STULECIE ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI

Od Domeyki do Paderewskiego

W każdym czasie społeczeństwo musi stawiać sobie skomplikowane
problemy i starać się obrać jakieś postawy wobec wyzwań swojego czasu.
Na pewno brak państwa nie sprzyja pracy narodowej, ale jej nie wyklucza.

PIOTR SUTOWICZ

Wrocław

Ignacy Domeyko

WIKIMEDIA COMMONS

Z pewnością jednak taka rzeczywistość przekłada się na trudności w wykształcaniu się elit politycznych, naukowych i społecznych oraz często zmusza osoby wybitne do pracy na rzecz dobra innych społeczeństw.
I tak było z Polakami przez cały wiek XIX. Okres zaborów to dla pokoleń naszych rodaków czas życia i pracy, walki i spokojnego trwania.
Okres, w którym elity i znaczna część co bardziej świadomego społeczeństwa spierały się o to, dlaczego Polska upadła i co należy zrobić, by odzyskać niepodległość i ewentualnie – czy w ogóle to robić. Okres trudnych pytań i jeszcze bardziej zawikłanych odpowiedzi.
Exodus potencjalnych elit nie jest jedynie cechą okresu zaborów. Ziemie polskie w omawianym czasie opuściły rzesze ludzi, którzy tworzyli obcym dobrobyt, rozwijali naukę i w sposób znakomity współtworzyli czyjąś historię, znajdując swe zasłużone miejsce w dziejach powszechnych. Pisząc o nich, trzeba by zadać sobie pytanie, czy ich życiowy wysiłek nie wpłynął nijak na nasze losy, czy też jednak mimo niewątpliwej aktywności prowadzonej gdzieś tam w świecie oddziaływał już to na pamięć o Polakach i Polsce, już to tu i ówdzie przekładał się na jakieś poparcie polityczne. Na pewno było różnie.
Antypody
Warto w tym miejscu przypomnieć kilka postaci, które w krajach, gdzie przyszło im działać, do dziś są pamiętane.
Jedną z nich był Ignacy Domeyko, w młodości wileński filomata, ale również, jako gospodarz, przykład pozytywisty.
Jego postać została uwieczniona w III części Dziadów Mickiewicza, który był jego przyjacielem. Niestety, tak jak wielu innym z jego pokolenia cezurę życia w ojczyźnie wyznaczyła mu klęska powstania listopadowego, emigracja przez państwa niemieckie do Francji, gdzie odbył studia górnicze, a następnie decyzja, by udać się do Chile i podjąć tam pracę naukową. W ciągu kilkudziesięciu lat pobytu w Chile przyczynił się nie tylko do rozwoju górnictwa, lecz także stworzył w tym kraju naukę jako taką. Reformował w Santiago de Chile uniwersytet, tworząc z niego nowoczesną placówkę naukową. Wzorem organizacyjnym dla niego był przy tym Uniwersytet Wileński z lat jego młodości. W ciągu całego długiego życia Domeyki jego prace badawcze przekroczyły granice południowoamerykańskiej republiki, przysparzając mu sławy w całym świecie. Umarł w roku 1889 otoczony powszechną czcią i szacunkiem. Warto wiedzieć, że Domeyko to nie tylko naukowiec i organizator nauki, lecz także żarliwy katolik i człowiek niezwykle wrażliwy na kwestie społeczne, a przy tym do końca życia polski patriota.
Innym Polakiem, któremu przyszło działać na kontynencie południowoamerykańskim, był Ernest Malinowski, którego 200. rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku. Ten pochodzący z Podola szlachcic znalazł się we Francji tak jak Domeyko – po powstaniu listopadowym.
Tu odbył kolejne szczeble technicznej edukacji, następnie rozpoczął pracę przy budowie dróg najpierw we Francji, a następnie skierowany został do Algierii. W międzyczasie podjął próbę dotarcia do kraju celem wzięcia udziału w powstaniu krakowskim w 1848 r., które jednak szybko upadło.
Z końcem roku 1852 dotarł do Peru, gdzie z czasem powstanie jego największe zamierzenie – kolej transandyjska, która na skutek zarówno niestabilności politycznej tego obszaru świata, jak i trudności ekonomicznych nie mogła być wówczas zrealizowana w całości, niemniej powstałe odcinki i tak są niezwykłe choćby z tego powodu, że do roku 2007, czyli do czasu powstania kolei tybetańskiej, była to najwyżej położona linia kolejowa na świecie.
Poza tym warto wspomnieć o udziale Malinowskiego w wojnie Peru z Hiszpanią w roku 1866, kiedy to przyczynił się do ufortyfikowania portu w Callao i jego skutecznej obrony. Nasz bohater umarł w roku 1899, a o jego życiorysie można powiedzieć, że wystarczyłoby go dla kilku innych osób.
Jeszcze w końcu XVIII w. przyszedł na świat inny słynny w świecie badacz – Paweł Edmund Strzelecki.
Ten Wielkopolanin opuścił ziemie polskie również po zrywie listopadowym, przy czym nie jest tak do końca jasne, czy powodem wyjazdu była obawa przed ewentualnymi represjami, czy nieszczęśliwa miłość.

