W STRONĘ PEŁNI ŻYCIA

O zdrowym i chorym duchu

Trwa Wielki Post. Dla wielu ludzi wierzących jest to czas intensywnej pracy duchowej. Niejedna osoba może
modlić się w tym okresie słowami Psalmu 51: „Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie
swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość! […] Odwróć oblicze swe od moich grzechów i wymaż wszystkie
moje przewinienia! Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego”.

KS. JANUSZ MICHALEWSKI

Świdnica

ILUSTRACJA MWM

Psalm ten bardzo trafnie oddaje kierunek wielkopostnej pracy nad sobą – mieć w sobie zdrowego Bożego ducha. Co to jednak znaczy dokładnie? Na to pytanie, odwołując się do analiz A. Grüna oraz J. Torello, w jednym ze swoich artykułów odpowiada ks. Romuald Jaworski, profesor psychologii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Cel życia duchowego
Ks. R. Jaworski zauważa najpierw, że błędem, który często popełniają wierzący, jest branie moralnej doskonałości za cel rozwoju duchowego.
Natomiast trzeba nieustannie sobie uświadamiać, że podstawowym celem autentycznego życia duchowego jest spotkanie z Bogiem. Prawdę tę bardzo często przypominał w swoim nauczaniu papież Benedykt XVI. W Orędziu na XXVI Światowy Dzień Młodzieży pisał: „wiara chrześcijańska jest nie tylko wiarą w pewne prawdy, ale jest przede wszystkim osobistą relacją z Jezusem Chrystusem, spotkaniem z Synem Bożym, które nadaje całej egzystencji nowego dynamizmu. Gdy nawiązujemy osobistą relację z Chrystusem, On objawia nam naszą tożsamość, a w przyjaźni z Nim życie rozwija się i w pełni realizuje”.
Religijność neurotyczna
Zdaniem ks. R. Jaworskiego jednym z pierwszych darów, jakie wnosi Bóg do życia człowieka, jest doświadczenie wolności dziecka Bożego. Poczucie braku tej wolności łączy się często z fałszywym ideałem doskonałości, polegającym na przekonaniu, że człowiek powinien być coraz bardziej czysty i doskonały, aż osiągnie taką doskonałość jak Bóg. Taki ideał nie dość, że jest utopią, to dodatkowo, próbując być realizowanym, prowadzi do tego, że człowiek staje się zalękniony i dwulicowy. Boi się bowiem wtedy ujawniać jakiekolwiek swoje słabości, przybierając pozę takiego człowieka, jakiego podpowiada mu jego ideał doskonałości. Negatywne cechy zostają natomiast wyparte do podświadomości, dochodząc do głosu w postawach twardego osądzania innych, którzy nie wypełniają Bożych przykazań, moralizatorskiego żądania pedantycznego wypełniania wszystkich przykazań, w demonizowaniu innych osób lub grup oraz przeżywania zmienności emocjonalnej od zachwytu i entuzjazmu do depresji.
Ponadto taki sposób życia religijnego może przyczynić się do powstania duchowości neurotycznej.
Powołując się na analizy J. Torello, warszawski profesor podaje kryteria, dzięki którym można w sobie rozpoznać taki rodzaj duchowości. W duchowości neurotycznej dana osoba: myli ideał doskonałości z bezbłędnością; kocha tylko swoje „idealne ja”, uważając, że kocha w ten sposób prawdziwy ideał; dąży przede wszystkim do wypełniania obowiązków, szukając w ten sposób osobistego uwolnienia; przeżywa wyrzuty sumienia niezależnie od rzeczywistości popełnionych grzechów i błędów; łatwo poddaje się smutkowi, często czując się niegodną i niewystarczającą, a także nie wierzy, że każdy człowiek otrzymuje tyle łaski, ile jej potrzebuje. Ponadto człowiek o duchowości neurotycznej uważa, że często prześladuje go zło, a dobro go nie przenika. Z tego względu często przyjmuje postawę kozła ofiarnego.
Jest także niecierpliwy, nie będąc w stanie zaakceptować procesu powolnego wzrostu, oraz brakuje mu nierzadko postawy wspaniałomyślności, oddania, które wiąże się z zapomnieniem o sobie samym.
Osoba o duchowości neurotycznej koncentruje się zbytnio na swojej doskonałości, a nie na Bożym miłosierdziu.
Z tego względu często nie może doświadczyć poczucia przebaczenia swoich grzechów i błędów, wydaje się jej bowiem, że Bóg jest bardziej miłosierny wobec niej niż ona sama wobec siebie. W konsekwencji nie jest ona także w stanie pokochać samej siebie.
Zdrowa duchowość
Według warszawskiego badacza jedną z cech zdrowej duchowości jest postawa jedności i solidarności z wszystkimi ludźmi.
Autentycznie przeżywana więź z Bogiem pozwala bowiem odkryć, że wszyscy ludzie mają takie same pragnienia i potrzeby oraz taką samą godność.

