Warto…


przeczytać

Życie to coś, co się zdarza

Kwiecień. Apoteoza potęgi życia. Pierwotny impuls odrodzenia wszechrzeczy. Pora duchowych porządków. By przebudzić się na rzeczywistość, sięgnijcie po książkę Helena. Misja możliwa (Wydawnictwo Salvator, Kraków 2018). Autorami są trzebniczanie – Ewelina Gładysz i Przemysław Radzyński. Wspomnienia o śp. Helenie ujęli w ramy 24 wywiadów, które przekraczają granice tradycyjnej biografii. Helenę widzimy oczami rozmówców.
A opowiadają o niej m.in.: rodzice, wujek biskup, chłopak, Anita – wolontariuszka, która razem z nią wyruszyła na misję, jej siostra – Teresa, przyjaciele z duszpasterstwa i wolontariatu, siostry zakonne z boliwijskiej Cochamby.
Autorzy zapraszają nas do osobistego świata wspominających.
Mamy dostęp do spraw poufnych. Odczuwamy razem z respondentami ból i tęsknotę po Helenie. Staje się ona dla nas kimś bliskim. Poznajemy osobę zawsze otwartą na drugiego człowieka. Uśmiechniętą, aktywną.
W jej postawie życiowej dominowała życzliwość i prostota.
Przy tym była niezwykle inteligentna. Stypendystka Leweston School w Sherborne w Wielkiej Brytanii, gdzie zdała maturę. Studiowała na Wydziale Chemicznym Politechniki Śląskiej w języku angielskim. Po studiach pracowała jako stewardessa. Wreszcie realizowała się jako misjonarka.
Organizowała półkolonie dla dzieci na Węgrzech i w Rumunii.
Uczestniczyła w misji w Zambii. Była koordynatorką ŚDM. 8 stycznia 2017 r. wyjechała z koleżanką na misję do Boliwii. Zginęła ugodzona nożem w nocy z 24 na 25 stycznia w czasie napadu na ochronkę. Po lekturze skonfundowanie.
Jak w czasie tak krótkiego życia można było wypełnić tak efektywnie powierzoną misję. Przeczytajcie tę książkę. Wyrwijcie się z letargu i zacznijcie „misję życie”.
W tym świątecznym czasie życzę, by myśl Johna Lennona „Życie to coś, co się zdarza, kiedy jesteśmy zajęci czymś innym” nie była waszym udziałem.

AGNIESZKA BOKRZYCKA


obejrzeć

Cudowny chłopak

Czy da się ukryć to, kim się jest naprawdę? Myślę, że na to pytanie można odpowiedzieć twierdząco. Człowiek XXI wieku to świetny aktor, który czasem, kreując się na kogoś, kim chce być, może zapomnieć, kim tak naprawdę jest.
Świetnie umiemy ukrywać nasze uczucia, emocje, myśli.
Z jednej strony mamy człowieka, który coraz bardziej się obnaża, a z drugiej – coraz bardziej się zamyka.
Co jednak, gdy ktoś wygląda inaczej niż wszyscy? Wtedy sam fakt jego wyglądu wyróżnia go z tłumu. Czy taki człowiek ma szanse zostać aktorem? Na pewno będzie mu trudniej grać… bo wszyscy będą bacznie obserwować każdy jego ruch. Gdziekolwiek się pojawi, wzbudzi zdziwienie, zainteresowanie, czasem współczucie, kiedy indziej zazdrość. Czy taka osoba ma szanse odnaleźć się w społeczeństwie, które stawia na tzw. pierwsze wrażenie?
Czy ludzie zaakceptują człowieka, który ma bogate życie duchowe? Czy w świecie, w którym wygląd zewnętrzny liczy się bardziej niż to, jaki człowiek naprawdę jest, taka osoba będzie w stanie żyć normalnie? A może powinniśmy na tę sprawę spojrzeć odwrotnie? Czy patrząc na innych tylko przez pryzmat tego, co widzimy, gdzieś w głębi nie odczuwamy jednak niepokoju? Czy lawina udawania i kreacji siebie pomaga budować prawdziwe relacje?
Film, który tym razem proponuję, to prawdziwe amerykańskie kino rodzinne. Opowieść wzruszająca, doprowadzająca do łez, mimo iż kończy się happy endem. Dlaczego?
Bo świat oczami dzieci wygląda całkiem inaczej! To świat piękny i czysty, a zarazem bardzo brudny i brzydki. Problematyczny i złożony, ale i prosty… To świat, w którym liczą się najbliżsi. Cudowny chłopak to piękny film, który zmusza nas do zastanowienia się, jak bardzo jestem człowiekiem?
Pokazuje, że bardziej liczy się to, kim jesteśmy, niż to, co mamy czy jak wyglądamy. Taki jest właśnie ten film! A zresztą – zobaczcie sami!

