Warto…


przeczytać

Exodus człowieka

Życie to sinusoida. Mieszanina klęsk i triumfów. I zwłaszcza gdy jesteśmy „na tarczy”, potrzebujemy zapewnienia, że zawsze jest jakieś wyjście. Z taką promesą wychodzi do nas ks. Stanisław Adamiak – młody kapłan z diecezji toruńskiej, pracownik Uniwersytetu Warszawskiego. W swojej książce Zawsze jest Wyjście zaprasza nas na rekolekcje z Księgą Wyjścia. Autor przypomina, że to właśnie Exodus jest określany jako Ewangelia Starego Testamentu. Opowiada ona o Bogu, który interweniuje w historii, by wyzwolić swój lud. Analogia jest więc oczywista. Książka ukazała się w 2017 r. nakładem wydawnictwa Biblioteka „Więzi”.
Składa się z 15 rozdziałów, orientujących się wokół wydarzeń tworzących historię Narodu Wybranego: Niewola, Plagi, Manna, Przymierze, Ziemia Obiecana i Pustynia.
Każdy rozdział rozpoczyna się cytatem z Pisma św., który kierunkuje dociekania. Celem autora jest zademonstrowanie aktualności historii zbawienia. Unaocznienie, że nasz Bóg jest Bogiem historii, a historia zbawienia ściśle związana jest z historią ludzką. Ks. Adamiak często sięga do kontekstów historycznych, by udowodnić, że tych dwóch historii nie da się rozdzielić. Autor korzysta z tekstów literackich: Twardowskiego, Lechonia, Herberta. Raz „robi wycieczki” do filmów Barei, by za chwilę przewodnikami po świecie wiary uczynić bohaterów Władcy pierścieni Tolkiena. Wszystko z koronkową lekkością. Sprawnie zamyka pietystyczność myśli w łatwym przekazie. Głosi tym samym wyborne rekolekcje, po których zostajemy z przeświadczeniem, że nawet na zgliszczach odradza się życie.
Porażka i grzech nie są intencją człowieka. Bóg, który jest w historii, jest Bogiem z nami i zawsze znajdzie jakieś wyjście. Książka jest lekturą uniwersalną. Ks. Adamiak ma tak duży szacunek do czytelnika, że każdy odnajdzie coś dla siebie i odnajdzie siebie. Jak to po efektywnych rekolekcjach. Polecam. ●

AGNIESZKA BOKRZYCKA


obejrzeć

Kim chcesz być?

To pytanie stoi przed każdym człowiekiem. Rodzice już od początku pragną przekazać swoim dzieciom najwyższe wartości i jak najlepiej je wychować. Jednak każdy sam musi sobie na to pytanie odpowiedzieć. Tytułowy bohater opisywanego filmu to człowiek, który przechodzi niezwykłą przemianę. Z hulaki i osoby, która pragnie ziemskich zaszczytów, staje się ascetą i osobą prowadzącą głębokie życie duchowe i religijne. Przyczyną i źródłem jego przemiany był sam Bóg. Ignacy Loyola (reż. Paolo Dy) to film ukazujący dużą część biografii Świętego. Skupia się jednak przede wszystkim na tym, co wiąże się z jego przemianą duchową. Ignacy to przede wszystkim rycerz. Wola walki i silny charakter doprowadzają go do tego, że z ziemskiego rycerza staje się kimś, kto toczy bój o to, aby szerzyć Królestwo Boże na ziemi. Stojąc w obliczu śmierci, Ignacy zmienia całkowicie swoje myślenie. Jest to impuls, który prowadzi go do prawdziwego i trwałego nawrócenia. Jak widzimy, jego nawrócenie wypływa ze spotkania z Jezusem, który wyciąga go ze śmierci do życia. Można by rzec, iż dostępuje łaski zmartwychwstania duchowego. Ignacy nie zachowuje jednak tego daru dla siebie. Cały czas odnosi wrażenie, że robi za mało… To wszystko prowadzi go do tego, że wraz ze swoimi towarzyszami zakładają zakon Jezuitów, który staje się jednym z najbardziej wpływowych i ważnych zakonów w historii Kościoła. Film, choć nie stanowi kompletnej biografii Świętego, pozwala jednak widzowi na poznanie sylwetki Ignacego Loyoli i wejście w relację z tytułowym bohaterem. Skłania do refleksji, do dokonania choćby pobieżnej rewizji swojego życia. Po filmie odpowiedź na pytanie, kim chcesz być, może już nie być taka sama jak wcześniej. A może nawet pod wpływem tego filmu, tak jak tytułowy bohater, zaczniemy toczyć bój o świętość w naszym życiu. ●

