BUDOWANIE KOŚCIOŁA DOMOWEGO

Rodzinna szkoła dialogu, milczenia, służby i ofiary

Nie da się wyczerpać tematu zadań rodziny; nie da się też policzyć strat,
jakie ponoszą wszyscy, gdy ta wspólnota im nie podoła.

KS. ALEKSANDER RADECKI

Wrocław

Na szczęście do końca życia istnieje możliwość uzupełniania tej podstawowej formacji wynoszonej z domu rodzinnego i wszystkich instytucji, które rodziny wspomagają.
Byle tylko od pewnych tematów nie uciekać. Jednym z tych trudniejszych, ale bardzo potrzebnych jest umiejętność prowadzenia dialogu.
Czy naprawdę umiemy ze sobą rozmawiać?
W pierwszym odruchu jesteśmy gotowi stwierdzić, że każdy – zwłaszcza w rodzinnym gronie – doskonale wie, na czym dialog w komunikacji werbalnej i niewerbalnej polega; to przecież podstawowy sposób komunikacji międzyludzkiej. Dlaczego więc właśnie w tej dziedzinie – mówienia i słuchania w języku, który znany jest przecież wszystkim uczestnikom dialogu – jest tak wiele braków, napięć i trudności?
Dlaczego najbliżsi sobie ludzie tak często nie potrafią się dogadać?
Jest wiele warunków, od których spełnienia będzie zależało prawdziwe spotkanie i porozumienie osób.
Długa jest droga, którą musi przejść każde nowo narodzone dziecko, by od płaczu i krzyku, oznajmiającego najróżniejsze potrzeby, przejść do kultury słowa, kultury słuchania, szacunku dla rozmówcy, zapewnienia warunków zewnętrznych i czasu, opanowania emocji, uznania argumentów, szukania prawdy, a nie własnych racji… Warto sprawdzić, co macie sobie do powiedzenia jako domownicy oprócz komunikatów „technicznych” i „służbowych”.
Warto zadbać o to, by – chociażby przy wspólnych posiłkach – codziennie zarezerwować dla siebie czas na serdeczne rozmowy, których nie zakłóci nikt z zewnątrz.
A po co uczyć milczenia i milczeć w rodzinie?
Jasne, że nie chodzi tu o „ciche dni”, jakże dobrze znane wielu małżonkom czy domownikom: milczenie bólu, nieprzebaczenia, złości, bezradności itp. Chodzi o święte, życiodajne milczenie ludzi, którzy widzą w nim wartość niezwykłą, chodzi o postawę przeciwną dyktaturze hałasu.
Oddajmy głos bł. papieżowi Pawłowi VI, który w rozważaniu na Niedzielę Świętej Rodziny zaprasza do Nazaretu, by uczyć się takiego właśnie świętego, bezcennego milczenia: „Niech się odrodzi w nas szacunek dla milczenia, tej pięknej i niezastąpionej postawy ducha. Jakże jest ona konieczna w naszym współczesnym życiu, pełnym niepokoju i napięcia, wśród jego zamętu, zgiełku i wrzawy. O milczenie Nazaretu, naucz nas skupienia i wejścia w siebie, otwarcia się na Boże natchnienia i słowa nauczycieli prawdy; naucz nas potrzeby i wartości przygotowania, studium, rozważania, osobistego życia wewnętrznego i modlitwy, której Bóg wysłuchuje w skrytości”.
Czy to jest możliwe w warunkach współczesnej rodziny? Możliwe i niezbędne.
Można rozpocząć od tego, by wszyscy domownicy zgodzili się na godziny wolności od mass mediów w określone dni tygodnia i zasmakowali w tej ciszy. Kard. Robert Sarah stwierdza: „Milczenie jest trudne, lecz uzdalnia człowieka do tego, by dał się Bogu poprowadzić. […] Milczenie jest ważniejsze od jakiegokolwiek innego ludzkiego dzieła. Wyraża bowiem Boga. Prawdziwa rewolucja wynika z milczenia; prowadzi nas do Boga i do innych, aby pokornie i wielkodusznie oddać im się na służbę” (Moc milczenia, myśl 68).
Odważni, którzy na taki krok się zdecydują, szybko docenią wartość domowego silentium sacrum i będą za nim tęsknić.
Najwyższa pora, by znieść niewolnictwo w rodzinach!
Nikt się nie zgodzi z twierdzeniem, jakoby we współczesnych polskich rodzinach istniało niewolnictwo i jakikolwiek wyzysk człowieka przez człowieka. Niestety – istnieje i wciąż ma się całkiem dobrze! Gdyby ten artykuł pisały kobiety-matki, kobiety-żony i szlachetne kobiety-babcie – pokazałyby to zjawisko w najdrobniej- szych szczegółach!

