Jeden, święty, powszechny, apostolski i charyzmatyczny Kościół

Ona – narzeczona. We wspólnocie Hallelu Jah od 2008 r., studentka teologii i filologii klasycznej.
On – narzeczony. We wspólnocie za jej zachętą od 2016 r. Absolwent teologii, katecheta.

Rozmowa Justyny Filipkiewicz z Maciejem Najwerem na temat wspólnot charyzmatycznych.

http://www.nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/cms/wp-admin/post-new.php#

Adwentowe Dni Skupienia Wspólnoty Hallelu Jah.
Góra św. Anny, grudzień 2017

WWW.HALLELUJAH.PL

Maciej: Nie wiem, czy pamiętasz mój pierwszy wyjazd na rekolekcje prowadzone przez ludzi z naszej wspólnoty.
To było w 2015 r. na Górze św. Anny. Jechałem tam dość sceptycznie nastawiony do tego typu duchowości.
Przez wiele lat doświadczałem życia w zwykłej parafii, zahaczyłem o Oazę, prężnie działałem w Liturgicznej Służbie Ołtarza. Odnowa w Duchu Świętym była dla mnie czymś odległym, niezrozumiałym i zdecydowanie dziwnym.
Opowieści charyzmatyków o różnego rodzaju doświadczeniach duchowych, nagrania z modlitw, podczas których ludzie upadają na ziemię, nie są dla mnie wyznacznikiem prawdziwości działania Ducha Świętego w ruchach charyzmatycznych. A niektórzy, niestety, sprowadzają Odnowę do czegoś, co jest fajne, bo nietypowe.
Justyna: I w tym leży problem. Rozumienie Odnowy jako miejsca, gdzie wszyscy mają jakieś widowiskowe charyzmaty i na nich opierają swoją wiarę. Sama nazwa „wspólnota charyzmatyczna” może sugerować, że to właśnie to nadprzyrodzone działanie jest sednem naszej duchowości. Ale choć wierzymy, że Bóg ma moc uzdrawiać i działać cuda takie jak w Dziejach Apostolskich, to jednak nie jest to dla nas jedna z istotniejszych spraw.
Sednem odnowy charyzmatycznej jest zwrócenie się do Boga, szukanie Jego woli w Słowie Bożym i znakach dnia codziennego, uwielbienie Go i trwanie przy Nim. Nasza charyzmatyczność polega na otwartości na Ducha Świętego, Jego natchnienia, charyzmaty. Duch chce działać też między świeckimi, nie tylko za murami klasztorów.
M: Zgadzam się. Nie możemy zamykać Boga do twardo określonych naszym myśleniem ram. Kryterium prawdziwości charyzmatów i ich dobrego użytkowania jest miłość wobec Boga i drugiego człowieka. W dokumencie Iuvenescit ecclesia można przeczytać, że wszystkie charyzmaty muszą być ukierunkowane na miłość. I tu wracamy do wspólnot, wspólnoty małżeńskiej, wspólnot przymierza, ruchów charyzmatycznych, one są miejscem rozwijania i codziennego praktykowania miłości. Wszelkiego rodzaju podziały w Kościele są czymś sztucznym.