Zdrowa zatem duchowość, to duchowość, która podtrzymuje wspólnotę z innymi i która pomaga kształtować zdrowe stosunki z ludźmi. Uczy więc, jak osiągać zdrową równowagę między samotnością i wspólnotą. Wskazuje, że autentyczna więź nie polega na klejeniu się do kogoś, lecz na wolnym byciu razem.
Dalej zdrowa duchowość, zdaniem ks. R. Jaworskiego, przejawia się w tym, że nie unika realiów codzienności.
Z tego względu akceptuje ona i realizuje zadania, jakie Bóg stawia człowiekowi codziennie na jego drodze życia.
Duchowość, która zwodzi się tylko obietnicami tamtego świata, a nie ma kontaktu z realiami codzienności, staje się przysłowiowym „opium dla ludu”.
Zdrowa duchowość, wskazuje dalej warszawski profesor, choć uwzględnia uczucia w swoim życiu, to jednak nie kieruje się nimi jako głównymi kryteriami określającymi prawdziwość i autentyczność wiary. Przeżycia i uczucia nie mogą stać się zatem ważniejsze niż sam Bóg i w efekcie Jego zakrywać.
Nie wolno więc mierzyć wiary miarą intensywności przeżywanych uczuć.
Trzeba jednak przy tym pamiętać, że nie wystarczy wymagać od ludzi i mówić im, że muszą wierzyć. Należy ich także doprowadzać do doświadczenia Boga, ale pomagać jednocześnie przekraczać sferę uczuć, aby mogli spotkać rzeczywiście Boga.
Kryterium tego, czy człowiek naprawdę szuka Boga, a nie wyłącznie poluje na przeżycia, jest, zdaniem ks. R. Jaworskiego, jego gotowość do milczenia.
Jak zauważa, kto w swojej modlitwie musi być stale zajęty, musi wciąż coś robić, musi się głośno modlić lub śpiewać, może w ten sposób zagadywać Boga, a tym samym stracić możliwość usłyszenia Go.
Jak pisze dalej warszawski profesor, prawdziwa duchowość przenika całego człowieka – jego rozum, wolę, serce i uczucia, a także jego ciało. Do życia duchowego należy więc również umiejętność rozumienia swego ciała, które niejednokrotnie precyzyjniej wyraża stany duchowe człowieka niż ludzkie słowa. Oczywiście nie wolno nam identyfikować życia duchowego ze zdrowiem cielesnym, ale nie wolno też nie dostrzegać faktu, że ciało wyraża to, co jest w naszej duszy. Człowiek powinien zatem zwracać uwagę na to, co Bóg mówi mu przez jego ciało, przez chorobę, napięcie, nerwowość, zaburzenia snu itp.
Ks. R. Jaworski za podręcznikami duchowości chrześcijańskiej podaje, że jako najważniejsze kryterium zdrowego ducha wymienia się postawę pokory.
Pokora to m.in. zdolność i odwaga przyjęcia siebie takim, jakim się jest, ze swoimi stronami mocnymi i słabymi, w ufności, że takimi nas też przyjmuje Bóg. Jest ona również związana ze świadomością własnych ograniczeń i szanowania ich, a także brakiem arogancji, postawy wywyższania się i gonienia za tym, co przerasta ludzkie siły (por. Ps 131).
Warszawski badacz wskazuje także, że kryteria zdrowej i chorej duchowości zestawił już kiedyś św. Paweł w Liście do Galatów, kiedy pisał: „Owocem ducha jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, życzliwość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie, przeciw takim cnotom nie ma Prawa” (5, 22-23). Gdzie są takie owoce, tam widać skutki działania Bożego Ducha, tam duchowość, zauważa ks. R. Jaworski, jest zdrowa. Gdzie jednak panuje zawężenie i lęk, gdzie występuje hardość i uprzedzenia, tam Duch Boży nie działa. Tam ujawnia się jedynie własny egocentryczny duch, który chętnie powołałby się na Bożego Ducha.
Swoje analizy omawiany autor podsumowuje ogólną uwagą, że ostateczną podstawą i miarą zdrowej duchowości jest po prostu odejście od egocentrycznego kręcenia się wokół siebie i skoncentrowanie się na Bogu.
Oby zatem czas Wielkiego Postu, a następnie Świąt Wielkanocnych i następującego po nim okresu paschalnego był dla nas czasem odnowy ducha i przede wszystkim zwycięstwa Ducha Bożego w nas. Bo tylko bycie prowadzonym przez Ducha Świętego daje nam naprawdę gwarancję, że nasza wiara będzie autentyczna i rzeczywiście będzie przynosić Boże owoce.