W STRONĘ PEŁNI ŻYCIA

Mieć dom

Święta Bożego Narodzenia oprócz bogatej treści, jaką podaje wiara
chrześcijańska, mają także ważną wymowę w wymiarze emocjonalnym.
Z pewnością wielu ludziom kojarzą się one z ciepłem emocjonalnym,
życzliwością, serdecznością, łagodnością, uprzejmością
– z postawami, których niestety często brakuje w biegu codzienności.

KS. JANUSZ MICHALEWSKI

Świdnica

ILUSTRACJA MWM

Dlatego też niektórzy składają sobie nieraz życzenia: „Oby święta Bożego Narodzenia trwały codziennie”.
Co takiego jednak mają w sobie te święta, skoro są często najbardziej oczekiwanymi świętami w ciągu całego roku? Odpowiedzi pewnie można udzielić wiele, ale na jedną szczególnie warto zwrócić uwagę.
Kiedy głębiej się zastanowić nad potrzebami ludzkiego serca, to można zauważyć, że jedną z najgłębszych jego potrzeb jest posiadanie domu. Nie chodzi tu przede wszystkim o posiadanie domu materialnego, ale o stan emocjonalno-duchowy w sercu człowieka, polegający na poczuciu, że nie jest on osamotniony, ale przynależy do kogoś i jest przez niego otaczany autentyczną miłością. Że ma po prostu miejsce w sercu kogoś jednego lub wielu osób, przez które czuje się kochany, akceptowany i z którymi czuje się emocjonalnie bezpieczny. Wydaje się zatem, że siła świąt Bożego Narodzenia płynie m.in. właśnie z faktu, że budzą one swoim klimatem w sercu wielu osób właśnie tę potrzebę ludzkiego serca.
Susan Pinker, psycholog z Kanady i autorka książki o znaczeniu bliskich relacji w życiu człowieka pt. Efekt wioski, wskazuje, że każdy potrzebuje poczucia, iż gdzieś przynależy i jest potrzebny. Wielu ludzi wie, że bycie w tłumie, jeśli nie ma się w nim własnego miejsca, nie daje ulgi w osamotnieniu. Kanadyjska badaczka wprost pisze, że kontakt społeczny, podobnie jak głód albo pragnienie, przynależy do ludzkich potrzeb biologicznych. Tak jak ludzie różnią się pod względem apetytu, tak też różnią się pod względem potrzeby kontaktów z ludźmi. Niektórzy mają silniejszą potrzebę poczucia więzi i przynależności, a inni mniejszą. Każdy jednak potrzebuje znaczących i bezpośrednich relacji z innymi.
Współczesna ułuda domu
Współczesne technologie informatyczne pozwalające na porozumiewanie się z innymi dosłownie w każdym zakątku świata z pewnością są wielkim dobrodziejstwem.
S. Pinker zauważa, że bezpośredni kontakt powinien być dobrem dostępnym dla każdego. Niestety rozwój nowych technologii sprawia, że staje się on dobrem coraz bardziej luksusowym. Jak słusznie konstatuje, ta łatwość nawiązywania kontaktów za pomocą mediów elektronicznych zamydliła wielu ludziom oczy. Większość osób uznaje bowiem, że różne alternatywne formy kontaktu są jednoznaczne z osobistą obecnością i że dzięki nim poszerzyła się znacznie sieć ich znajomych oraz przyjaciół.
Kanadyjska badaczka zauważa jednak, że jeśli nawet rozwinęły się u wielu ludzi kontakty elektroniczne, to sieci bezpośrednich relacji społecznych pozostały niezmienione, a w przypadku niektórych wręcz się skurczyły. Z pewnością wiele do życzenia pozostawia poziom głębi tych kontaktów. To, że w każdej chwili ludzie mogą otworzyć Internet i wejść na Facebooka, Skypa czy też grupę tematyczną i poznać nową osobę, wcale nie znaczy, że uda się z nią nawiązać bliższą relację. Wiele z tych internetowych kontaktów to kontakty po prostu pozorne i niemające charakteru bliskości. Ludzie gromadzą znajomych, wysyłając jedynie zaproszenia lub akceptując te, które otrzymują.
Wystarczy przecież jedno kliknięcie, by „zaprzyjaźnić się”, a potem często okazuje się, że „przyjaciel” nawet nas nie poznaje, gdy mija się go na ulicy. Jak słusznie zauważa S. Pinker, sieci internetowe sprawdzają się najlepiej, gdy służą wymianie informacji i wiedzy. Jeśli wszyscy mają podobny wyjściowy stan wiedzy, a problem nie jest zbyt skomplikowany, omówienie twarzą w twarz potencjalnych rozwiązań nie ma aż takiej przewagi. Wtedy sprawdza się siła Internetu, który pomaga łączyć różne grupy ludzi, pozwalając w ten sposób na uzupełnianie braków w wiedzy.
Budowanie emocjonalnego domu
Trzeba sobie uświadomić, że z posiadaniem emocjonalnego domu jest podobnie jak z posiadaniem materialnego domu – aby go mieć, trzeba zazwyczaj go sobie zbudować.
Jak się buduje taki dom? S. Pinker wyraźnie wskazuje, że buduje się go przez pielęgnowanie relacji twarzą w twarz.