Wszyscy jesteśmy w jednym Kościele, jednym, tzn. katolickim. Nie można rozróżniać Kościoła na tradycyjny i odnowiony w Duchu Świętym, Kościół Benedykta XVI i Franciszka. Kościół jest jeden. Wszyscy otrzymaliśmy nakaz głoszenia Ewangelii od Jezusa (Mt 28, 16-20). Bóg powołuje nas wszystkich i każdego wyposaża w wyjątkowe dary do wypełniania tego zadania. Charyzmaty są objawieniem „różnorakiej łaski Bożej” (1 P 4, 10) w każdym wierzącym.
J: A to potwierdza tezę, że nie tylko zakonnice powinny oddać całe swoje życie Panu Bogu, każdy z nas jest do tego powołany. Niektórzy zarzucają wspólnotom, że zbyt angażują świeckich i wyrywają ich z rodzinnego życia, kosztem dzieci i małżonka. Pamiętam, jak kiedyś ktoś zapytał o to biskupa Andrzeja – czy powinno się wybrać rodzinę, czy wspólnotę? Odpowiedział, że najlepiej jest być z rodziną we wspólnocie. Sama to widzę – wspólne zaangażowanie i uczestniczenie w rekolekcjach, służbie, modlitwach spaja i wzbogaca rodziny, a nie je okrada. Oczywiście są ludzie, którzy traktują wspólnotę jako ucieczkę od trudnej sytuacji w domu, ale to nie jest norma, tylko od niej odstępstwo.
M: Wracając do rodzin we wspólnocie – myślę, że te dobre owoce najłatwiej zauważyć na przykładzie dzieci, które nawiązują relacje z rówieśnikami w chrześcijańskim środowisku z dobrymi wzorcami. Teoretycznie może to dawać także ministrantura, ale w nieco mniejszym stopniu, bo we wspólnocie jest się razem z rodziną, jeździ się razem na wszystkie rekolekcje. Bycie członkiem wspólnoty staje się tożsamością człowieka. To nie wspólnota staje się częścią życia, ale zaczyna otaczać całą naszą codzienność. To człowiek staje się częścią wspólnoty.
J: Niektórzy uważają to za wyrywanie ludzi z parafii. Wspólnoty są czasem postrzegane jako atrakcyjna zewnętrznie konkurencja dla wspólnoty parafialnej, która powinna być naszym miejscem realizacji w Kościele.
Sądzę, że jest odwrotnie. Oczywiście Msza św. ze współczesnymi piosenkami, znajomi, kawa i ciasto po liturgii, ciekawe kazanie przyciągają często bardziej, zwłaszcza młodych, niż msze tradycyjnie celebrowane. Ale nie jest to podbieranie, lecz formowanie żywo wierzących ludzi, którzy potem mogą służyć i pomagać parafii. Znam wiele osób, które będąc zaangażowane we wspólnotę, traktują ją przede wszystkim jako miejsce wzrostu, a jednocześnie pomagają swojemu proboszczowi, np. zajmując się liturgią czy przygotowując młodzież do bierzmowania.
M: Wyrywanie ludzi z parafii czy rodzin na korzyść wspólnoty mija się z prawdą. Ale uważam za oczywiste, że są pewne zagrożenia, które czyhają na członków wspólnot odnowowych i są pewne konkretne wypaczenia, które zdarzają się częściej właśnie w takich grupach niż np. w żywym różańcu.
Może to być wspomniana już pogoń za doznaniami i widowiskami, zbytnie skupianie się na emocjach, niestosowanie się do przepisów liturgicznych czy odchylenia ku protestanckich myślom.

