Święty Józef – ojciec i opiekun, wzór

Wezwałam św. Józefa jako opiekuna, kiedy podjęłam decyzję o bierzmowaniu.
To moment, kiedy wybiera się nowe imię. A wraz z imieniem – nowego patrona.
Miałam 19 lat.

JOANNA NOSAL

Oława

Święty Józef, obraz z kościoła
oo. Franciszkanów we Wschowie

ARCHIWUM AUTORKI

Nie wiedziałam, że znamy się od dawna. Że choć nie noszę jego imienia – zostałam ochrzczona w kościele pod jego wezwaniem.
Uznałam, że nie ma lepszego przewodnika po życiu i wierze niż on. A potrzebowałam przewodnika.
Kościół katolicki nie był moim domem naturalnym, z urodzenia. Jest moim domem z wyboru. Choć jako dziecko zostałam ochrzczona w Kościele katolickim – moim wychowaniem religijnym zajmował się mój dziadek – pastor ewangelicki.
Kościół jest domem
Ale Kościół tak naprawdę dla każdego jest domem „wyboru”. Dopóki tego wyboru nie dokonamy – nie żyjemy pełnią Łaski. Łaska, którą mamy od chrztu, dary wtedy otrzymane – choć żywe i prawdziwe – pozostają w uśpieniu i oczekiwaniu na decyzję, a nawet na szereg decyzji – na współpracę z Dawcą.
Ten wybór każdego nowego dnia wymaga odnowienia. To nie jest coś, co raz wybrane – działa. Zresztą – czy jest coś takiego, co działa mimo wszystko? Nie! Rośniemy, zmieniamy się, dojrzewamy. Zmienia się nie tylko świat wokół nas, ale i nasze na ten świat patrzenie, rozumienie go, a także interakcje. Patrzenie na Pana Boga oczkami dziecięcia przygotowującego się do Pierwszej Komunii Świętej powinno przemieniać się wraz z dojrzewaniem i dorastaniem. Dyskusja, która rozgorzała w Polsce na temat sensowności dotychczasowej formuły przygotowania do sakramentu bierzmowania, stąd się właśnie bierze – że po intensywnym przygotowaniu do Pierwszej Komunii Świętej następuje przerwa formacyjna. Dziecko, a także jego rodzice bardzo często uznają tę intensywność za wystarczającą na długo. I zaprzestają dalszych praktyk.
Wyczerpani spotkaniami w kościele, zebraniami i próbami przed uroczystością – pozwalają sobie na przerwę, która często trwa do rocznicy. A jeśli tak, to po rocznicy całkowicie odsuwają się od dalszej współpracy z parafią.
Bierzmowanie zaskakuje ich nieprzygotowanymi.
Wiara to codzienność
Tymczasem wiara to codzienność.
Nie da się utrzymać dobrej relacji od uroczystości do uroczystości. Nie tylko z Panem Bogiem, ale w ogóle. Jeżeli nie łączy nas codzienność – nie łączy nas wiele. Jeżeli Pierwsza Komunia Święta nie będzie pogłębieniem więzi, która już istnieje – nie będzie niczym innym, jak tylko jednorazowym aktem bez dalszych konsekwencji.

I tak też będzie z bierzmowaniem, z ceremonią zawarcia sakramentu małżeństwa.
Będą to odświętne akty wznoszące oczy ku Niebu… bez dalszych konsekwencji. Łaska, która jest przygotowana – nie będzie się mogła ujawnić, rozlać i wpłynąć na życie. Bo Pan Bóg się nie narzuca.
Przyjdzie zaproszony, pobłogosławi, wręczy prezent. Ale nie będzie czekał ani nalegał na rozpakowanie prezentu.
Nie będzie przekrzykiwał nikogo, by wytłumaczyć, do czego prezent służy i jak się nim posługiwać. Poczeka na pytania. Będzie czekał na nie codziennie.
Na znak, że chcesz posłuchać… ale nie będzie dzwonił, narzucał się. Będzie zawsze w pobliżu ze Swoim Słowem, ze Swoim błogosławieństwem, z wieloma darami. Ale nieproszony – nie zburzy Twojego codziennego porządku.
Chyba że zburzy.
Są różne historie. Piękne historie nawróceń gwałtownych, kiedy Bóg wkracza z mocą i wywraca do góry nogami cały „porządek”. Takie są historie wielu świętych. Takie są historie współczesnych ewangelizatorów, którzy dzielą się doświadczeniem spotkania z Panem, który żyje, działa i przychodzi uzdrawiać dusze i ciała. Taka jest historia mojego Patrona, Świętego Józefa, któremu Pan Bóg wywrócił świat i wkroczył.
Ale te gwałtowne doświadczenia najczęściej biorą się z wołania Pana.
On wkracza, kiedy woła się o ratunek.
Kiedy traci się poczucie kontroli swojego życia, poczucie kierunku i władzy.
Kiedy traci się zdrowie, bliskich, dobre imię… Kiedy wszystko idzie „dobrze” – kto woła do Pana o ratunek?
Droga do nieba
Święty Józef jest mistrzem codzienności.
W Biblii nie ma zapisanych jego słów, by można je cytować. Niewiele znajdziemy tam informacji o tym, który codziennie przebywał z Jezusem, który na Niego wpływał, oddziaływał, który Go kształtował. A choć miał wpływ decydujący – nie przesłonił sobą ani Boga Ojca, ani Jego woli. Jest pełno domysłów, niektóre urocze. Jest bogactwo pobożności ludowej. Jest wielka przestrzeń do wypełnienia – dla mnie wspaniała – przestrzeń codzienności, bogata w pracę, milczenie, zmaganie, czułość i poświęcenie. Tak widzę drogę do Nieba.