Warto…


przeczytać

Kolęda płynie z wysokości

W tym adwentowym czasie, rozświetlonym roratnymi lampionami, przesiąkniętym korzennym aromatem ciast, chciałabym polecić biografię Jana Twardowskiego. Ksiądz Paradoks autorstwa Magdaleny Grzebałkowskiej to książka Wydawnictwa Znak z roku 2011. Autorka jest pisarką i reporterką „Gazety Wyborczej”. Z etykietą dziennikarki GW miała wiele problemów z dotarciem do źródeł. Niechęć głównej spadkobierczyni księdza, oczekiwanie rok na teczkę z IPN-u, kłopoty w kontaktach z krewnymi. Jednak niezłomna wytrwałość, dociekliwość, skrupulatność i imperatyw obiektywnego ukazania prawdy sfinalizowały się obszernym biograficznym tomiskiem, które czyta się jednym tchem. Miałam obawy, czy nie zbezcześci ona pamięci mojego „księdza od biedronek”. Bezpodstawnie.
Autorka nie szuka taniej sensacji, nie chce też ośmieszyć ks. Twardowskiego. Ksiądz Paradoks to opowieść o człowieku pełnym sprzeczności. Samotnym, choć otoczonym przez tłumy. Genialnym poecie, który mimo uwielbienia nieustannie szukał potwierdzenie swego talentu. Księdza, który ukochał swoje kapłaństwo miłością najczystszą.
Był człowiekiem niedającym się zaszufladkować.
Poetą niesztampowym, nieschematycznym, który zawsze pielęgnował w sobie przede wszystkim dziecięcą radość z istnienia i poznawania stworzonego świata. Ksiądz Paradoks to biografia skromnego mężczyzny, który został księdzem i pisał wiersze. To książka, która od pierwszej strony trzyma jak imadło, a gdy puszcza na ostatniej, ma się poczucie straty. Grzebałkowska i Twardowski mają podobny sposób odczuwania i smakowania świata. Razem stworzyli znaczącą publikację. W tym grudniowym czasie życzę Wam, Drodzy Czytelnicy, byście umieli patrzeć, słyszeć i czuć jak dziecko. Czysto i radośnie. To recepta na dobry adwent i głębokie przeżywanie świąt. Przeczytajcie Ksiądz Paradoks! Będzie pomocny.

AGNIESZKA BOKRZYCKA


obejrzeć

Persona

Zapraszam na krótką podróż w czasie i spotkanie z legendą kina. W 50. rocznicę festiwalu w Cannes odbyło się głosowanie. Artyści, którzy wcześniej otrzymali Złotą Palmę, mieli wybrać największego spośród filmowców ostatnich czasów. Wybór padł na Ingmara Bergmana.
Wszyscy, którzy interesują się kinem, znają bardzo dobrze to nazwisko oraz twórczość tego człowieka. Jest ona niezwykła, a szczególne miejsce zajmuje w niej film Persona.
Obraz jest zaskakujący i wykracza poza to, do czego przyzwyczaili nas reżyserzy. Żeby lepiej rozumieć filmy Bergmana, dobrze jest znać jego biografię, to bowiem, co widzimy na ekranie, nie jest tylko fikcją, ale odbiciem rzeczywistości.
W każdym filmie widz wchodzi do Jego życia, dotyka momentów najbardziej wrażliwych i intymnych, które pokazują, kim był Bergman. Na ekranie serwuje nam czystą prawdę nie tylko o sobie, ale i o człowieku. Co trzeba wiedzieć, żeby zrozumieć Personę? Przede wszystkim to, co było pasją życia Bergmana, czyli teatr, z niedoścignionym dla niego wzorem – twórczością Strindberga.
Obaj wymieniani są jako szwedzcy artyści wszech czasów.
Szczególnego wymiaru w omawianym filmie nabiera gra aktorska, jawiąca się jako coś, co przenika całą egzystencję artysty. Kolejny element układanki to kobiety i ich złożona psychika. W życiu Bergmana było ich wiele. To one nadawały sens jego życiu. W filmie przedstawia obraz kobiety, która jak w biblijnym opisie stworzenia świata jest równa we wszystkim mężczyźnie. Trzeci element, na który musimy zwrócić uwagę, to znaczenie słowa w życiu. W życiu codziennym często nie zastanawiamy się nad jego wagą.
Ten film pozwala odkryć na nowo wartość słowa. Choć powstał dawno, nawiązuje do teraźniejszości i do tego, co każdy z nas dziś przeżywa. Jest to spotkanie z kinem wielkiego formatu i dawka nie tylko rozrywki, ale także mądrości i piękna.