J: To są zagrożenia typowe dla każdej grupy ludzi – słabość i grzech.
Dlatego jako członkowie wspólnot powinniśmy dobierać tematy rekolekcji czy nauczań, tak żeby uczulać na te zagrożenia. Pomocą jest zawsze mądry ksiądz, czuwający nad tym, w jakim kierunku wspólnota zmierza i czy jest to kierunek Chrystusowy. W naszej wspólnocie działanie w zgodzie z hierarchią to czynnik uwzględniany w rozeznawaniu naszej drogi.
M: No i trwanie w sakramentach.
Nie grozi nam odpłynięcie od Kościoła i skupienie na ludzkich widowiskach, dopóki kładziemy akcent na Eucharystii i spowiedzi. Posłuszeństwo doktrynie i hierarchii oraz sakramenty to obiektywne ramy, które nas chronią.
Oczywiście, potrzeba także wiele wyczucia, żeby nie zabić naszej duchowości i żeby nasza duchowość nie zadusiła ducha liturgii, ale do tego trzeba mieć cierpliwość i delikatność, bo to jest przecieranie szlaków.
J: W Hallelu Jah też są rzeczy, które kuleją. Ale nie jestem zwolenniczką wylewania dzieci z kąpielą i zakazywania wszystkiego. Nie uważam, żeby należało uciekać ze wspólnoty, w której zauważy się niedoskonałości czy błędy – wtedy nie raz byśmy musieli uciec z Kościoła.
Ale jeśli widzimy coś, co mogłoby być lepsze, to we wspólnocie jesteśmy w stanie małymi krokami to naprawić.
M: Wrzucenie wszystkich problemów i niedomagań różnych wspólnot do jednego worka i nazwanie ich pentekostalizacją jest według mnie krzywdzące i do niczego dobrego nie prowadzi. Przedstawienie listy wad i zmartwień może przynieść nie otwarcie serc na zmiany, ale wrogość wobec tych, którzy błędy wytykają, czy nawet rozłamy wewnątrz wspólnot.
J: Wracając do tematu – jeśli nie widowiska i wesołe piosenki są tym, co wyróżnia duchowość charyzmatyków w Kościele – to co o niej stanowi?
M: Ostatnio czytam Katolicyzm ewangeliczny G. Weigela. Twierdzi on, że wiara katolicka w III tysiącleciu chrześcijaństwa nie może być tylko nawykiem etnicznym czy stylem życia.
Trzeba zdecydowanie czegoś więcej. Katolicyzm wymaga od nas pełnego zaangażowania, przyjaźni z Jezusem. Wiele dzisiaj mówi się o Nowej Ewangelizacji, potrzebie wyjścia z Dobrą Nowiną do ludzi. Papież Franciszek cały czas namawia do zejścia z kanapy i głoszenia Ewangelii, gdzie tylko się da. Charyzmaty są odpowiedzią na te potrzeby.
Dary Ducha Świętego przyozdabiają Kościół, służą Kościołowi, czyli nam, w skutecznym głoszeniu Boga! Św. Jan Paweł II mówił o „fermencie” Ducha Świętego, który przynosi w życiu Kościoła wiele elementów nowych, często niespodziewanych. Bóg jest i działa w Kościele i wobec tej prawdy możemy przyjąć dwie postawy: albo wątpić i nie dowierzać, że to Jego Duch wieje kędy chce i jak chce, albo z ufnością i wdzięcznością patrzeć i podążać za Jego natchnieniami.
J: Właśnie w tym kontekście nie mogę pozbyć się wrażenia, że Odnowa w Duchu Świętym to ruch zaplanowany przez Boga! Wielu ludzi zamyka swoją wiarę do świadomości o dziesięciu przykazaniach i przyjmowania księdza po kolędzie. A Jezus kocha nas i chce być kochany cały czas. Nie tylko w Boże Narodzenie i Wielkanoc, nie tylko w niedziele podczas Mszy św. Ba!, wiara nie może być tylko wypełnianiem przykazań i przestrzeganiem prawa.
Sednem katolicyzmu jest więź z Bogiem, która pozwala słyszeć Jego głos, poddawać się Jego natchnieniom, trwać z nim w ciągłej relacji. I po to jest Kościołowi charyzmatyczne przebudzenie.
M: Przypomnieć o tym, o czym Kościół mówił od zawsze. W taki sposób o intymności z Bogiem mówili wielcy święci Kościoła różnych czasów. Bycia katolikiem nie można sprowadzić do stylu życia dobrego człowieka. To coś zdecydowanie więcej, to poświęcenie swojego życia Bogu i drugiemu człowiekowi, pełne oddanie się miłości, to być jak Jezus. Życie chrześcijan w oczach świata może wydawać się bardzo proste i niemądre. Żywa relacja z Bogiem wyzwala z miotania się między różnymi aspiracjami i ambicjami, a prowadzi do prostoty i pełnego, dziecięcego zaufania Bogu.
J: Oczywiście tam gdzie relacja, tam i emocje. One też są ważne i służą budowaniu więzi z Bogiem. Jednak w modlitwie nie można się opierać tylko na nich. To prawda – nie taki jest cel. Gdy naszą wiarę oprzemy na emocjach, będzie ona bardzo chwiejna, a wobec kryzysu może okazać się bezradna.
M: Czyli sedno duchowości charyzmatycznej jest też sednem duchowości katolickiej. To nie jakiś nowy Kościół, ale działanie Ducha Świętego, które ma przynieść Kościołowi młodość.
J: Przyznam, że już chyba nie umiałabym realizować swojego życia wiary inaczej niż we wspólnocie.
Bez braterskich napomnień, zachęty i wstawiennictwa zapewne skończyłabym jako najbardziej letni katolik świata. To jest dla mnie największy skarb, który mam w Hallelu Jah – miejsce, gdzie mogę zaangażować się całym sercem, życiem i uczyć się kochać.
Razem z ludźmi, z którymi od lat zmierzamy do nieba. To wzajemna służba, wspólne służenie innym, ewangelizacja, dzieła miłosierdzia – po prostu chrześcijańskie życie.