MAREK MUTOR

Wrocław

Średniowieczny projekt

Budowniczowie katedr fascynują. Bezimienni projektodawcy, ekonomowie i robotnicy spoglądają na nas z wysokości strzelistych gotyckich kolumn. Na ogół nie wiemy o nich nic, nie znamy ich twarzy.
Późne średniowiecze, okres bujnego rozwoju gotyckiego stylu, to czas tworzenia przede wszystkim na chwałę Boga (a nie dla chwały własnej).
Rzeźby odkrywane gdzieś w załomkach katedralnej wieży są chyba najlepszym świadectwem tej postawy. Ponad dwa i pół wieku wznoszono katedrę w Strasburgu, która jest klasycznym przykładem gotyku. Katedra Notre-Dame w Paryżu powstawała przez 87 lat, choć potem była rozbudowywana i uzupełniana przez stulecia. Wrocławska katedra św. Jana Chrzciciela też powstawała przez wieki, nawarstwiając na sobie różne style. Gotycki korpus tzw. IV katedry, ukończony za czasów bp. Nankiera, powstawał przez ponad 100 lat, a to przecież tylko jeden z etapów ciągłego odnawiania, rozbudowywania, dodawania.
Dzieła obliczone na pokolenia fascynują swoim rozmachem. Nasuwa się pytanie, jak można było planować tak rozciągnięty w czasie i kosztowny projekt? Dziś to chyba nie byłoby możliwe. Nowoczesne zarządzanie projektami wymaga osiągnięcia rezultatu w minimalnym czasie, przy użyciu możliwie niskich nakładów. Myśląc więc w dzisiejszych kategoriach ekonomicznych, przedsięwzięcie budowlane w postaci katedry nie miałoby szans. Zresztą pojawiają się dziś głosy różnych badaczy, że rozwój budownictwa katedralnego doprowadził średniowieczną Francję do kryzysu ekonomicznego. Tezy te są jednak poparte niepewnymi danymi.
Kalkulacja średniowiecznego projektu wychodziła tymczasem daleko poza horyzont doczesności. Dlatego ówcześni twórcy pozostawili po sobie dzieła doniosłe i wciąż zachwycające mimo upływu czasu.
Motywacja do pracy przy takim projekcie zapewne była różna, ale ta religijna bezsprzecznie była bardzo istotna, a wiązała się z całą gamą wyobrażeń o świecie, jaką dysponował ówczesny człowiek. W I. poł. XX w. przybliżył nas do tego nieoczywistego dla nas świata E. Curtius, publikując dzieło Literatura europejska i łacińskie średniowiecze, ale możemy sięgać do równie wnikliwych polskich dziejopisarzy, którzy o rodzimym średniowieczu się wypowiadają: P. Jasienicy, J. Kłoczowskiego, K. Modzelewskiego, A. Nowaka. Od bezimiennych budowniczych katedr możemy nauczyć się perspektywy głębszej. Nam, współczesnym, dane jest oglądać ich dzieła skończone i zweryfikowane przez upływ czasu. Sens ich pracy widoczny jest niejako dopiero z perspektywy pokoleń późniejszych. Przypomina się anegdota o trzech robotnikach, którzy stoją obok siebie i ociosują wielki kamienny blok. Wykonują te same czynności, jednak każdy myśli co innego.
Pierwszy, że trudzi się przy ciosaniu kamienia, drugi, że przygotowuje materiał na jakąś budowę, trzeci – że wznosi katedrę. Obyśmy jak najczęściej potrafili przyjmować tę trzecią perspektywę.