Warto…


przeczytać

Szatańskie manipulacje

Okres po Soborze Watykańskim II zaznaczył się w teologii katolickiej rozbudzeniem zainteresowań demonologicznych.
Wybuchła dyskusja, która przybrała formę teologicznej kontrowersji. Z jednej strony zaistniała fala szerokiej „diabelskiej eksplozji”. Z drugiej uformowała się teza wprost negująca istnienie szatana. Warto w tym kontekście sięgnąć po świadectwo Simone Morabito, włoskiego profesora psychiatrii. W swej książce Psychiatra w piekle zebrał obszerny materiał na temat chorób psychicznych spowodowanych przez szatańskie opętanie.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa AA w 2012 r. w Krakowie. Morabito przez długi czas sceptycznie podchodził do istnienia osobowego zła. Nie wierzył, iż szatan ma realny wpływ na życie człowieka. Przebiegunowanie opiniowania przyniosły wstrząsające przypadki pacjentów, które opisał. Mimo że za autorem przemawia praktyka i autorytet, pozwolę sobie wejść w polemikę i zauważyć, iż szatan nie tak często ucieka się do tak spektakularnych represji. Cywilizacja wytworzyła mu wiele możliwości osaczania – inżynieria genetyczna, źle pojęty humanizm, obiegowe schematy myślenia i wartościowania, kult idoli, kosztowna moda czy handlowe iluzje. Lista nie ma końca.
Nie musi uciekać się do tego krańcowego przejawu swej wyższości, czyli do opętania. Natomiast autor wszędzie węszy wpływ szatana. A przecież wiele spraw przypisywanych działaniu demona można wyjaśnić przyczynami fizycznymi i medycznymi. Choć oczywiście symetryczna tendencja przesady i wyjaśnianie tego, co demonologiczne, radykalnie i arbitralnie za pomocą psychologii, też jest ślepym zaułkiem. Dlatego warto sięgnąć do Morabito.
Uzmysławia, że szatan to nie folklor. Nie śmiech i nie groteska. To ciągle aktualny przeciwnik. Choć akt wiary odnosi się wyłącznie do Boga i nie powinniśmy wierzyć w diabła w sensie teologicznym, to pamiętajmy, że on jest i tkwi w szczegółach.

AGNIESZKA BOKRZYCKA


obejrzeć

Happy End

Długo wyczekiwany film Michaela Haneke to jeden z tych filmów, o którym wiadomo, że nie może zawieść. Czy jednak na pewno tak jest? Wybierając się na ten film, byłem podekscytowany i z niecierpliwością oczekiwałem godziny rozpoczęcia seansu. Znając twórczość tego reżysera, zastanawiałem się, co wymyśli tym razem, czym nas zaskoczy!
W trakcie filmu czekałem na sceny, które dostarczą nam mocnych wrażeń. Takowych jednak nie było. Happy End jest filmem bardzo monotonnym, mimo że cały czas coś się na ekranie dzieje. Najprościej chyba można by przyrównać ten film do codzienności, w której żyjemy.
Przestaje ona bardzo często mieć dla nas znaczenie, bo nie dostrzegamy już tego wszystkiego, co nas otacza. Film zachwyca natomiast dbałością o szczegóły. Możemy się zanurzyć w ciekawych kadrach czy próbach zobaczenia codzienności trochę inaczej.
Sam tytuł sygnalizuje nam jednak główny temat filmu i zmusza nas do zastanowienia się nad końcem… Ktoś mógłby teraz zapytać: końcem czego? I w zasadzie można odpowiedzieć bardzo prosto: końcem wszystkiego…
Co jednak możemy przez to rozumieć? Otóż każde: życie, działanie, przedsięwzięcie, to co stanowi nasze dziś, kiedyś będzie miało swój koniec. Jaki ten koniec jednak będzie? I tutaj już Michael Haneke nie zostawia nam jednoznacznej odpowiedzi. Każdy musi odpowiedzieć na to pytanie osobiście. Jednak nasze życie pełne jest różnych zdarzeń, które nie tylko pokazują nam, kim tak naprawdę jesteśmy i dokąd zmierzamy, ale także pozwalają nam dostrzec, czy coś, co robimy, jest dobre czy też złe. Prosta ocena, której możemy poddać nasze czyny czy zachowanie, nie jest w dzisiejszym świecie taka oczywista!
Jednakże gdy zobaczymy to wszystko, co nas spotyka na co dzień, będziemy w stanie ocenić, czy czeka nas Happy End!

