POLSKI ŚLĄSK

Żołtarz Dawidow z wrocławskiego opactwa Świętej Klary

„Pannom zakonnym, które w obrzędzie kościelnym żołtarz śpiewając,
słowa swoje stąd będą umiały wyrozumieć. Także i innym ludziom bogomyślnym,
którzy tu rozliczne a gruntowne modlitwy ku swemu nabożeństwu najdą”.

WALENTY WRÓBEL

ANNA SUTOWICZ

Wrocław

Ilustracja do pierwszego wydania
Żołtarza Dawidowego z 1539 r.

BIBLIEPOLSKIE.PL

Drogi kultury polskiej na Śląsku bywały w okresie nowożytnym dość niezwykłe. Tym razem mam na myśli przekład łacińskiego psałterza na język polski, którego dokonał na początku XVI w. poznański humanista Walenty Wróbel, zapewne potomek niemieckich mieszczan osiadłych w późnym średniowieczu w Wielkopolsce. Dzieło mistrza Walentego zaciekawia sposobem przekazu treści Księgi Dawidowej. Jego celem nie było ułatwienie uczonych dyskusji, ale skłonienie czytelnika do medytacji nad sensem misji i ofiary Chrystusa, którego postać, choć nie wprost, jednak mocno obecna była w duchowym wykładzie psalmów. Niektóre wersje „żołtarza” oferowały komentarze związane z tłem geograficzno-historycznym wydarzeń biblijnych, pełne odnośników do komplikującej się sytuacji współczesnego Wróblowi Kościoła, ale przede wszystkim zachęcające do obserwowania postawy Zbawiciela i naśladowania jej w codzienności. Dzieło powstało na zamówienie wojewodziny Katarzyny z Szamotuł, a jego rękopisy i wersje drukowane rozeszły się w ciągu trzech dekad przede wszystkim wśród pobożnych kobiet świeckich i zakonnic.

To ich chęć odmawiania Dawidowych pieśni w rodzimym języku i medytowania nad ich treścią, zgodnie ze starożytną tradycją Kościoła, przyczyniła się do powstania pierwszych tłumaczeń tej księgi Pisma Świętego.
Zauważmy więc – nie ruchowi protestanckiemu ani humanistycznemu przewrotowi w nauce, ale niezbyt uczonym niewiastom należy się nasza wdzięczność za dziedzictwo pierwszych polskich wersji psałterza.
Ex libris
 
panny Słonkowskiej
Jedna z drukowanych kopii dzieła mistrza Walentego trafiła w nieznanym nam bliżej czasie w ręce Teresy Słonkowskiej, mniszki z opactwa św. Klary we Wrocławiu. Nie znamy jej z żadnych innych świadectw, więc trudno stwierdzić na pewno, że była obserwatorem renesansowych przemian kultury Śląska i miała okazję śledzić gwałtowny odpływ jego mieszkańców z Kościoła, co dokonywało się pod wpływem reformacyjnego wstrząsu.
Mogła żyć później i mieć swoje krewne w trzebnickiej wspólnocie cysterek, które w XVII stuleciu rekrutowały się prawie wyłącznie spośród Polek, a które dzieliły z klaryskami pasję do literatury religijnej płynącej na Śląsk z Małopolski.

Strona tytułowa pierwszego wydania Żołtarza z 1539 r.

BIBLIEPOLSKIE.PL

Tego nie dowiemy się bez nowych odkryć w głębinach archiwalnych zasobów, ale przecież im później żyłaby owa panna Słonkowska, tym bardziej wiarygodne byłoby potwierdzenie trwania zainteresowania polskim psałterzem wśród śląskich elit zakonnych w okresie nowożytnym.
Wróćmy więc do niewielkiej książeczki, dziś już mocno zniszczonej, zachowanej w zbiorach Oddziału Starodruków Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu. Pochodzący z librarii klarysek Żołtarz Dawidow przez Mistrza Walantego z Poznanya na rzecz Polskae wyłożony wydany został w 1547 r. przez Macieja Scharffenberga w słynnej krakowskiej oficynie, z którą Wrocław łączyły nie tylko kontakty handlowe. W tym czasie w stolicy Śląska działał krewny Macieja, pochodzący z Lubania Kryspin. To on mógł wykonać drzeworytnicze grafiki, przedstawiające głównie sceny Męki Pana Jezusa i Jego Matki, w książeczce należącej do mniszki Teresy Słonkowskiej.
Do połowy lat 70. XVI w. był czynnym drukarzem, drzeworytnikiem oddającym swe usługi także królowi Zygmuntowi Augustowi. Jako człowiek interesu dbał o rozwój oficyny Scharffenbergów, drukując także na potrzeby instytucji reformacyjnych.

Gdzie spotykają się polskie drogi
Trzymając w ręce niezbyt okazałą książkę z jednym z pierwszych polskich przekładów pieśni Dawidowych, nie sposób nie pochylić się nad splotem wielu losów, które złożyły się na jej powstanie. Niemieckojęzyczny autor, drukujący swoje dzieło u potomka łużyckich mieszczan, oddał swoje usługi żarliwej i pobożnej polskiej szlachciance, dzięki czemu trafiło ono nie tylko do rąk polskiej mniszki św. Klary, ale zapewne wielu innych niewiast pragnących modlić się na co dzień słowami psalmów. W tym niewielkich rozmiarów druku spotkały się też stolice najważniejszych dzielnic dawnego królestwa Bolesławów. A wreszcie jest on wymownym świadectwem bliskich kontaktów śląskich opactw z ośrodkami uniwersyteckimi w Polsce. Warto też oddać prawdę, że bez tej wzajemnej wymiany informacji i swoistych usług uczonych wobec spragnionych rozumienia Pisma Świętego kobiet nie mielibyśmy jeszcze jednego śladu zapotrzebowania na polską literaturę religijną w okresie przyspieszającego procesu rozchodzenia się dróg Śląska i Korony Polskiej.