MICHAŁ ŻÓŁKIEWSKI


zwiedzić, cz. 1

Dolny Śląsk zabytkami techniki stoi…

Boleslawiec, wiadukt kolejowy

Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej

Gdy mówimy o rozwoju przemysłu, górnictwa, hutnictwa i w ogóle techniki, to bardziej myślimy o Śląsku Górnym niż Dolnym. Czy słusznie?
Pomyślmy choćby przez chwilę o pięknych dolnośląskich rezydencjach: i tych, które zachowały się do naszych czasów, i tych, które możemy oglądać już tylko na starych zdjęciach lub obrazach. Musieli je przecież budować i utrzymywać ludzie bardzo bogaci. Wiele rodów śląskich swoją potęgę finansową budowało od pokoleń, ale też sporo pałaców powstało za sprawą ludzi, których majątek powstał podczas rewolucji przemysłowej XVIII i XIX w. To w większości byli wizjonerzy, dzięki którym dolnośląski przemysł zaczął się bardzo szybko rozwijać. Warto pamiętać, że dolnośląskim przedsiębiorcom zawdzięczamy wybudowanie pierwszej na całym Śląsku (i na obecnym terytorium Polski) drogi żelaznej. A w ciągu kolejnych niecałych 100 lat doprowadzono tory już do każdego dolnośląskiego powiatu.
O ile nie było to trudne w terenie nizinnym, to już na obszarach górskich inżynierowie musieli przerzucić wiele mostów nad rwącymi rzekami, wydrążyć tunele w twardych sudeckich skałach, zbudować nasypy, zrobić przekopy. Te perełki kunsztu budowniczych sprzed ponad wieku do dzisiaj zachwycają swoim rozmachem, pięknem, dbałością o detale architektoniczne, a także idealnym wkomponowaniem w otoczenie. Bo jak nie podziwiać liczącego ponad 170 lat prawie półkilometrowego kamiennego mostu na Bobrze w Bolesławcu?
Albo widoków z ciągle czynnej linii z Kłodzka do Kudowy-Zdroju wijącej się wśród gór, wpadającej w tunele, aby zaraz z wysokiego mostu w Lewinie Kłodzkim spoglądać na umykające kilkadziesiąt metrów niżej zabudowania? A może z oddali podziwiać na kratownicowym moście w Ludwikowicach Kłodzkich buchający dymem parowóz z podczepionymi do niego stuletnimi wagonami z Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej? W samym zaś muzeum wstrzymać oddech przed trzydziestoma parowymi kolosami, obrotnicą zdolną z łatwością je przenosić na różne tory i warsztatami, w których czas zatrzymał się w ubiegłym wieku…

Lewin Kłodzki, wiadukt kolejowy

Oczywiście nie byłoby tak gęstej sieci kolejowej bez sprawnych dostaw wyrobów hutniczych, a huty nie miałyby prawa działać z takim rozmachem, gdyby nie kopalnie.
Stąd dynamiczny rozwój i jednych, i drugich – szczególnie w okolicach Wałbrzycha oraz Nowej Rudy. I choć dzisiaj kominy hut już nie dymią, a górnicy nie fedrują na przodku, to jednak pamięć o przeszłości przemysłowej regionu została. W nowoczesny sposób przybliża ją nam wałbrzyski Park Wielokulturowy Stara Kopalnia mieszczący się na terenie dawnej Kopalni Węgla Kamiennego „Julia” oraz Turystyczna Trasa Podziemna i Muzeum Górnictwa w Nowej Rudzie, gdzie węgiel wydobywano już w XV stuleciu!

MATERIAŁY PRASOWE URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO WOJ. DOLNOŚLĄSKIEGO

umwdMATERIAŁ PRZYGOTOWANY
PRZEZ WYDZIAŁ PROMOCJI
WOJEWÓDZTWA