MICHAŁ ŻÓŁKIEWSKI


zwiedzić, cz. 2

Dolny Śląsk zabytkami techniki stoi…

MATERIAŁY PRASOWE URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO WOJ. DOLNOŚLĄSKIEGO

Młyn wodny w Radkowie

Kopalnia Nowa Ruda

Kopalnie i huty zapewniły rozwój przemysłowi metalowemu, który okazał się niezbędny dla rozwoju kolei. Ale bez pomocy kolei ani kopalnie, ani huty nie sprzedałyby swoich wyrobów. Wszystko było ze sobą powiązane i wspólnie pracowało na dalszy rozwój regionu. Każda gałąź dolnośląskiego przemysłu korzystała z dobrodziejstw rewolucji przemysłowej. Wystarczy dla przykładu wymienić młyny zbożowe, jak np. Młyn Hilberta w Dzierżoniowie, zakłady produkujące porcelanę w Wałbrzychu oraz Jaworzynie Śląskiej, budowniczych zapór i elektrowni wodnych Bystrzycy w Lubachowie, na Bobrze w Pilchowicach oraz na Kwisie w Leśnej. Do dzisiaj pracują w nich elementy z początku XX w. Warto też wiedzieć, iż ostatnia z wymienionych elektrowni jest najstarszą elektrownią wodną w Polsce.
Hale produkcyjne, bocznice kolejowe, górnicze szyby, zakłady przemysłowe, zabytkowe maszyny i urządzenia – wiele z nich dotrwało na Dolnym Śląsku do naszych czasów i składają się na nasze dziedzictwo kulturowe. Warto je chronić, warto je przybliżać, warto je poznawać. Starsi mogą powspominać dzieciństwo czy młodość, a młodsi zakosztować żywej historii w tych przedmiotach, urządzeniach i przyrządach – można bowiem ich dotknąć, poczuć je i odkryć tajemnicę działania.
Liczne nagromadzenie obiektów dziedzictwa przemysłowego na Dolnym Śląsku wręcz wymusza działania na rzecz jego ochrony oraz upowszechniania.

Stąd idea poznawania XIX-wiecznej techniki poprzez specjalne wydarzenia, np. Festiwal Zabytków Techniki.
Ma on ambicję przybliżania, a przede wszystkim udostępniania zwiedzającym najważniejszych obiektów przemysłowych charakterystycznych dla rozwoju gospodarczego Dolnego Śląska. W tym roku rozpocznie się w poniedziałek 14 maja i potrwa do niedzieli 20 maja. W ciągu 7 dni czeka nas moc przemysłowych atrakcji, przynajmniej takich jak w zeszłym roku, gdy oprócz zwiedzania Muzeum Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej poznawaliśmy technikę produkcji mąki w Młynie Hilberta w Dzierżoniowie, zeszliśmy do podziemnych chodników wydobywczych Kopalni Magnezytu w Wirach (między Sulistrowiczkami a Świdnicą), zwiedziliśmy z przewodnikiem czynną fabrykę porcelany stołowej Karolina w Jaworzynie Śląskiej czy dawną stację uzdatniania wody w Świdnicy.
Na świecie turystyka industrialna jest coraz popularniejsza.
Coraz więcej osób jest też zainteresowanych zabytkami techniki na Dolnym Śląsku. Dla nich wkrótce rozpoczną się prace nad nowym szlakiem kulturowym w naszym województwie – Szlakiem Obiektów Dziedzictwa Techniki Przemysłowej. A na razie spotykamy się na Festiwalu Zabytków Techniki!

umwdMATERIAŁ PRZYGOTOWANY
PRZEZ WYDZIAŁ PROMOCJI
WOJEWÓDZTWA