Oto, niestety, dalej upieramy się (oczywiście my, mężczyźni, dla własnej wygody!) przy podziale na prace domowe „tylko dla kobiet” (lista tychże prac jest właściwie nieograniczona) i – ewentualnie – tych czekających na mężczyzn (najwyżej kilka pozycji). Dalej wychowujemy dzieci i młodzież na pretensjonalnych wyzyskiwaczy („ty się tylko ucz, dziecko!”). To tylko mężczyzna ma „prawo” (!) być zmęczony po przyjściu z miejsca swojej pracy zawodowej i robić, co chce (spanie, komputer, TV, piwko itp.), a naprawienie przez niego w trybie pilnym cieknącej spłuczki graniczy z cudem. To jedynie bez ofiarnej, nigdy niezapłaconej pracy kobiet rodzina nie ginie z głodu i chorób, zimna i brudu, a dzieci i młodzież kończą szczęśliwie przedszkola, szkoły i studia…
Przesadziłem? Proszę policzyć i przedstawić te nieliczne wyjątki, które – niestety – potwierdzą smutną regułę…
Szanowne siostry w Chrystusie: żony, matki, córki, wnuczki, babcie, wdowy – pora na święty sprzeciw wobec jawnej niesprawiedliwości i krzywdy, jaka ma miejsce w tak wielu domach! Bo nawet jeśli Wy podołacie wszystkiemu mocą swojego poświęcenia, pracowitości, uczciwości, odpowiedzialności – co będzie z wyzyskiwaczami?
Zostaną skrzywdzeni, pogrążając się w swoim pełnym postaw roszczeniowych egoizmie i egocentryzmie, a w dodatku zginą jak bezradne dzieci, gdy zostaną sami wobec najmniejszych przeciwności losu. Wasz brak protestu, dyktowanego miłością wobec jawnych wyzyskiwaczy, obciąży niestety i wyzyskiwane!
Miłość weryfikowana jest zdolnością do ofiary
Jeśli rodzinę nazywamy małym Kościołem, to prawdziwe będzie stwierdzenie, że wspólnota ta jest małą ojczyzną dla każdego jej przedstawiciela.
Przywołajmy zatem słowa kard. Stefana Wyszyńskiego oraz św. Jana Pawła II wypowiedziane w trosce o miłość Ojczyzny i odnieśmy je do każdej wspólnoty rodzinnej.
Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński: „Trzeba więc wychowywać w sobie ducha ofiary i poświęcenia.
Ojczyzna za wszystko nam pieniędzmi, pensjami i emeryturami nie zapłaci.
Są takie czyny i takie ofiary, za które pieniądzem się nie płaci, zwłaszcza tu – nad Wisłą, Odrą, Bugiem! […] My nie możemy urządzać się w naszej Ojczyźnie tylko w perspektywie konsumpcyjnego wygodnictwa, bo tyle narodów zniszczało w tej właśnie wygodniczej postawie. […] Idzie o to, abyśmy coraz mniej mówili, co nam się należy od narodu i państwa, a coraz więcej – co my jesteśmy winni narodowi, państwu i braciom naszym”.
Św. Jan Paweł II: „To, co kosztuje, właśnie stanowi wartość. Nie można zaś być prawdziwie wolnym bez rzetelnego i głębokiego stosunku do wartości.
Nie pragnijmy takiej Polski, która by nas nic nie kosztowała. Natomiast czuwajmy przy wszystkim, co stanowi autentyczne dziedzictwo pokoleń, starając się wzbogacić to dziedzictwo”.
Można, a nawet trzeba dać dorastającym dzieciom tzw. kieszonkowe; demoralizujące ze strony rodziców będzie jednak płacenie im za współudział w pracach domowych, ale także zwalnianie córek i synów z ich cząstki odpowiedzialności za wspólne dobro, jakie tworzą. Ryzykowna okazuje się również praktyka prowadzenia odrębnych kas przez małżonków, a jawną nieuczciwością (grzechem!) będzie unikanie alimentów na rzecz porzuconych własnych dzieci czy też starych, schorowanych rodziców.
Gotowości do ofiary domaga się IV Przykazanie Boże: Czcij ojca i matkę swoją. Jeśli już małe dzieci i młodzież zobaczą w rodzinie realizację tego przykazania w stronę swoich prababci i babci, pradziadków i dziadków – jest nadzieja, że także nie porzucą w przyszłości swoich matek i ojców, będących w potrzebie.

PROPOZYCJE DO PRZEMYŚLENIA

▸ 1. Maksymalnie ściszyć w swoim mieszkaniu wszystkie odbiorniki dźwięku; osoby z niedosłuchem zaopatrzyć w odpowiednie dla nich
urządzenia.
▸ 2. Wyrzec się mówienia podniesionym głosem, tym bardziej zrezygnować z krzyku w odnoszeniu się do domowników.
▸ 3. Na rzecz serdecznych rozmów nie korzystać z jakichkolwiek mass mediów (zwłaszcza telefonów, tabletów, TV itp.) w czasie wspólnie spożywanych posiłków.
▸ 4. Wprowadzić w formie pisemnej jasny podział obowiązków domowych pomiędzy wszystkich członków rodziny z uwzględnieniem możliwości, jakie ma każdy z nich. (Uwaga: podzielić równo, to wcale nie znaczy sprawiedliwie!).
▸ 5. Raz w tygodniu urządzić spotkanie przy stole, by wspólnie ocenić własne postawy wobec powierzonych każdemu obowiązków, omawiać problemy rodziny, plany działania, propozycje zmian, a w razie potrzeby przeprosić się wzajemnie.