Z pamiętnika pluszowego Mnicha

GIENEK, FRYDERYK I ŚWIĄTECZNE PRZYGOTOWANIA

Gienek nie czuł się najlepiej. Od jakiegoś czasu szykował się na operację.
Parę rzeczy w jego pluszowym ciele wymagało naprawy. Nie lubił igły, nici i łatek, ale cóż… Taka kolej rzeczy.
– Gienku, myślę, że już czas – pani krawcowa jak każdy dobry chirurg patrzyła na niego łagodnym wzrokiem.
– Nie bój się, wszystko będzie dobrze. Po zabiegu będziesz musiał zostać tu kilka dni, żebyśmy zobaczyli, czy wszystko jest w porządku.
– No dobrze… Mam nadzieję, że Fryderyk da radę sam przygotować wszystko do Świąt…
Gienek martwił się, że operacja wypadła akurat w Wielkim Tygodniu, gdy zawsze jest najwięcej przygotowań, ale Ksiądz Piotr nalegał:
– Potrzebujemy cię całego i zdrowego. Nie ma co czekać. Idziesz teraz i koniec.
– My damy sobie radę – zapewniał Fryderyk. – Zrób listę rzeczy, które mam zrobić, i już. Oj tam, oj tam, Wielkie mi halo! Nie takie rzeczy się robiło!
– Hallo Freddy, jak tam? – Gienek dzwonił do przyjaciela, by sprawdzić, czy przygotowania idą pomyślnie.
Szwy na karku wyglądały całkiem nieźle, ale ciągle jeszcze był obolały.
– Wszystko OK – odpowiedział Szop.
– Na pewno? Sprawdzałeś z listą, którą ci zostawiłem?
– Wszystko OK – powtórzył Freddy, ale jego głos brzmiał podejrzanie zbyt pewnie.
– Hm! Czy to znaczy, że zostawiłeś wszystko na ostatnią chwilę, a teraz siedzisz i grasz na komputerze?
– Yyy. Nooo, ja, ten tego… – plątał się Fryderyk. – Kamerę masz jakąś?
Kontrolujesz mnie?
– Nie. Znam cię aż za dobrze. Prosiłem cię, zaufałem ci, powierzyłem ci zadanie… – jęknął Gienek. – A ty obiecałeś, że dasz radę!
– No bo dam. Został mi jeszcze cały wieczór i jutro cały dzień. – Próbował tłumaczyć się Freddy.
– Zacznij natychmiast, bo się okaże, że czegoś brakuje i będzie afera.
– No dobra… – Fryderyk odłożył słuchawkę. – Ten to zawsze chce mieć wszystko pod kontrolą. Ale niech mu będzie. Gdzie ta lista jest. O, tutaj. Co my tu mamy. Paschał, kołatki, kadzidło…
Gienek wrócił do domu w czwartek po śniadaniu. Ksiądz Piotr pojechał już do katedry na Mszę Krzyżma, więc z Fryderykiem siedzieli sami w kuchni.
– Próbę z ministrantami zrobiłeś?
– Wyliczał Gienek.

ILUSTRACJA MWM

– Zrobiłem. Wiktor niesie kadzidło, Marek krzyż, Mateusz i Dawid świece. Wszystko przećwiczyliśmy. Ze trzy razy. Było trochę śmiesznie, bo się okazało, że Paweł jest za mały, żeby sięgnąć do ucałowania krzyża, więc jego brat wziął go na ręce. Było fajnie.
– Gienek uśmiechnął się. Paweł był czwarty z braci Nowaków i miał dopiero 5 lat, tak się upierał, że też chce być ministrantem, tak jak starsi bracia, że w końcu ksiądz Piotr mu pozwolił.
– No dobra, a inne rzeczy zrobione? Te z listy: kwiaty do Bożego Grobu zamówić, figury odkurzyć, kołatki sprawdzić, paschał przygotować, rylec i gwoździe znaleźć, kadzidło wyczyścić, tekturowe kółka pod świeczki na Wigilię Paschalną, baldachim na rezurekcję?
– No, ba! Oczywiście, że zrobione.
– Dałeś mi zadanie do wykonania, zaufałeś mi, no to zrobiłem, co trzeba. No pewnie, że nie było łatwo, bo gry komputerowe ciągnęły mnie co chwila. Ale powiedziałem sobie: Panie Jezu, przecież obiecałem Gienkowi, nie mogę go rozczarować. To proszę, pomóż mi pokonać te pokusy. No i ja tu patrzę, a to raz dwa, wszystko zrobione. A jeszcze jaki zadowolony byłem, bo się wielu fajnych rzeczy nowych nauczyłem.
– No to ja się bardzo cieszę – rozpromienił się Gienek.
– No i teraz możemy spokojnie przeżywać to trutututum, trydentum, tradererum… – Fryderyk próbował sobie przypomnieć.
– Triduum – poprawił go przyjaciel.
– I bardzo dobrze. W czasie tego najważniejszego czasu w Kościele dobrze jest skupić się tylko na tym, co najważniejsze: na Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa. I przeżyć całe trzy dni na modlitwie, nie zawracając sobie głowy niczym innym.
– No i dlatego wszystko już sam przygotowałem wcześniej! – dumnie powiedział Freddy.
– Taaa, jasne, że sam… – mruknął ksiądz Piotr, który właśnie wszedł do kuchni.

KS. PIOTR NARKIEWICZ