KOŚCIÓŁ MŁODYCH

Helenka. Za życie zwyczajne, święte, z pasją

Helenka Kmieć i Anita Szuwald wylądowały w Boliwii 8 stycznia 2017 r.
Temperatura wynosiła 27˚C. Dziewczyny pisały: „Lato! Pozdrawiamy z Cochabamby,
która przez najbliższe pół roku będzie naszym domem”.
Jednak ta misja dobiegła końca kilka dni później – w nocy z 24 na 25 stycznia.

EWELINA GŁADYSZ

Trzebnica

Helenka Kmieć, jej „anielski śpiew”
pozostał w pamięci wszystkich,
którzy ją znali

ARCHIWUM FUNDACJI IM. HELENY KMIEĆ

Wiadomość o jej zakończeniu szła krętymi drogami przez ocean. Dotarła jednak do państwa Barbary i Jana Kmieciów w słowach prostych: „Helenka poszła do Nieba”. W tym czasie w Polsce trwała mroźna zima.
Oto ja, poślij mnie
Helenka Kmieć i Anita Szuwald to świeckie misjonarki związane z Wolontariatem Misyjnym Salvator prowadzonym przez księży salwatorianów.
W Święto Trzech Króli, 6 stycznia 2017 r. – w dniu, który w Polsce obchodzony jest także jako Dzień Misyjny – zostały uroczyście posłane na misję do Boliwii.
W Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Trzebini została odprawiona Msza Święta, której przewodniczyli ks. Mirosław Stanek SDS, dyrektor Wolontariatu Misyjnego Salvator, i ks. Marek Gadomski SDS. Obie dziewczyny otrzymały na drogę: krzyżyk misyjny, różaniec i błogosławieństwo.
Prezentów było jednak więcej.
W żółtym plecaku, z logo Światowych Dni Młodzieży, Helenka odnalazła: kisiel, chusteczki o zapachu gumy balonowej, książkę św. Teresy od Jezusa Księga mojego życia, cukierki „Boże Krówki” z cytatami świętych, pudełeczko z wersetami z Pisma Świętego dla kobiet, a i gumy balonowe Turbo.
Do pakietu prezentów przyjaciele ze Scholi DA Albertinum z Gliwic dołączyli Poem okolicznościowy:

Dziś Helenka w Świat wyrusza!
Scholi całej śpiewa dusza
Schola tęskni, schola czeka
Niech ci służy Boli-dieta
Dziel się tam uśmiechem swoim
My tu modlim – dwoim – troim
Nieś tam chwałę, słowa Pana
I paciorek odmów z rana

I na tym nie koniec. Z inicjatywy Michała Szuścika, chłopaka Heleny, powstała płyta z nagranymi Ewangeliami na wszystkie niedziele i święta, które dziewczyny miały spędzić w Boliwii.
Na płycie usłyszymy słowa Pisma Świętego czytane przez przyjaciół, księży, wolontariuszy. Co poza tym? Tego dnia w kościele słychać było przede wszystkim pełne entuzjazmu słowa pieśni Oto ja, poślij mnie.
Helenka poszła do Nieba
Kilka tygodni później, 18 lutego, w tym samym kościele, do pogrążonych w smutku rodziny, bliskich, przyjaciół, dzień przed pogrzebem Helenki Kmieć wspomniany już dyrektor Wolontariatu Misyjnego Salvator ks. Mirosław Stanek SDS mówił: „6 stycznia tego roku Helenka została posłana z tego miejsca na najważniejszą w swoim życiu misję.
Dokładnie w tym miejscu otrzymała Krzyż Misyjny. Ale tak naprawdę jej misja się nie zakończyła. Czujemy to każdego dnia. Jej misja wciąż trwa. Trwa w tych, którzy podziwiając, zachwycając się jej pięknem życia, zastanawiają się, czy nie warto zmienić własnego.
Trwa w nas wszystkich, bo my wciąż medytujemy i na nowo odkrywamy jej niezwykłą osobę, która staje się dla nas wzorem. Zatem dzisiaj nie mówimy do ciebie droga Helenko: żegnaj.
Mówimy i chcemy wyrazić pełne nadziei: do zobaczenia. Do zobaczenia tam, gdzie zostanie otarta każda łza z naszych oczu”.
Pożegnanie Helenki w Trzebini miało charakter kameralny. Zupełnie inaczej niż uroczystości pogrzebowe o charakterze państwowym, które odbyły się dzień później, 19 lutego w Libiążu. W ostatniej drodze towarzyszyła jej rodzina, przyjaciele, mieszkańcy miasta i inni, których poruszyła śmierć młodej dziewczyny na misjach – w sumie jakieś 4 tys. osób. Poza tym obecni byli przedstawiciele rządu. Helenka pośmiertnie została odznaczona przez Prezydenta RP Złotym Krzyżem Zasługi.
Mszę św. sprawowali bp Jan Zając, wuj Heleny, kard. Stanisław Dziwisz i ks. prałat Franciszek Ślusarczyk.
We wzruszającej homilii ks. Ślusarczyk powiedział wówczas: „Wielką rzeczą jest godnie umierać, ale jeszcze trudniejszą jest mądrze i pięknie żyć”.
Na koniec głos zabrała s. Savia Bezak ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Dębickich, która była w Cochabamba 24 stycznia, kiedy zginęła Helena Kmieć. „To była noc niewiarygodnego wydarzenia, noc ogromnego bólu i jeszcze większej modlitwy. Przywożę słowo: przepraszam – za tę niewinną śmierć, za ten niezrozumiały dla wszystkich czyn zagubionego, uwikłanego w zło młodego człowieka, rówieśnika Helenki”.
Złożeniu trumny do grobu towarzyszyła salwa honorowa. Na pogrzebie zamiast kwiatów i zniczy wolontariusze zbierali datki dla dzieci z Boliwii, którym chciała pomagać Helena.

