Polskie Ojcze nasz w niepolskim Wrocławiu

Język, którym się modlimy, jest językiem, w którym myślimy.
Nawet jeżeli czynimy to bardzo powierzchownie, powtarzanie tych samych słów
skierowanych wprost do Boga ma wielki wpływ na naszą wyobraźnię,
sposób wyrażania emocji i tożsamość religijną.

ANNA SUTOWICZ

Wrocław

Ojcze nasz wydrukowane w języku polskim w 1475 r. przez Kaspra Elyana.
Ilustracja z Encyklopedii staropolskiej Zygmunta Glogera

WIKIMEDIA COMMONS

Nic zatem dziwnego, że choć najważniejsze elementy liturgii średniowiecznej odprawiano dawniej w Kościele katolickim po łacinie, to jednak wraz z pogłębianiem chrystianizacji rozszerzała się umiejętność odmawiania podstawowych modlitw katolickich w rodzimych językach ludzi, którzy posługiwali się nimi na co dzień.

Kasper Elyan
Warto więc podjąć wątek słynnych statutów synodalnych biskupa wrocławskiego Konrada, które zostały opublikowane w 1475 r. przez Kaspra Elyana. Dla wrocławian dzieło to stanowi powód do prawdziwej dumy, ponieważ zawiera pierwsze drukowane teksty w języku polskim, a ściślej – mowie mieszkańców Śląska w XV w. Osobą drukarza zajmowali się w przeszłości historycy zainteresowani odkrywaniem polskich śladów w niepolskim Wrocławiu, zdradzając przy tym tendencję do upraszczania lub wręcz zniekształcania obrazu średniowiecznej społeczności intelektualistów.
Jako pochodzącego z Głogowa mieszczańskiego syna, który zdobywał szlify uniwersyteckie w Lipsku wśród „nacji polskiej”, szybko uznali Elyana za Polaka z krwi i kości. Na początku ósmej dekady XV stulecia szczycił się on już pełnym wykształceniem w dziedzinie prawa kanonicznego i tzw. sztuk wyzwolonych, które zdobywał na uniwersytetach w Krakowie i Erfurcie.
Przybywszy do Wrocławia, uchodził za prawdziwego eksperta i intelektualistę najwyższych lotów, który wkrótce miał wykorzystać swoją wiedzę na temat nowej techniki sporządzania ksiąg za pomocą drewnianych czcionek drukarskich.
Można zaryzykować przekonanie, że znał i rozumiał polską mowę, pewnie nawet umiał się nią posłużyć, jednak nigdy nie będziemy mieć żadnej pewności co do pochodzenia etnicznego pierwszego wrocławskiego drukarza. Unikając więc niepotrzebnej wpadki, warto przyjrzeć się dziełu Kaspra Elyana, ponieważ stanowi ono przekonujący dowód, że w XV w. spora część mieszkańców diecezji wrocławskiej odmawiała codzienny pacierz w języku polskim.
Śląskie pacierze dawniej i dziś
Statuty synodalne stawiały zadanie ujednolicenia tekstów Modlitwy Pańskiej, Pozdrowienia Anielskiego i Credo w taki sposób, aby katechizowani mieszkańcy Śląska otrzymywali właściwe narzędzie codziennej modlitwy w języku narodowym.
Analiza językoznawcza ujawniłaby zapewne wszystkie źródła używanych przez kościelnych legistów pojęć oraz trudności wynikające z eksperymentowania z zapisem słowiańskich głosek za pomocą łacińskiej czcionki.

Trzeba nam pamiętać, że wspominane przez nas teksty nie były pierwszymi polskimi wersjami podstawowych modlitw chrześcijańskich. Z XV w. pochodzi kilka rękopiśmiennych zapisów Ojcze nasz i Zdrowaś Mario, wszystkie należą do krakowskich skarbców dziedzictwa narodowego. Ich porównanie z drukowaną adaptacją Kaspra Elyana pozwala jednak zauważyć, że Polacy na Śląsku posługiwali się podobną polszczyzną, jak ich małopolscy rodacy.
Dziś polskie ustępy statutów synodalnych są wciąż dla nas zrozumiałe, mimo trudności z wymową niektórych wyrazów używanych w diecezji biskupa Konrada, różnic fleksji i pozornie „niegramotnych” zdań, które dziś pozwalają jedynie doszukać się pełnej treści modlitw. Wydaje się więc zupełnie nieważne, jakiej narodowości był drukarz Elyan. O wiele istotniejsze jawi się praktykowanie codziennego pacierza w języku polskim przez pewną część mieszkańców średniowiecznej diecezji wrocławskiej. Ilu Ślązaków posługiwało się tymi tekstami, tego nie sposób odtworzyć, ale na pewno na tyle wielu, że istniała potrzeba osobnego szkolenia księży pracujących w śląskich parafiach.
Niektóre ścieżki polskiego Ojcze nasz
Pewnym postscriptum tej historii niech stanie się wspomnienie wędrówki, jaką odbył inny druk polskiej wersji Modlitwy Pańskiej. W XVI w. umieszczono zapis wspomnianych wyżej statutów synodalnych biskupa Konrada w księdze, która należała do księgozbioru Tomasza Rhedigera we Wrocławiu. W następnym stuleciu stanowiła ona własność klasztoru cystersów w Henrykowie, by ostatecznie zasilić bibliotekę norbertanek w Czarnowąsach, które słynęły z żywych związków z Polską. Książka nosi ślady stałego korzystania przez klasztornych czytelników. Wytarte kartki i liczne polskojęzyczne wpisy na marginesach kierują nasze myśli ku tym wszystkim jurystom, którzy odwoływali się do źródeł prawa diecezjalnego jeszcze w epoce nowożytnej. Fragmenty z polską wersją pacierza pozostają zniszczone w takim samym stopniu, dowodząc niesłabnącego zainteresowania tekstem.
Choć po kilkudziesięciu dekadach mowa Polaków na Śląsku musiała ulec rozwojowi, wciąż mieszkali i pracowali tu ludzie, którzy rozumieli brzmienie średniowiecznego tłumaczenia Modlitwy Pańskiej. I była to raczej mowa ich codzienności, a nie językowa ciekawostka dostarczona przez dawnych kanonistów.