Z pamiętnika pluszowego Mnicha

ILUSTRACJA MWM

GIENEK, FRYDERYK I POPIÓŁ

Gienka zaniepokoił donośny łomot w piwnicy.
– Co się dzieje? – zawołał, zaglądając przez drzwi do kotłowni.
Fryderyk uzbrojony w pogrzebacz, łopatę, miotełkę i wiadro stał przy otwartym popielniku, próbując zebrać popiół rozsypany na podłodze.
– Nie wiedziałem, że aby zrobić tego Wielkiego Posta, to trzeba się aż tyle napracować – stęknął Szop.
– Jakiego Posta, co ty pleciesz? I co ma Wielki Post do bałaganu, który narobiłeś? – zapytał zaintrygowany mnich.
– No bo ksiądz mówił, że trzeba się posypać popiołem, żeby przygotować Wielkiego Posta. No to ja właśnie chciałem tego popiołu z pieca, żeby się nim posypać, potem zrobić selfie i wrzucić posta na fejsa. No, ciągle jeszcze nie ogarnąłem, jak zrobić tego posta takiego wielkiego, ale może chodzi o to, żeby dużo lajków pod nim było – tłumaczył z przekonaniem.
– Ale ty żartujesz, prawda? – Gienek próbował zachować powagę.
– Całkiem serio! Ksiądz tak mówił, to chyba nie żartował! Jak bum cyk, cyk, że słyszałem! – zarzekał się Fryderyk.
– Po pierwsze: „Wielki Post” pochodzi od „pościć”, a nie od posta internetowego.
– Gienek z trudem powstrzymywał śmiech. – W Wielkim Poście przygotowujemy się do Wielkanocy i trochę się umartwiamy, pamiętając, jak Pan Jezus pościł 40 dni na pustyni, jak wzywał do nawrócenia, no i jak potem cierpiał za nasze grzechy i oddał za nas życie. I dlatego też robimy różne takie rzeczy pokutne.
– Że jakie? – Freddy odłożył narzędzia i słuchał z wyraźnym zaciekawieniem.
– Czyli takie, które dla nas samych przede wszystkim są znakiem, że ja chcę się nawracać, czyli zostawiam moje grzechy i chcę żyć tak, jak Pan Bóg chciałby, żebym żył. Na przykład mówisz: „nie mam czasu się modlić”.
No to w Wielkim Poście wstawaj 10 minut wcześniej i módl się te 10 minut.

Albo obżerałeś się, to teraz w piątek jedz na obiad chleb i wodę. Komuś zrobiłeś przykrość, to teraz idź i go przeproś. No, takie przykłady daję, każdy powinien wiedzieć, z czego ma się nawracać i jak ma pokutować za swoje grzechy. Mamy też takie nabożeństwa, które nam pomagają pokutować i rozmyślać o Panu Jezusie i o tym, jak bardzo nas kocha. Na przykład Droga Krzyżowa i Gorzkie Żale – tłumaczył cierpliwie przyjacielowi Gienek.
– No, kumam. A po drugie? Bo powiedziałeś po pierwsze, a nie powiedziałeś po drugie. No i co z tym popiołem? – zapytał Freddy.
– No to właśnie jest po drugie – uśmiechnął się zakonnik. – Posypanie głowy popiołem to jest taki starożytny znak, że ktoś pokutuje za swoje grzechy.
I w Środę Popielcową ksiądz posypuje nam głowę popiołem i mówi: nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię.
No bo właśnie o to w życiu chodzi: odwracać się od zła i iść za Panem Jezusem.
I wierzyć, że on nas kocha i chce dla nas jak najlepiej.
– No to ja właśnie mam taki popiół tutaj. Całe wiadro – próbował przekonywać Fryderyk.
– Ten popiół w kościele to jest zrobiony z palm z zeszłorocznej Niedzieli Palmowej. Czyli ten z naszego pieca się nie nadaje.
– Aha… no, czyli że bez sensu to co robię? – Fryderyk nie krył rozczarowania.
– Niezupełnie. W końcu piec trzeba było i tak wyczyścić. Tylko nie chodziło o to, by wysypać popiół z popielnika na podłogę.
– No bo mi się jakoś to wiadro wymsknęło…. – próbował tłumaczyć się Szop.
– Taaa. Mi się, misie. Misie to w Tatrach mieszkają – zażartował Gienek.
– Dobra, zamiataj popiół i do śmietnika z nim, a potem szybko pod prysznic, bo jesteś tak brudny, że nawet twoje białe paski są czarne.

KS. PIOTR NARKIEWICZ