KOŚCIÓŁ MŁODYCH

W poszukiwaniu prawdziwej, mocnej wiary

Głoszone przez Kościół ideały pociągają młodych

MARCIN MAZUR

Często słyszę, że wiara jest dobra dla starszych ludzi
albo że młodzi nie chodzą do Kościoła.
Nie zgadzam się z tym.
Jakie są wzajemne relacje młodych i Kościoła?

HUBERT SZCZYPEK

WSD Świdnica

W 2016 r. na Campus Misericordiae papież Franciszek zachęcał do zejścia z kanapy, do zamiany wygodnej kanapy na buty wyczynowe. Twierdził, że wielu ludzi myli szczęście z wygodą, komfortem, „świętym spokojem”, który symbolizuje właśnie kanapa. Przesłanie papieża szybko podchwyciły media, katolickie wspólnoty i sama młodzież. „Schodzenie z kanapy” stało się popularnym wyrażeniem, tematem kazań i konferencji.
Wielu ludzi przekonywało innych, że z kanapy warto zejść. Powstał też konkurs filmowy, w którym młodzi pokazywali, jak z kanapy schodzą, a KSM przygotował program zatytułowany „Zejdź z kanapy”. Zachęcano w nim do konkretnych działań – wyjścia z ewangelizacją na ulice. Sformułowanie, które stało się tak popularne, nie zostało wymyślone przez papieża. Zanim dzięki Franciszkowi poznał je Zachód, o kanapie i wygodnictwie mówił już Bliski Wschód. „Chrześcijaństwo kanapowe” – tak nazywają swoich europejskich braci w wierze prześladowani lub będący w mniejszości chrześcijanie.
Chrześcijaństwo w tej (zachodniej) części świata (jeszcze) jest wygodne, a na pewno mniej niewygodne niż chociażby w Korei Północnej, Afganistanie czy Somalii (kraje, w których chrześcijanie są najbardziej prześladowani). Inaczej jest wierzyć, gdy nikt się temu nie sprzeciwia, a nawet cała rodzina chodzenie do kościoła popiera, a inaczej, gdy opowiedzenie się za Jezusem może przynieść śmierć. Tutaj chrześcijaństwo spowszechniało, stało się jak kanapa, która stoi w rogu pokoju i z której korzysta się od czasu do czasu. A przecież młodość to czas, gdy jest się pełnym ideałów, kiedy chce się zmieniać świat, kiedy jest się bezkompromisowym, kiedy całym sobą angażuje się w to, co się robi. Może tutaj leży konflikt? Może młodych ludzi nie pociąga wizja wygodnego, zredukowanego jedynie do sloganu i tradycji chrześcijaństwa? Może młodzi buntują się nie przeciw Kościołowi, nie przeciw wierze, ale przeciw temu, że nie widzą przykładów prawdziwej, mocnej wiary?
Wiara domeną starszych?
Kościół to nie tylko my na ziemi (Kościół pielgrzymujący), to również zbawieni w niebie (Kościół tryumfujący).
Jak wygląda sytuacja po tamtej stronie?
Czy w Kościele w niebie są młodzi?
Karolina Kózkówna urodziła się w 1898 r. w podlaskiej wsi Wał-Ruda nieopodal Radłowa. Już od dziecka wyróżniała się pobożnością, którą wyniosła z rodzinnego domu. Karolina odmawiała różaniec, często przystępowała do Komunii Świętej, praktykowała nabożeństwa majowe i czytała książki i czasopisma religijne. Oprócz tego znajdowała czas na pracę – aby pomóc rodzicom i licznemu rodzeństwu.
W sierpniu 1914 r. wybuchła pierwsza wojna światowa. W listopadzie w Wał-Rudzie zaczęło stacjonować wojsko rosyjskie. 18 listopada 1914 r. do domu Karoliny wtargnął rosyjski żołnierz.
Wyprowadził ją i jej ojca do pobliskiego lasu. Karolina stanęła do walki w obronie swego dziewictwa. Wygrała, ale walkę tę przypłaciła życiem. Jej zmasakrowane ciało znaleziono na skraju lasu po kilku dniach.
Inaczej wyglądała historia Piotra Jerzego Frassatiego. Przyszedł na świat w 1901 r. w bogatej turyńskiej rodzinie.
Jego ojciec był senatorem, a matka malarką. Już od najmłodszych lat wykazywał zainteresowanie religią, którego niestety nie podzielali jego rodzice. Jako uczeń należał do Koła Różańcowego i Apostolstwa Modlitwy.
W czasie studiów wstąpił do Trzeciego Zakonu Dominikańskiego. Został tzw. świeckim dominikaninem. Nie składał ślubów ubóstwa i czystości jak typowi zakonnicy, nie nosił też habitu.

