Od ochrony życia do zasady społecznej, cz. 1

Zasada ochrony życia wynika w Nauce Społecznej Kościoła z zasady
niezbywalnej godności każdego człowieka. Jest ona przykładem takiego prawa,
które przez wierzących może być wywodzone z Objawienia, będąc zarazem
przejmowane przez osoby niewierzące ze względu na silne,
wspólne niemal wszystkim ludziom przekonanie o wartości życia.

RADOSŁAW MICHALSKI

Florencja – Wrocław

VOLKER PIETZONKA/PIXABAY.COM

Z nielicznymi przypadkami nikt nie chciałby, aby życie mu odebrano, i dąży do jego zachowania (inne nauki mogłyby to nazwać „instynktem samozachowawczym”), możemy więc domniemywać, że dla drugiego człowieka jego życie ma podobną wartość.
Nauka Społeczna Kościoła, skupiając się na generaliach życia społecznego, nie definiuje poszczególnych przypadków, w których życie ludzkie może być zagrożone, uznając, że

ŻYCIE LUDZKIE
POWINNO BYĆ
CHRONIONE
NA KAŻDYM JEGO
ETAPIE, SZCZEGÓLNIE
WTEDY, GDY MOWA
O OSOBACH,
KTÓRE SAME
NIE MOGĄ SIĘ BRONIĆ.

Istnieje zresztą silny i odczuwalny społeczny konsensus dotyczący ochrony życia w sensie generalnym. Śledząc debatę publiczną, możemy jednak odnaleźć cztery główne, różnie uzasadniane wyjątki od tego konsensusu. Są to: aborcja, eutanazja, obrona konieczna i kara śmierci.
Aborcja
Aborcja jest tym specyficznym aktem, który przez jej zwolenników nie jest rozpoznawany jako zabijanie.
W rozumieniu tych osób mówimy co najwyżej o przerwaniu procesu kształtowania się przyszłego człowieka na jakimś jego etapie. Debata o aborcji jest więc w istocie debatą o początek człowieka, dyskutujemy nie o enigmatycznym ‘przerywaniu ciąży’, ale o tym, czy, a precyzyjniej: „od kiedy” wewnątrz matki znajduje się osobny człowiek. Wszystkie dalsze szczegółowe, bardzo poważne i trudne przypadki, nad którymi najczęściej się skupiamy (ciąża będąca wynikiem czynu zabronionego, wykryte wady genetyczne itp.), wynikają z tej pierwszej definicji. Bo jeśli zgodzimy się, że nie mówimy o człowieku, to jakiekolwiek dodatkowe uzasadnienie aborcji nie ma większego znaczenia i staje się ona „zabiegiem higienicznym”, który nie musiałby być motywowany jakimiś szczególnymi powodami. Jeśli natomiast mówimy o człowieku, to żadne z tych uzasadnień nie może się obronić, bo przecież nie odbieramy życia ludziom niepełnosprawnym czy nieuleczalnie chorym, jak również nie karzemy śmiercią samych nawet gwałcicieli, a cóż dopiero mówić o nowym człowieku, który za gwałt nie ponosi żadnej winy. Zwolennicy aborcji mówią o niej otwarcie, a wszelkie próby jej ograniczenia traktują jako atak na własną wolność, ponieważ nie widzą w nienarodzonym dziecku człowieka (choć często widać także wśród nich różnicę zdań, od którego momentu życia płodowego dziecku należy się ochrona).
Religijne uzasadnienie jest proste, ale nie będzie ono wystarczające dla osoby niewierzącej. Pozostają uzasadnienia antropologiczne i logiczne.
Takie jak fakt, że od momentu zapłodnienia kształtuje się człowiek z pełnym garniturem genetycznym, że medycyna jest w stanie ratować życie coraz to młodszych dzieci, podczas gdy aborcja (w skrajnie postulowanym szerokim przypadku) chce dopuszczać przerwanie życia daleko poza granicą możliwości jego ratowania.

Kiedy „zaczyna się człowiek”
Każdy, jak sądzę, zwolennik aborcji przyjmuje, że nie da się z całą pewnością określić momentu, w którym „zaczyna się człowiek”. Czy jest to odczuwanie bólu, czy wykształcenie pewnych organów, czy zdolność do samodzielnego podejmowania podstawowych funkcji życiowych (oddychanie, krążenie, czynności mózgu). Per analogiam, nie ma jednak domyślnej zgody na zakończenie życia osób, które z powodu specyficznej choroby nie odczuwają bólu, ich organy przestały wykonywać swoje funkcje i czekają na przeszczep lub których funkcje życiowe wspomagane są aparaturą (nawet jeśli te przypadki występują zbieżnie).
Skoro zatem na to kluczowe pytanie – o to, kiedy zaczyna się człowiek – zwolennicy aborcji nie mogą znaleźć pewnej odpowiedzi, to uczciwym byłoby przyjąć najszersze możliwe ramy, aby swoim działaniem nie odebrać choć jednego życia. Najszerszą granicą jest w tym wypadku moment zapłodnienia.
Przyjęcie tej granicy oznacza dodatkową komplikację w zabiegach in vitro, czyli problem „nadplanowych” już zapłodnionych komórek, które nie są implantowane matką. Większość z nich nigdy nie będzie wykorzystana, w efekcie z czasem obumrą lub zostaną zniszczone.
Ochrona najsłabszych
Miarą społeczeństwa cywilizowanego jest nie tylko wykluczenie przemocy domowej, ochrona klimatu czy praw zwierząt, ale też to, w jaki sposób owo społeczeństwo troszczy się o swoich najsłabszych członków.
Trudna sytuacja materialna rodziców czy nieuleczalna, a długotrwała choroba mogą zdarzyć się w każdym momencie życia dziecka, nie są jednak nigdy używane dla usprawiedliwienia odebrania mu tego życia. Istnieją specjalne instytucje, które zapewniają opiekę zarówno dzieciom, jak i rodzicom.
Upowszechnieniem ich działalności i kompleksowego (także psychologicznego) wsparcia całych rodzin w trudnej sytuacji trzeba wspomóc debatę o właściwej ochronie życia.
Ratowanie życia matki
Odrębnym przypadkiem, którego nie określa się aborcją, jest ratowanie życia matki, które skutkuje śmiercią dziecka. Matka może wprawdzie podjąć decyzję o zawieszeniu własnego leczenia do czasu porodu (znane są takie przypadki), jest to jednak decyzja wymagająca heroizmu i musi być podjęta bez wywierania presji przez kogokolwiek. Zwłaszcza że mówimy najczęściej o chorobie, co do której istnieją potwierdzone doświadczenia, że brak podjęcia leczenia tu i teraz z dużym prawdopodobieństwem spowoduje śmierć matki. Jeśli ta podejmuje się leczenia i jego skutkiem jest śmierć dziecka, nie możemy mówić o aborcji. Ta bowiem nie była intencją ratujących matkę, a jedynie jednym z trudnych skutków podjęcia akcji ratunkowej.