Rok z Heleną
Helenka Kmieć zmarła w wyniku ran zadanych przez napastnika nożem podczas napadu na ochronkę w Cochabamba. Od tych wydarzeń minął rok. W tym czasie przyjaciele, bliscy, rodzina wielokrotnie dawali świadectwo niezwykłego życia młodej dziewczyny. „Najlepsza z nas wszystkich.
Wzór godny naśladowania. Nigdy nikomu nie odmawiała pomocy.
Serdeczna, dobra. Niezwykła w swojej zwyczajności. Pełna entuzjazmu, pasji, dobroci. Pięknie śpiewała” – to tylko kilka zdań wybranych z licznych świadectw złożonych w tym czasie. Niektóre wspomnienia zamknięto w formie wiersza:

W DNIU URODZIN…
Bogu za Twoje życie,
Tobie za pierwsze niezwykłe
spotkanie,
Za wspólne z „białą”
pielgrzymowanie,
Za anielski śpiew, który zachwycał,
Za radość dziecka i gotowość stałą,
Za misyjny zapał, odwagę, siłę woli
i ducha,
Za majowy dzień trzebińskiej
niespodzianki,
Za pamięć nawet z odległości,
Za życie normalne, święte i z pasją,
Za śmierć niezasłużoną,
męczeńską…
dziękuję Helenko

9 lutego 2017 r.,
KS. JAKUB TRZÓPEK SDS

O tym, jak została misjonarką świecką, sama Helena kilka miesięcy przed śmiercią napisała: „W 2012 r. znalazłam swoje miejsce w Wolontariacie Misyjnym Salvator WMS – wyjątkowej wspólnocie młodych, wartościowych ludzi, pełnych entuzjazmu, energii, chęci do działania, którzy tak jak ja chcą żyć nie dla siebie, ale przede wszystkich dla innych.
Z ramienia Wolontariatu dwukrotnie posłana byłam na krótkie, kilkunastodniowe wyjazdy, podczas których w kilkuosobowej grupie prowadziliśmy „półkolonie” dla dzieci przy parafiach księży salwatorianów – pierwszy raz w Galgahévíz na Węgrzech, za drugim razem w Timișoarze w Rumunii.
W 2013 r. pojechałam na wyjątkową misję do Zambii, gdzie przez dwa miesiące pracowałam z dziećmi ulicy, m.in. ucząc je czytania, pisania, angielskiego i matematyki oraz towarzysząc im w codziennym życiu w ośrodku Salvation Home w stolicy Zambii, Lusace, i w oddalonym o ok. 70 km centrum młodzieżowym Kulanga Bana Farm w Chamulimbie. Mogę bez jakiejkolwiek przesady powiedzieć, że to niesamowite doświadczenie zmieniło mnie jako osobę i moje życie. Widząc, jak zupełnie to życie w biednych krajach Afryki różni się od naszego europejskiego luksusu, wróciłam stamtąd, mając zupełnie inne spojrzenie na świat.
Nauczyłam się bardziej doceniać to, co mam, dziękować Bogu za to, czego mi nie brakuje na co dzień, cieszyć się nawet małymi rzeczami”.
I dalej: „Marzył mi się dłuższy wyjazd, w czasie którego mogłabym głębiej wejść w rzeczywistość, w której się znajdę, nawiązać bliższe relacje z ludźmi, poznać ich potrzeby i dzięki temu móc lepiej im służyć. To marzenie ma się spełnić w przyszłym roku – planuję wtedy wyjechać na pół roku na placówkę misyjną sióstr Służebniczek Dębnickich w Boliwii”.
Po śmierci została patronką Regionalnego Konkursu Poezji Religijnej organizowanego przez Zespół Szkół Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców w Libiążu. 31 marca 2017 r. została wyróżniona specjalną statuetką w XIII edycji Plebiscytu „Miłosiernego Samarytanina”. W maju 2017 r. Towarzystwo Boskiego Zbawiciela ustanowiło „Fundację imienia Heleny Kmieć”, mającą m.in. na celu promowanie postaci Heleny oraz pomoc dzieciom i młodzieży w krajach misyjnych. W Libiążu Rada Miejska pośmiertnie przyznała jej tytuł Honorowego Obywatela Miasta Libiąża, a jej imię zyskała również jedna z ulic rodzinnego miasta.
I na koniec zdanie od Heleny: „Mam jeszcze wiele swoich marzeń i celów, ale jednym z ideałów, które staram się realizować, to chęć bycia dla innych. Robienie czegoś tylko dla siebie nie daje tyle radości, co robienie czegoś dla drugiego człowieka. Wspaniale jest móc przez swoje działania i talenty wywoływać czyjś uśmiech na twarzy i nieść innym pomoc”.

Nakładem Wydawnictwa Salwator niebawem ukaże się książka pt.
Helena. Misja możliwa. To 24 rozmowy z rodziną, bliskimi, przyjaciółmi,
ale również tymi, którzy byli świadkami
tragicznych wydarzeń w Boliwii.