MICHAŁ ŻÓŁKIEWSKI


zwiedzić

Polana Jakuszycka

MATERIAŁY PRASOWE URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO WOJ. DOLNOŚLĄSKIEGO

W odległym Świnoujściu, niemal gdy tylko zjedziemy z promu, ukazuje się nam drogowskaz „Jakuszyce 501 km”. Tak daleko sięga sława tego dolnośląskiego zakątka, leżącego na krańcu naszego województwa, w miejscu gdzie Karkonosze się obniżają i przez Przełęcz Szklarską pozwalają przeprawić się do Czech lub udać się do ponoć najzimniejszego miejsca w Polsce – Łąki Izerskiej.
Jakuszyce przeżywają kolejną młodość. Z tego miejsca, o interesującej historii, a zarazem będącego doskonałym punktem wypadowym, można wyruszyć na poznawanie urokliwych miejsc w pobliżu polsko-czeskiej granicy.
Wyjaśnić trzeba, iż przywołany na początku drogowskaz, o czym wiedzą mieszkańcy i włodarze Szklarskiej Poręby, wprowadza trochę w błąd, sugerując, iż Jakuszyce są samodzielną miejscowością. Tak było dawniej, a obecnie to część Szklarskiej Poręby, położonej u stóp Karkonoszy.
Jakuszyce jednak zwrócone są w kierunku Gór Izerskich, stanowiąc jakby bramę do Gór Izerskich, ich szczytów, torfowisk, rzek i dolin. Dotrzemy tam, wdrapując się na Przełęcz Szklarską rowerem, samochodem czy pociągiem.
Mało kto wie, że Szklarska Poręba Jakuszyce to najwyżej położona w Polsce stacja kolejowa. Leży na wysokości 886 m n.p.m., czyli o ponad 50 m wyżej niż dworzec w Zakopanem! Pierwszy pociąg dowiózł tu turystów na początku XX w. (1902) i od tej pory regularne kursy pomiędzy Szklarską Porębą a obecnym Kořenovem udostępniały coraz większym rzeszom turystów zachodnie Sudety – czeskie i śląskie. Połączenie było tak popularne, że nie minęło pół dekady od zakończenia Wielkiej Wojny, a pasażerów z Berlina, Wrocławia czy Jeleniej Góry zaczęły przywozić pociągi elektryczne. Niestety II wojna światowa także tu odcisnęła swoje piętno, a granica między Czechosłowacją i PRL została zamknięta na wiele lat. Zardzewiałe tory porosła trawa… Dopiero w 2010 r., dzięki staraniom Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, udało się samorządowi wojewódzkiemu

przejąć linię i we współpracy z Kolejami Dolnośląskimi oraz partnerem czeskim po 64 latach przerwy wznowić regularne przewozy.
Obecnie trudno sobie wyobrazić Jakuszyce bez możliwości przybycia tu wygodnym szynobusem. I latem, i zimą jest to doskonały sposób na dojazd do Polany Jakuszyckiej. A jeszcze bardziej zyska on na znaczeniu, gdy otwarte zostanie budowane tu przez samorząd wojewódzki Dolnośląskie Centrum Sportów Zimowych. Może nawet odbędą się tu kiedyś zimowe igrzyska. A na razie udział w corocznym Biegu Piastów czy choćby rekreacyjna jazda na biegówkach w kierunku stacji turystycznej Orle lub do Chatki Górzystów stanie się jeszcze łatwiejsza i przyjemniejsza. Mimo nazwy ośrodek będzie całoroczny, więc latem bez problemu wypożyczymy rowery, by na dwóch kółkach wyruszyć na okoliczne szlaki – zachwycić się wartkim nurtem meandrującej granicznej Izery, przejść przez Torfowiska Izerskie i przy odrobinie szczęścia spotkać świergotka nadwodnego, cietrzewia, żurawia, a nawet orła bielika. A żaden botanik nie przejdzie obojętnie obok reliktów flory plejstoceńskiej… Zimą zaś zaprasza w Góry Izerskie ponad 100 km tras biegowych o różnym stopniu trudności.
Panują tu idealne warunki pogodowe, dzięki czemu do wiosny możemy się cieszyć grubą pokrywą śniegu. Ten swoisty mikroklimat powoduje, że Izerska Łąka jest najzimniejszym miejscem w Polsce. Pomiary są tu prowadzone dopiero od 1995 r., ale już 29 XII 1996 zanotowano tu –36,6°C. A gdyby napłynęło tak chłodne powietrze, jak w 1929 i 1940 r., gdy zanotowano najniższe temperatury w Polsce, temperatura na „Hali Izerskiej” mogłaby się obniżyć nawet do –45°C! To jedyne takie miejsce w Sudetach i tak blisko Polany Jakuszyckiej oraz Szklarskiej Poręby.

umwdMATERIAŁ PRZYGOTOWANY
PRZEZ WYDZIAŁ PROMOCJI
WOJEWÓDZTWA