Studiował na politechnice w Turynie, oddawał się ascezie, modlitwie, czytał dzieła świętych, adorował Najświętszy Sakrament (również nocą!), miał nabożeństwo do Matki Bożej. Chciał poświęcić się apostolstwu górników.
W wieku 24 lat zmarł na skutek zarażenia chorobą Heinego-Medina od jednego z chorych, którym się opiekował. Wśród ludzi szybko zyskał opinię świętości. Zdanie to podzielał też Jan Paweł II, który w 1990 r. kanonizował go i nazwał wzorem współczesnej młodzieży świata.
Historie Karoliny i Piotra znacznie się różnią. Mają też wspólne elementy.
Oboje byli młodzi, oboje zostali wyniesieni na ołtarze. Oboje pokazali, że głoszone przez Kościół ideały pociągają również młodych.
Dlaczego?
Godzina 17.45, ksiądz, kilka starszych pań odmawiających koronkę, jeden lub dwóch ministrantów. Tak od pewnego czasu wyglądają Msze Święte w tygodniu w mojej rodzinnej wiejskiej parafii. Tak się chyba przyjęło, że różne praktyki religijne kojarzą się z siwiejącymi już osobami. To nie musi być negatywne skojarzenie. Wiele osób to właśnie dziadkowie prowadzili do kościoła, gdy rodzice byli zajęci pracą. To u babci zawsze na nocnej szafce leżał różaniec, a dziadek tak ciekawie opowiadał o drodze krzyżowej. To u dziadków wszyscy zasiadali przy wigilijnym stole, a potem razem szli na pasterkę.
Nic dziwnego, że coś w naszej głowie łączy te dwie rzeczywistości – dziadków i Kościół. Nie przyjmujmy rzeczywistości tak po prostu. Zadziwmy się nią jak dzieci i zapytajmy jak klasyczni filozofowie: dia ti? dlaczego?
Religia, którą wyznajemy, ma duży wpływ na to, jak wygląda nasze życie, na to, jakimi wartościami będziemy się kierować, jakie decyzje będziemy podejmować. Zanim człowiek stanie się w pełni dojrzały, zanim będzie wiedział, jak i dlaczego tak, a nie inaczej chce żyć, przechodzi etap nazywany przez psychologię behawioralną tożsamością moratoryjną. W tym czasie młody człowiek wypróbowuje różne, często bardzo różniące się od siebie style życia. Często zmienia decyzje, zastanawia się, według jakich wartości ułoży sobie życie. Etap moratorium może budzić niepokoje najbliższych, jednak jest w zupełności normalny, a jego przejście jest niezbędne do ukształtowania w pełni rozwiniętej tożsamości dojrzałej. Młodzi ludzie po prostu szukają, jak św. Augustyn, najpierw są manichejczykami, później sceptykami, a ostatecznie bronią Kościoła przed herezjami. Ważne, aby w swoim życiu spotkali kogoś, kto jak św. Ambroży przykładem wiary przekona ich do pójścia za Chrystusem.
Zamiast zakończenia
Młodość to nie tylko liczba w dowodzie tożsamości. Młodość to zbiór pewnych cech, które można mieć, nawet gdy ma się siwe włosy. Człowiek młody to człowiek ciekawy świata, otwarty na innych. Człowiek młody jest pełen ideałów, ma ochotę zmieniać świat. Nie boi się przeciwności i nie załamuje się niepowodzeniami.
Jeżeli się w coś angażuje, to całym sercem.
Potencjał, który drzemie w młodych, zauważyli również przedstawiciele Kościoła. Jan Paweł II nazywał ich „nadzieją Kościoła”. Nie wahał się poświęcić im swego czasu, a młodzi to doceniali. To z jego inicjatywy powstały Światowe Dni Młodzieży, które co cztery lata gromadzą w jednym miejscu miliony młodych ludzi.
W Polsce na młodych postawił o. Jan Góra, organizując spotkania na Polach Lednickich. Papież Franciszek ogłosił, że w październiku 2018 r. odbędzie się Synod Biskupów nt. „Młodzież, wiara i rozeznawanie powołania”.