NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI

Uczeń i mistrz

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

HENRY OSSAWA TANNER, NIKODEM I JEZUS NA DACHU

WIKIMEDIA COMMONS

More(h)-talmid, didaskalos/epistatēs-mathētēs – takimi słowy Biblia określa postaci stojące u podstaw judaizmu i chrześcijaństwa (a ostatecznie, również szkół i uniwersytetów). Od zarania dziejów relację uczeń–mistrz wyróżnia podsycana emocjami twórcza dynamika, mimo – z pozoru – formalnego charakteru tej zależności.
Jej głównym celem było i wciąż jest doprowadzenie ucznia do pożądanego przez nauczyciela poziomu wiedzy (lub człowieczeństwa), by uczeń – podążając już własną drogą – sam mógł stać się nauczycielem. Współcześnie owa relacja przybiera niekiedy groteskowe kształty. Jednym z przykładów takiego jej wypaczenia jest nauczyciel zazdrosny o wiedzę, który nie wtajemnicza ucznia we wszystko, co wie. Lustrzanym odbiciem tej „choroby” jest uczeń, który pragnie przewyższyć nauczyciela, by móc go upokorzyć (zob. Łk 6, 40). Jak ustrzec się przed tymi – i wieloma innymi – patologiami niebezpiecznych uczniowsko-nauczycielskich związków? Biblia ma, jak się okazuje, wiele do powiedzenia na ten temat.
Jak zbłąkana owca (por. Mt 18, 12-14). Bez wątpienia nauka wymaga poświęceń, a wstąpienie w szeregi żaków wiąże się najczęściej z opuszczeniem bezpiecznego domu.
Odnalezienie właściwego mistrza także nie jest rzeczą prostą – a wybranie mistrza dalekiego od społecznych oczekiwań wymaga odwagi. Bez wątpienia takim męstwem odznaczał się Elizeusz, porzucając pracę i dom, by podążyć za Eliaszem. W stopniu heroicznym odznaczali się nim apostołowie (wespół z Pawłem z Tarsu), porzucając wszystko, by pójść za Jezusem.
Trudno dwóm panom służyć (por. Mt 6, 24). Za wyborem mistrza przemawiają niekiedy korzyści finansowe i wizja lukratywnych stanowisk. Choć u podstaw takich dochodowych dziedzin często stoi prawdziwe powołanie, bywa niekiedy, że „niegodziwa mamona” przyćmiewa bystrość umysłu i skłania do porzucenia upragnionego mistrza.
Wystarczy spojrzeć na bogatego młodzieńca, który mimo wielkiej wiedzy zagłuszył głos swego powołania w imię wygody (Mk 10, 17-30).
Lekarzu, najpierw ulecz samego siebie (por. Łk 4, 23).
Większa odpowiedzialność spoczywa bez wątpienia na nauczycielu. Skoro bowiem celem relacji nie jest wyłącznie zdobycie wiedzy, ale kształtowanie nauczanego człowieka, mistrz powinien odznaczać się nie tylko intelektualną, ale nade wszystko moralną uczciwością, stanowić niekwestionowany wzór.

Takim wzorem był bez wątpienia choćby kapłan Heli dla młodego Samuela (1 Sm 3). On to nauczył młodzieńca, który wyrósł na ostatniego z izraelskich Sędziów, jak słuchać głosu Boga i jak być Mu posłusznym.
Łuski spadające z oczu (por. Dz 9, 18). Skuteczne nauczanie wychowawców olśniewa uczniów i przemienia ich życie.
Skuteczny mistrz wyprowadza z błędu tych, którzy twardo obstają przy fałszywej wizji świata lub bezskutecznie dociekają prawdy. Odpowiedzialne prowadzenie wiąże się z ingerencjami w błędny tok rozumowania ucznia, zwłaszcza gdy mistrz posiadł wiedzę, co do której prawdziwości jest w pełni przeświadczony. Robił to skutecznie w kluczu majeutycznym Sokrates, zadając słuchaczom dociekliwe pytania, a najskuteczniej czynił to Jezus, ukazując się doskonale wykształconemu faryzeuszowi w drodze do Damaszku (Dz 9) oraz podczas toczonej pod osłoną nocy rozmowy z Nikodemem (J 3). Owe chwile olśnienia nie mogą jednak przyćmić czujności – i mistrza, i ucznia. Choć sukcesy cieszą, nie są one celem samym w sobie.
Kolos na glinianych nogach (por. Dn 2, 31-45). Każdy niemal uczeń zostaje kiedyś nauczycielem, choć niekoniecznie w tym samym tego słowa znaczeniu, co jego mistrz.
Nauczanie wymaga solidnych podstaw intelektualnych i moralnych. Słaby fundament szybko zachwieje nawet najsolidniejszą budowlą, należy więc stale o niego dbać, pogłębiając wiedzę, ale i mając świadomość własnych braków oraz pokorę, by słuchać „zbawiennych rad” i zachować miejsce „wśród mędrców” (Prz 15, 31). Im bowiem mistrz jest mądrzejszy, tym większą ma świadomość własnych ułomności.
Alfa i Omega (por. Ap 1, 8), ale… Bóg nie stroni od tytułu Mistrza i Nauczyciela (Hi 36, 22; Iz 30, 20; Mt 8, 15; Łk 5, 5 itd.).
Jest bowiem niedoścignionym wzorem Wychowawcy, który olśniewał, rugał i nagradzał, cierpliwie przygotowując wychowanków na czas intelektualnych i duchowych zmagań z najwyższą Prawdą – Prawdą Wcielenia i Krzyża. A jednak nie wszyscy pozwolili sobie na porzucenie własnej logiki, trwając w przeświadczeniu o swej nieomylności (Mt 23, 2nn). Cóż, nawet boski Mistrz doświadczył wychowawczych porażek (Mt 26, 25; Mt 26, 64nn), dowodząc, jak pokomplikowane i niebezpieczne bywają uczniowsko-nauczycielskie związki.