Relacje te polegają na nieustannym dawaniu drugiej osobie części siebie, czy to w postaci czasu, szczerego uczucia, pomocy, wsparcia emocjonalnego, czy darów, jak jedzenie czy wspólne posiłki.
Jak zauważa kanadyjska badaczka, relacje twarzą w twarz dostarczają trzech rodzajów wsparcia, swoistych filarów, które podtrzymują ludzi. Pierwszy filar związany jest ze wsparciem umożliwiającym szybki dostęp do informacji, które są szczególnie ważne. Znajomi i przyjaciele mogą np. polecić dobrego lekarza czy lekarstwo, które w ich przypadku okazało się skuteczne. Drugi filar to wsparcie materialne. Ktoś bliski zawiezie nieraz do lekarza czy ugotuje posiłek. Jeśli jest taka potrzeba, np. ze względu na pobyt w szpitalu czy wizytę u lekarza, zostanie z dziećmi.
Podrzuci też książkę czy pomoże w obowiązkach domowych.
Trzeci filar wsparcia – to wsparcie emocjonalne. Ktoś bliski jest przy drugim, gdy ktoś tego potrzebuje, a także podnosi na duchu. Czasem wystarczy zwykła obecność, towarzyszenie albo uścisk dłoni, żart czy opowieść.
Uzupełniając to spojrzenie S. Pinker, można byłoby jeszcze powiedzieć w kontekście wiary o czwartym filarze, jakim jest wsparcie duchowe. Ktoś bliski przecież często pamięta w modlitwie, czasami poprosi o Eucharystię lub nawet popości, by wstawić się u Boga za kimś kochanym.
Kanadyjska badaczka bardzo mocno podkreśla rolę spożywania wspólnych posiłków z domownikami, bliskimi i przyjaciółmi. Powołując się na badania, wskazuje, że regularne rodzinne posiłki sprawiają, że najmłodsi lepiej radzą sobie z czytaniem i pisaniem, a nastolatki są szczęśliwsze i zdrowsze, a także lepiej wypadają na egzaminach i rzadziej sięgają po alkohol czy narkotyki niż ich rówieśnicy, którzy jadają w samotności lub w towarzystwie komputerowego ekranu. Rytuał spożywania wspólnych posiłków zapewnia bowiem rodzinie stabilizację i wzmacnia poczucie przynależności w obliczu stresujących sytuacji, a zwłaszcza istotnych zmian. Wspólne spożywanie posiłków jest również codzienną okazją do opowiedzenia przez domowników o tym, co się wydarzyło, i tym samym sprzyja poczuciu uczestniczenia innych w życiu każdego z nich. Jeśli przy stole rodziny nie tylko jedzą, ale także opowiadają swoje przeżycia, wyjawiają sekrety, wymieniają doświadczenia i plotki, wówczas dzieci mają zdrowszą psychikę i wydają się lepiej przygotowane do radzenia sobie w szkole.
Tego można się nauczyć
Bartłomiej Żukowski, psychoterapeuta z Krakowa, wskazuje, że nawiązywania szczerych i głębokich relacji można się nauczyć jak każdej innej umiejętności. Relacje to inwestycja, i jak każda inwestycja, wymagają podjęcia decyzji, zaakceptowania ryzyka i wysiłku. Zachęca więc do tego, by przede wszystkim najpierw zastąpić kontakty wirtualne kontaktami twarzą w twarz. Proponuje wyjście do świata w celu poznania najbliższego otoczenia i zaciekawienia się nim, a także nawiązania prostych kontaktów poprzez pogawędki z innymi. Budując relacje z innymi, warto pamiętać o urodzinach i ważnych dla bliskich osób wydarzeniach. B. Żukowski zachęca zatem do wspólnego świętowania i bycia z innymi w chwilach ich radości, smutku, ale też rozrywki i wypoczynku. Zauważa, że wiele bliskości rodzi się w chwilach wspólnego dzielenia pasji z innymi. Wskazuje przy tym, że warto budować relacje, być blisko, ale po swojemu. Nie ma bowiem żadnego wzorca bycia w bliskich związkach, bo nie ma na świecie drugiej podobnej do nas osoby.
Św. Paweł w Liście do Efezjan pisze: „A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga – zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha” (2, 19-22). Życzmy sobie zatem, by tegoroczne święta Bożego Narodzenia pozwoliły nam głęboko w sercu doświadczyć prawdy, że jesteśmy domownikami Boga, mającymi zawsze swoje miejsce w Bożym sercu.