KS. ADAM CZTERNASTEK

Czepielowice

Radość w nas

To może ja też rozpocznę trochę jakby luźniej, od słów dobrze znanej piosenki: „Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej…” Bo tak to już jest, że nasz śpiew brzmi raz śmiesznie, a raz tragicznie. Skąd się to bierze? Dlaczego poprzez śpiew nie potrafimy wyrazić tego, w czym bierzemy udział? Najprostszą odpowiedzią była ta – nie wiem.
Też niejednokrotnie nad tym się zastanawiam.
Szukamy przecież chwili dla siebie, żeby choć trochę oderwać się od codziennych spraw, które jakie są, każdy wie, bo nimi żyje.
Udział w Eucharystii, każdej jednej, jest taką właśnie okazją do przeżycia radosnego spotkania z Panem. Tylko trudność polega na tym, że nie chcemy się w to spotkanie w pełni zaangażować. Tak jest w przypadku odpowiedzi w czasie Mszy św. i tak też jest podczas śpiewu.
Nieraz Msze św. z mniejszą liczbą wiernych, te codzienne bądź te w związku z udzielaniem sakramentu małżeństwa, pokazują, nazwijmy to oględnie, naszą bierność i niejednokrotnie swoistą „niepamięć” co do przebiegu Mszy św. W takich sytuacjach Msza św. staje się monologiem. I tak jest w przypadku śpiewu. Wielu sobie myśli, że jeżeli jest ta czy inna osoba, która standardowo rozpoczyna śpiew, to po co ja będę się angażował.
Jeżeli jest organista, to przecież on pośpiewa, pogra i będzie ładnie. Jest schola czy chór, mniejszy czy większy (vide: moja parafia), to oni już nas wyręczą.
Nie uczymy się wspólnie pieśni, nie nosimy ze sobą książeczek, a nie wszędzie są udogodnienia techniczne w postaci projektorów, rzutników itp.
A co do radości, tej chrześcijańskiej, która później przedkłada się na całe nasze życie – czerpać ją mamy ze źródła. Tym źródłem jest Eucharystia, nasz osobisty i wspólnotowy kontakt z Chrystusem.
On jest naszą Radością. Dopóki tego nie przeżyjemy, nie zrozumiemy, tak też będziemy brzmieli i w śpiewie, i w życiu. A my żyjmy nadal radością, bo Zmartwychwstał Pan. Alleluja. I to jest radość.