MAREK MUTOR

Wrocław

Nowi Dawni Mistrzowie

To tytuł wystawy zrealizowanej już ponad dziesięć lat temu w gdańskim Muzeum Narodowym. Ale jednocześnie jest to określenie pewnego nurtu współczesnej sztuki, odwołującego się do klasycznego warsztatu twórcy (pędzel i płótno) oraz posługującego się tradycyjną formą figuratywnych przedstawień osadzonych w czytelnych konwencjach kulturowych. Gdańska wystawa, w ramach której prezentowane były liczne dzieła ponad trzydziestu artystów z całego świata, wywołała burzliwą dyskusję, której echa do dziś powracają.
Ostatnio przy okazji kongresu Kultura Wartości, który odbywał się w Centrum Historii Zajezdnia kilka tygodni temu. Kongresowym obradom towarzyszyła bowiem prezentacja prac artystów zaliczanych do tego nurtu: Krzysztofa Izdebskiego-Cruza, Dariusza Kalety i Marcina Kołpanowicza z grupy Apellesa. Dzieła tych artystów, wystawiane w galeriach USA i w innych krajach, konfrontują odbiorcę z wyobrażeniami o sztuce współczesnej. Podobają się publiczności, zwłaszcza tej, która poszukuje w sztuce zapomnianych już nieco wartości: klasycznego piękna oraz podejmowania uniwersalnych tematów. Twórcą idei Nowych Dawnych Mistrzów jest amerykański krytyk Donald Kuspit.
W swej książce Koniec sztuki poddał miażdżącej krytyce nie tyle sztukę postmodernistyczną, ile tendencję, która pozwala nazwać sztuką cokolwiek. Często bowiem – jak twierdzi autor – talent i umiejętności artysty są zastępowane skandalem albo pozornym „nowinkarstwem”.
Dochodzi w ten sposób do specyficznej uzurpacji, sztuką mieni się bowiem to, co w istocie nią nie jest. Jedną z istotniejszych kategorii do oceny dzieła sztuki jest warsztat artystyczny, a pojmowanie sztuki zbliża się w ten sposób do antycznego pojęcia techne.
Krytycy zarzucają Nowym Dawnym Mistrzom anachronizm i konwencjonalizm. Często pojawiające się w tym nurcie realistyczne przedstawienia traktowane są jako niemodne i odtwórcze. Oskarża się ich także o „konserwatyzm”. Obrońcy zaś twierdzą, że to właśnie „postępowa” sztuka, żywiąca się niejednokrotnie skandalem, jest niezrozumiała i pozbawia odbiorcę tego, co przez wieki było najważniejsze – możliwości zachwytu nad pięknem dzieła i zdolnościami twórcy. Dowodzą, że nie jesteśmy skazani na niezrozumiałe abstrakcje, a nawiązywanie do znanych od wieków konwencji sprawia, że sztuka staje się dostępna dla wszystkich. Warto przyjrzeć się twórczości grupy Apellesa i innych Nowych Dawnych Mistrzów. Niezależnie od ocen czy estetycznych gustów mogą oni na nowo przyciągnąć do obcowania ze sztuką rzesze ludzi zniechęconych ekstrawagancjami współczesności, którzy porzucili galerie, kwitując swe rozstanie frazą „ja sztuki współczesnej nie rozumiem”. Być może jest odwrotnie – to sztuka współczesna, w swej postmodernistycznej formule, nie rozumie człowieka. Nowi Dawni Mistrzowie dają jakąś nadzieję, że może być inaczej.