„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

TRÓJjedyny

Chcesz mi rozjaśnić swą wiarę w jednego Boga w trzech osobach, więc twierdzisz,
że w miejsce 'osoby’ lepiej powiedzieć 'relacje’?! Zamiast wyjaśniać
– jeszcze bardziej zaciemniasz”. Jednak nie. Przyzwyczaj oczy do tego światła,
a lepiej zrozumiesz nie tylko Boga, ale i siebie.

KS. MACIEJ MAŁYGA

Wrocław

Obrazu Boga-Trójcy nie ma. Ale to odwzorowanie oceanicznych prądów (animacja NASA Perpetual Ocean) pobudza wyobraźnię wiary –
w nieskończonym Bogu ciągle żyją i przenikają się trzy nieskończone Relacje (samą animację warto zobaczyć w ruchu i porównać z głęboko chrześcijańskim obrazem van Gogha Gwiaździsta noc).

NASA

Do tego światła chrześcijanie „przyzwyczajają oczy” od dwóch tysięcy lat. Kosztowało ich to wiele teologicznych sporów, najbardziej nasilonych między pierwszymi soborami (Nicea r. 325, Konstantynopol r. 381). W środku tego sporu, jak ok. r. 360 pisał św. Hieronim, Kościół ze zdziwieniem i trwogą stwierdził, że jest ariański, tak niebezpiecznie przechylił się w stronę potężnej, negującej Trójcę herezji. Autentyczną wiarę zachowali ówcześni „wielcy wygnańcy”, jak św. Atanazy czy św. Hilary z Poitiers, których wcześniej za obronę tej prawdy ukarano banicją. Po wielkiej zawierusze Objawienie zostało uratowane: Bóg to Ojciec-Syn-Duch.
„Trzech Nie-Wiem-Co”?
Szybko jednak pojawiły się nowe „ale”: są trzy Osoby Boskie, ale co właściwie znaczy „Osoba”? Frapuje każdego wierzącego. Nawet św. Anzelm z Canterbury (1033–1109), który wszystko próbował bardzo rozumowo wytłumaczyć, i to nieraz do przesady, o trzech Osobach mówi: „Trzech nie wiem co” (tres nescio quid).
My mamy jeszcze gorzej! W codziennym myśleniu używamy bowiem nie filozoficznego (jak starożytni twórcy dogmatu), lecz psychologicznego pojęcia osoby. Osoba kojarzy się nam z osobną wolą i świadomością. Dla rozumienia dogmatu to niemal nokaut – wychodzi bowiem, że skoro są trzy osoby, to także trzy wole i świadomości, czyli znowu gdzieś na horyzoncie pojawiają się „trzy człowieczki”…
A przecież w Bogu istnieje jedna świadomość i wola (choć „niesiona” przez trzy osoby – „hipostazy”).
Relacja, relacja i relacja
Z takim pytaniem zmierzył się św. Augustyn (354–430), przez dwadzieścia lat pisząc dzieło O Trójcy Świętej.
Ponieważ człowiek jest stworzony na Obraz i Podobieństwo Boga (Rdz 1, 26-27), Augustyn radzi, by „obrazu Bożego szukać w duszy człowieka”.
Dusza ludzka jest jedna, ale troista. Jak tłumaczy to Augustyn? Dusza ludzka siebie zna i kocha, stąd jej troistość: 1) dusza, 2) poznanie, 3) miłość. Augustyn odwołuje się też do innego obrazu: ludzka dusza jest jedna, ale istnieją w niej 1) pamięć, 2) poznanie, 3) wola.
Augustyn zamiast słowa „osoba” woli „relację”. Czyli jest jeden Bóg, a w Nim trzy relacje?

Na chłopski rozum relacja to więź między dwoma osobami.
I tak na przykład między matką a synem istnieją równocześnie dwie relacje: relacja macierzyństwa i synostwa.
Takie relacje istnieją w Bogu: Ojcostwo i Synostwo; do tego dochodzi jeszcze trzecia relacja, Tchnienie, „które od Ojca i Syna pochodzi” (tchnienie – oddech – Duch).
Dla „jasności”, drogi Czytelniku, spróbuj to sobie narysować. Namaluj trzy wyraźne punkty (mogą być w pozycji Δ). Połącz je liniami. I teraz najtrudniejsze: zmaż punkty, a zostaw same linie… Oczywiście taki schemat jest do Boga nieskończenie bardziej niepodobny niż podobny (choć i tak lepszy niż obraz Starca z brodą), ale daje do myślenia – przynajmniej burzy zbyt proste wyobrażenia Trójcy.
Jak oceaniczne prądy
Biblia mówi o Bogu, ukazując Jego relacje, czyli żyjące w Nim „posłania”, które ciągle się dzieją: 1) Ojciec posyła („rodzi”) Syna (Ga 4, 4; J 3, 17; 5, 23; 17, 18); 2) Ojciec posyła Ducha (Ga 4, 6; J 14, 16; 16, 26); 3) Syn posyła Ducha (Łk 24, 49; J 15, 26; 16, 7). Oto Bóg żywy – wewnątrz Niego, jak w nieskończonym oceanie, poruszają się potężne, niewyczerpane „prądy”; jak w oceanie prądy wodne są częścią oceanu, choć dają się wyróżnić, tak (podobnie, ale jeszcze bardziej niepodobnie) Bóg żyje w sobie trzema relacjami.
O, praktyczna Trójco!
Często powtarzane slogany, że Trójca to teologiczna abstrakcja bez znaczenia dla życia, to smutne świadectwo zaniedbanej wiary. Jak bowiem w starożytnym hymnie chrześcijanie wołali „O, niewysłowiona Trójco”, tak samo możemy zawołać „O, praktyczna, życiowo Trójca”.
Bo życie człowieka to relacje. Nie jest dobrze, gdy człowiek jest sam (Rdz 2, 18). Jest tak, bo człowiek został stworzony na Obraz i Podobieństwo Trójjedynego – jeden Bóg w trzech Osobach; jeden Bóg, który jest trzema relacjami i nimi żyje; nie odwieczny samotnik, przytłaczający swą potęgą, lecz „Żyjący-dla”.

Warto: pomyśleć o swoich relacjach. Kogo kochasz?
Kto kocha ciebie? Kogo możesz odwiedzić
bez zapowiedzenia się miesiąc wcześniej
i bez „Naprawdę Bardzo Ważnego Powodu”,
o każdej porze dnia i nocy?