w kartach tarota, w horoskopach, gwiazdach, radzi się wróżek, wierzy w ślepe przeznaczenie… Myślę, że szukają tego, czego nie udało im się odnaleźć, a czego potrzebują, za czym tęsknią, co mogłoby potwierdzić ich człowieczeństwo i nieprzypadkowość istnienia. Niestety oznacza to, że nie odnaleźli oni Boga, nie uwierzyli w Jezusa.
Niestety są to także osoby, które są bądź były w Kościele i zostały włączone przez chrzest do życia w Chrystusie, a teraz uznają coś innego zamiast Boga. Ta trudna prawda skłania do równie trudnego pytania: dlaczego tak się stało?

Nie jesteśmy w stanie być może tego wyjaśnić jednym słowem, zapewne wiele czynników się na to złożyło, ale przeczuwam, że jednym z głównych powodów jest właśnie niezaspokojenie potrzeby sacrum w Kościele.
Doświadczenie ważne od dzieciństwa

Zdarza się, że wiara dziecka i jego ufność oraz zachwyt Bogiem, którego może doświadczać, jest infantylizowana.
Może wydawać się to dziwnym stwierdzeniem, ale niestety tak jest. Widzimy w dzieciach jakąś niemoc do pojęcia tego, co jest tak wielkie, aż takiej Miłości, bo przecież „są za mali”. A czy my, dorośli, jesteśmy w stanie naprawdę pojąć tę wielkość i tajemnicę? Nie sądzę, a jednak, my dorośli, odbieramy dzieciom prawo do tego, czego sami nie pojmujemy. Dzieci natomiast mają wspaniałą intuicję co do tego, co nieosiągalne dla zmysłów, one po prostu wierzą w Boga i wierzą Bogu. Można to zauważyć, przysłuchując się modlitwie dziecka – jest prosta, pełna ufności i wypełniona pewnością, że zwraca się ono do Kogoś najwyższego. Dziecko potrzebuje czuć, że jest ktoś więcej, najpierw poznaje to wobec swoich rodziców, od których zależy. Nadzwyczajne jest, gdy doświadcza i zauważa, że zarówno ono samo, jak i mama z tatusiem zależą od Boga, Dobrego Ojca, który jest Królem całego świata. Kiedy myślę o tym, że Jezus pragnie, by dzieci były z Nim, to wydaje mi się, że chce, by poznawały Go prawdziwego, z Jego miłością nieskończoną, dobrocią, ale i potęgą, władzą, nieskończonością. Dziś niestety nie zawsze dzieciom daje się poznać Jezusa w Jego majestacie, bo przecież „dziecko potrzebuje mieć w Jezusie kumpla”.
A to już w dzieciństwie dziecko spotyka się i po raz pierwszy doświadcza wiary i Kościoła. Te początki z pewnością wpływają na dalsze trwanie w Kościele i duchowość. Być może trzeba zadać sobie pytanie, dlaczego dziś dla wielu młodych osób Pan Jezus jest wciąż tym „Jezuskiem” od grania z dziećmi w piłkę na podwórku, a nie Tym, który umiłował człowieka aż do Krzyża i powtórnie przyjdzie sądzić żywych i umarłych?
Doświadczanie sacrum szansą dla Kościoła młodych
Kościół pozwala nam doświadczyć prawdziwego człowieczeństwa, trwając bowiem przed Bogiem, poznajemy swoją godność jako Jego dzieci, a wspólnota, w której razem jesteśmy z Bogiem, jest jakby potwierdzeniem naszej osobowości na ziemi. W Kościele jednocześnie stykamy się z tym, co jest tutaj dla nas namacalne, z własnym życiem w obliczu bliskości drugiego człowieka, z naszym istnieniem: „jestem tutaj, żyję, Bóg dał mi ten dar”, z drugiej zaś strony chodzimy po tej ziemi w obecności Boga, a więc doświadczamy nieskończoności, która jest naszym udziałem. Ważne dla Kościoła jest to, by człowiek mógł od swej maleńkości doświadczać miłości Boga połączonej z Jego Wielkością. Znalezienie wszechmocy i miłości Boga w Kościele da szansę na to, by człowiek nie błądził, szukając tego, co wyższe, poza Kościołem. Tam tego nie ma. Tylko w Kościele człowiek może doświadczyć prawdziwego sacrum, choć może słowo „doświadczyć” jest zbyt odważne… na ziemi bowiem trwamy w niedosycie tej bliskości Boga, w jakiej pragniemy być, a w jakiej szansę mamy trwać na wieki. Kościół to wspólnota ludzi, którzy pragną być w bliskości z Bogiem, z Najwyższym, Nieskończonym, z Miłością.
Oby każdy miał szansę doświadczyć tego w porę, by nie przegapić tego, co prawdziwie Wielkie i Doskonałe, nie przegapić prawdy o Bogu, od którego Miłości zależymy.