Ignacy Jan Paderewski przy fortepianie

ZE ZBIORÓW NARODOWEGO ARCHIWUM CYFROWEGO,
SYGNATURA 1-K-6800

W młodości dorobił się sporych środków finansowych, a one pozwoliły mu na wielkie podróże odkrywcze, które realizował zarówno w Ameryce Północnej, jak i w Australii.
To dzięki niemu najwyższy szczyt Australii został nazwany Górą Kościuszki, choć coraz częściej słyszy się głosy, iż Australijczycy chcieliby zmiany tego stanu rzeczy. Zasłynął również dystrybucją środków finansowych dla głodujących Irlandczyków w latach 40. XIX stulecia w czasie tzw. Wielkiego Głodu.
Zmarł w 1873 r. w Londynie, a jego ciało spoczywa w krypcie kościoła św. Wojciecha w Poznaniu.
Między chemią, muzyką a niepodległością
Oczywiście takich życiorysów jest wiele. Ich opisywanie zajęłoby wiele czasu, stąd tych kilka przykładów, które mogą być… przykładami po prostu. Dla uzupełnienia warto dodać do pocztu wybitnych Polaków czasów zaborczych Marię Skłodowską z przydatkiem mężowskiego Curie. Jej aktywność przypadła na inne czasy, niemniej wcale nie łatwiejsze, a spory światopoglądowe końca wieku XIX dotknęły ją z całą tragiczną ostrością.
To postać wybitna w dziedzinie chemii, szczególnie w badaniach nad radioaktywnością, osoba, o której można powiedzieć, że życie nauczyło ją przekory.
Przez większą jego część była ateistką wierzącą jedynie w „naukę”.
O swej polskości nie zapomniała nigdy.
W pewnym momencie poznała na swej drodze innego wybitnego Polaka, którego losy jakoś mogą odpowiedzieć na pytanie o sens historyczny owych szeregów emigracyjnych naukowców, badaczy, a nawet awanturników.
Ignacy Jan Paderewski, bo o nim mowa, starszy kilka lat od Marii Skłodowskiej, pochodzący z dalekich ukrainnych kresów, przyszedł na świat trzy lata przed wybuchem powstania styczniowego, udział w nim jego ojca odbił się jednak na sytuacji rodziny.
Ignacy od najmłodszych lat oddany muzyce, opuścił kraj podobnie jak Skłodowska nie tyle z przyczyn politycznych, ile z niemożności kształcenia.
Szybko dał się poznać w świecie, zdobywając niezwykłą popularność jako „król fortepianu”. Sławę wykorzystał dla swej ojczyzny, dzięki bowiem jego osobie sprawa polska nie mogła zostać niezauważona przez elity polityczne.
Wpływ Paderewskiego w świecie przed pierwszą wojną światową był olbrzymi i czynił dla Polski więcej niż niejedna kombinacja polityczna.
To postać, która gotowa była społeczeństwu polskiemu służyć talentem i majątkiem. Nie miejsce tu na opis życia Paderewskiego. Nie wiadomo, czy gdyby nie on, prezydent Wilson uznałby za jeden z celów wojennych Stanów Zjednoczonych „Stworzenie niepodległego państwa polskiego na terytoriach zamieszkanych przez ludność bezsprzecznie polską, z wolnym dostępem do morza, niepodległością polityczną, gospodarczą, integralność terytoriów tego państwa powinna być zagwarantowana przez konwencję międzynarodową”, wyprowadzając naszą sprawę na arenę międzynarodową w sposób niebudzący zastrzeżeń.
Kolejnym symbolem może tu być fakt, że na konferencji pokojowej w Wersalu Polskę reprezentował Paderewski jako przedstawiciel emigracji i Dmowski reprezentujący wprost żywioły krajowe.
Można powiedzieć, że wysiłek całych pokoleń Polaków z kraju i emigracji znajduje tu swoje symboliczne uwieńczenie.