MICHAŁ ŻÓŁKIEWSKI


zwiedzić

Kościoły Pokoju – świadkowie historii

MATERIAŁY PRASOWE URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO WOJ. DOLNOŚLĄSKIEGO

Kościół w Jaworze

Barokowe wnętrze kościoła w Świdnicy

W myśl postanowień pokoju westfalskiego, kończącego wojnę trzydziestoletnią, zgodnie z zasadą cuius regio, eius religio (łac. „czyj kraj, tego religia”), król czeski i zarazem cesarz, Ferdynand III, przyznał śląskim luteranom prawo wybudowania w zależnych bezpośrednio od monarchy księstwach trzech kościołów. Zostały one ulokowane w Świdnicy, Jaworze oraz w Głogowie. Wszystkie trzy nazwano kościołami Pokoju. Łączyły je ogólne zasady odnoszące się do konstrukcji i lokalizacji: do ich budowy musiano użyć materiałów innych niż cegła i kamień, a bryła miała być pozbawiona charakterystycznych dla kościołów wież. Nowe świątynie musiały zostać wzniesione w odległości strzału armatniego od murów miejskich. Do dziś zachowały się pierwsze dwie z wymienionych świątyń. Są one największymi na naszym kontynencie drewnianymi budowlami pełniącymi funkcje religijne. W 2001 r. znalazły się na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.
Kościół w Jaworze został wybudowany w latach 1654–1656 wg projektu wrocławskiego architekta Albrechta von Säbischa. Aż do początku XVIII w. podlegał rozbudowom.
Ma konstrukcję szachulcową, zbudowany jest na planie prostokąta, z płytkim prezbiterium. Nawa główna pokryta jest dachem dwuspadowym, boczne – dachami pulpitowymi.
Wnętrze, utrzymane w stylu barokowym i rokokowym, otaczają z trzech stron robiące imponujące wrażenie empory (te od strony północnej i południowej – aż w czterech kondygnacjach), dzięki czemu kościół może pomieścić 6 tys. osób. Polichromia wnętrza, namalowana w 1710 r., przedstawia sceny ze Starego i Nowego Testamentu. W kościele podziwiać możemy XVII-wieczny ołtarz główny z rzeźbami Mojżesza oraz Jana Chrzciciela i aniołów. Jego autorem był Mathias Schneider z Kamiennej Góry. W obszernym wnętrzu świątyni znajduje się również obraz Modlitwa Jezusa na Górze Oliwnej – D.G. Schwertnera, a XVII-wieczna ambona jest dziełem legnickiego rzeźbiarza Matthiasa Knote.

Od północy usytuowana jest zakrystia z początku XVIII w., służąca także jako kaplica chrztów. Od południa świątynia posiada niewysoką, pochodzącą z tego samego okresu, kwadratową wieżę, o ciekawej 8-bocznej konstrukcji, w górnej części zwieńczoną cebulastym hełmem z latarnią. Kościół w Jaworze stanowi rzadki przykład adaptacji stylu barokowego w sakralnej sztuce protestanckiej.
Na miano największego drewnianego kościoła w Europie zasłużył kościół Pokoju – wybudowany także wg projektu Albrechta von Säbischa – w Świdnicy. Powstawał on w latach 1656–1657, na podstawie tych samych zasad ogólnych, z wykorzystaniem wyłącznie materiałów nietrwałych, tj. drewna, gliny, bez użycia gwoździ. Co ciekawe, kościół zachował się do dziś niemal w nienaruszonym stanie. Posiada drewnianą konstrukcję szkieletową. Jego konstrukcja ustawiona została na planie krzyża. Ma formę trzynawową, bazylikową, z kaplicami i kruchtami dookoła.
Także w tej świątyni zachwycić może barokowe wnętrze z wielokondygnacyjnymi emporami i wieloma lożami kolatorskimi.
Należały one do zasłużonych mieszczan oraz władców ziemi świdnickiej. Znajdziemy tu cztery hale: ołtarzową, ślubów, zmarłych oraz polną. Odwiedzając świdnicką świątynię, warto poświęcić uwagę zabytkowym elementom wyposażenia wnętrza, takim jak: główny barokowy ołtarz z 1725 r. (jego autorem był Augustin Hoffman), późnobarokowa ambona z 1729 r., wielkie organy z lat 1666–1669 czy chrzcielnica z 1661 r. wyrzeźbiona przez Pankratiusa Wernera. Na stropie znajduje się malowidło ze sceną Apokalipsy św. Jana wykonane przez Christiana Süssenbacha i Christiana Kolitschky. Kościół w Świdnicy może jednorazowo pomieścić nawet 7,5 tys. wiernych.

umwdMATERIAŁ PRZYGOTOWANY
PRZEZ WYDZIAŁ PROMOCJI
WOJEWÓDZTWA