KS. ADAM CZTERNASTEK

Czepielowice

Czy się bać?

Trudne zadanie jak na początek: odpowiedzieć na list, pierwszy list, i tak od razu o końcu – końcu ludzkiego życia, a szczególnie o ewentualnym lęku przed tą, która ten kres wyznacza – śmiercią. I mógłbym oczywiście sięgnąć do ksiąg mądrościowych i oprzeć się na pięknych tekstach literackich traktujących o strachu, tym „śmiertelnym przed śmiercią”. Życie jednak, to co w nim przeżywamy, niesie z sobą wydarzenia, poprzez które możemy znaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Te o strach przed śmiercią też.
W tym miejscu trochę z życia osobistego piszącego ten list. Na początku listopada minie pięć lat od chwili, w której przeżyłem osobliwe zatrzymanie się, taki życiowy postój.
Po dwóch dniach borykania się z bólem usłyszałem diagnozę –zawał serca. Po wszystkich medycznych zabiegach, które pozwoliły mi ruszyć dalej, zacząłem odczytywać, jakie są rzeczywiste objawy zawału.
I wśród wielu ten, który zaskoczył – lęk przed śmiercią. I wtedy przypomniałem sobie, że faktycznie ten strach mi towarzyszył. Trudno jest ten lęk opisać, zdefiniować, po prostu jest. I to co pomogło pozbyć się tego lęku, to świadomość, że nie jestem sam. Jest ON. I westchnienie do NIEGO, które ten lęk wyciszyło – JEZU, UFAM TOBIE.
Od razu ten lęk nie minął, ale było o wiele lepiej – lepiej w duszy. A później zamiast strachu częste w myślach zaglądanie tam, gdzie są wszyscy, których tu już nie ma. Lęk przeradza się w pytanie: jak tam jest?
Ana listopadowe, wypominkowe dni, niech zagości w sercach nadzieja. Niech towarzyszy nam myśl, że ci, za których się modlimy, już niczego się nie boją. Czekają jedynie na naszą modlitwę.
A dla nas Jego słowa: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!
W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce” (J 14, 1-2).