Przykazania są mądrością

„Trzecie: Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”. To nie jest opresyjny nakaz,
ale podpowiedź miłującego Boga, któremu naprawdę na nas zależy.

O. KAZIMIERZ LUBOWICKI OMI

Sekretarz Rady
ds. Apostolstwa Świeckich
Konferencji Episkopatu Polski

RYS. MWM

W Psalmie 119 czytamy, że Bóg daje przykazania w trosce, aby nasze życie było postępem i rozwojem, a nie umieraniem i skazaniem na przegraną. Psalmista cieszy się, że można się nie zagubić i nie spodlić – przestrzegając przykazań.
Podkreśla, że one dają nam też właściwą perspektywę w spojrzeniu na zagadnienia. Dzięki nim nie patrzymy krótkowzrocznie, widząc jedynie doraźne korzyści, lecz uwzględniamy przyszłe konsekwencje. Psalmista śpiewa, że przykazania pozwalają zakosztować słodyczy Bożej troski. Z nich czerpiemy roztropność. Są światłem na naszych drogach. Autor natchniony nazywa je wręcz swoim dziedzictwem, czyli skarbem odziedziczonym po przodkach, którym serce się raduje, wiedząc, że dzięki niemu nie musi wszystkiego odkrywać na nowo. W takim właśnie kontekście Bóg mówi: „Strzeżcie ich i wypełniajcie, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach, powiedzą: Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny” (Pwt 4, 2).
Dzisiejsza walka o świętowanie niedzieli to postulat zrodzony z troski o godność i wolność człowieka.
Podczas historycznych strajków w 1980 r. ludzie walczyli i wywalczyli wolne soboty (bo niedziele mieli wolne). Dlaczegóż więc dzisiaj trzeba walczyć o wolne niedziele…? Może problem w tym, że wtedy w każdym zakątku Polski śpiewano za Juliuszem Słowackim: „wszak póki [Bóg] był z naszymi Ojcami – byli zwycięsce” i było trendy wierzyć w te słowa.
Ku zadziwieniu świata strajkujący stali więc w kolejkach do spowiedzi, klękali do Komunii, odmawiali różaniec, śpiewali religijne pieśni, na bramie do stoczni królowała Matka Boża Częstochowska pośród ciągle świeżych kwiatów.

Nawet Lech Wałęsa nosił w klapie plakietkę Matki Bożej i podpisywał porozumienia sierpniowe wielkim długopisem ozdobionym zdjęciem Jana Pawła II. Panowało powszechne przeczucie, że wiara jest drogą do godności i do wolności. Wtedy mówiło się, że komuniści są jak rzodkiewka – z wierzchu czerwona, a w środku bieluteńka. Dzisiaj pojawiają się „rzodkiewkopodobni” katolicy zaangażowani w politykę i życie gospodarcze, którzy zapominają, że lekceważenie przykazań Bożych zawsze ma konsekwencje w życiu społecznym.
Czy naprawdę troska o zysk jest właściwym kryterium kształtowania życia społecznego? Zresztą, czyj zysk? Właścicieli sklepów? A ile ludzkich wartości i dóbr duchowych tracą pracownicy i kupujący? Czy to uczciwe straszyć – wbrew faktom – utratą pracy? Czy to godne człowieka, aby wszystko obracało się wokół zysku? Gdzie jest czas na Miłość, na obecność, na radość wspólnego przebywania?
Równocześnie trzeba jasno powiedzieć, że odmawianie zakorzenionego w cywilizacji europejskiej prawa do świętowania niedzieli, niekoniecznie – a na pewno nie wyłącznie – wypływa z racji ekonomicznych. Wysoko rozwinięte kraje europejskie mają wolną niedzielę!
Już rewolucja francuska, którą współcześni historycy nazywają „antyfrancuską”, usiłowała zniszczyć wymiar sakralny w życiu osobistym i przestrzeni publicznej. Wielu mówi, że dzisiaj idee tej rewolucji „docierają pod strzechy”. My jednak mamy naszą mądrość – Boże Przykazania.