PAWEŁ WRÓBLEWSKI

Wrocław

Czy w polskiej polityce potrzebna jest reformacja?

Choć termin „reformacja” kojarzy się głównie z nazwą ruchu zapoczątkowanego przez Marcina Lutra w XVI wieku, to jednak warto pamiętać, że samo pojęcie ma znaczenie szersze, które dobrze określają jego synonimy: przekształcenie, odnowa, reorganizacja.
W tym kontekście warto pochylić się nad problemem polskiej polityki, bo wszystko wskazuje na to, że dziś mamy do czynienia z wieloma negatywnymi zjawiskami, które wypaczają jej prawdziwy sens. System partyjny, powołany konstytucyjnie do sprawowania służebnej roli wobec społeczeństwa, uległ degeneracji. Dziś w partiach na pierwszym miejscu stawia się interes organizacji, a nie cel, do którego została powołana.
Najważniejszym zadaniem partii politycznych stała się konieczność zdobycia władzy, a następnie utrzymanie jej za wszelką cenę, bez względu na przyświecające wcześniej idee. Tak formułowany interes partyjny implikuje kolejną patologię: programowe negowanie wszystkich inicjatyw pochodzących spoza koalicji aktualnie rządzącej. Nawet dobre pomysły nie są podejmowane, a często wręcz ośmieszane po to tylko, aby sukces konkurentów politycznych nie przyćmił sukcesu rządzących.
Wypaczyły się mechanizmy selekcji działaczy partyjnych: nie kompetencje się dziś liczą, lecz operatywność organizacyjna nastawiona na zdobywanie kolejnych szczebli w hierarchii partyjnej. Konieczność walki o odpowiednią pozycję w strukturze organizacyjnej, a po jej zdobyciu – walki o jej obronę, eliminuje możliwość merytorycznego działania na rzecz projektów, które politycy jako liderzy społeczności powinni realizować.
W efekcie ludzie kompetentni, posiadający wiedzę i umiejętności do rozwiązywania problemów, odsuwają się od polityki, pozostawiając pole do działania tym, którzy nie poradzili sobie np. w życiu zawodowym.
Patologizacji uległa struktura hierarchiczna partii. Prezesi i zarządy nie odpowiadają za realizację konkretnych projektów społecznych czy gospodarczych, mają natomiast realną władzę, dzięki której decydują o nominacjach urzędniczych, samorządowych i miejscach na listach wyborczych. A ponieważ wyborcy na co dzień widzą właśnie konkretnych urzędników: wojewodów, prezydentów, wójtów czy burmistrzów, ci ostatni stają się dla działaczy partyjnych zagrożeniem w procesie wyborczym. Z tego zjawiska wynika kolejna patologia: na ważne stanowiska wykonawcze w administracji rządowej czy samorządowej nominuje się raczej słabe osobowości, podporządkowane liderom partyjnym, którzy pilnują, aby te osoby nie przyćmiły ich popularnością.
Te wszystkie zjawiska sprawiają, że dobór ludzi do polityki jest coraz gorszy, partie koncentrują się na zdobyciu i utrzymaniu władzy za wszelką cenę, a etos władzy jako służby społeczeństwu – upadł.
Najwyższy czas na reformację i w tej dziedzinie.