MARTA WILCZYŃSKA

Środa Śląska

Wiosna radosna

Ot, taki tytuł, lekki i przyjemny. Pomyślałam sobie, że chyba trochę za dużo goryczy w tych felietonach, a wiosna nastała w pełni, więc nastrój się udziela. Choć nie byłabym sobą, gdybym nie przemyciła odrobiny uszczypliwości… Bo radość to takie słodko-gorzkie pojęcie: niby się uśmiechamy, ale się nie cieszymy. A przecież kto jak kto, ale chrześcijanin to powinien być samą radością!
I to w dodatku taką prawdziwą, z głębi serca. No i wyzwanie gotowe… Smutek, zrezygnowanie, narzekanie i skrzywiona mina przychodzą jakoś łatwiej – o radość i uśmiech trzeba zawalczyć. To swoją drogą ciekawe, że aby wyrazić smutek czy obojętność, rozluźniamy mięśnie twarzy, a żeby się uśmiechnąć, musimy je napiąć, czyli wykonać jakąś pracę. Ale nie o tym. I nawet nie o tym, że podobno psychologowie odkryli aż 50 rodzajów uśmiechu!
Najbardziej o tym, czego co roku doświadczamy z Mężem w okresie wielkanocnym, czyli w czasie ogromnej radości chrześcijańskiej.
W wielu kościołach brzmi wtedy jedna z pieśni: „Wesoły nam dzień dziś nastał”. Nie byliśmy jeszcze w ani jednym miejscu, w którym ludzie śpiewaliby to z radością. Jak Ksiądz myśli: z czego to wynika?
Bo chyba nie z tego, że wstydzimy się śpiewać.
Jak jest u Księdza w parafii? Moim zdaniem, po pierwsze, nie rozumiemy tekstów, które śpiewamy.
A po drugie, i naprawdę smutne, nie przeżywamy radości ze Zmartwychwstania. Do mnie najbardziej trafiły w tym roku słowa ze znanej piosenki Zmartwychwstał Pan: „Już nie będę się bał – cóż może zrobić mi śmierć? Nie, nie lękam się i śpiewam chwały pieśń!”. Mocne! I naprawdę pełne radości!
A na koniec św. Augustyn, też mocno: „Jest bowiem taka radość, której nie dostępują bezbożni, lecz doznają jej tylko ci, którzy Cię czczą ze względu na Ciebie samego, ci, których radością Ty sam jesteś.
To właśnie jest szczęściem: radowanie się w dążeniu ku Tobie, radowanie się Tobą, radowanie się ze względu na Ciebie. To jest prawdziwym szczęściem i nie ma szczęścia innego”.