Od Reformacji do stałej reformy Kościoła

Upamiętnienie Reformacji z 1517 r. przypomina czas, w którym nie było jeszcze
żadnego podziału między reformatorem ks. dr. Marcinem Lutrem (1483–1546)
a Kościołem. Ten ówczesny Kościół potrzebował reformy.

KS. BOGDAN FERDEK

Wrocław

Według przekazu Marcin Luter ogłosił swoje 95 tez, przybijając je do drzwi
kościoła zamkowego w Wittenberdze

WIKIMEDIA COMMONS

Słowo „reforma” pojawiało się na poprzedzającym Reformację Soborze Laterańskim V (1512–1517).
Jedna z trzech soborowych komisji zajmowała się reformą Kościoła. W tę reformę wpisała się np. bulla Supernae maiestatis praesidio, podejmująca kwestie dotyczące kaznodziejstwa. Piętnuje ona kaznodziejów głoszących zmyślone cuda oraz nowe i fałszywe przepowiednie.
Równocześnie nakazuje oprzeć kazania na Piśmie Świętym. W praktyce nie przeprowadzono jednak żadnych reform. Jak pisze Luter: „Mieliśmy bowiem wiele soborów, gdzie ona (ta sprawa) została przytoczona: w Konstancji, Bazylei i na ostatnim rzymskim soborze. Niczego niestety nie wskórano, a sytuacja się jeszcze pogorszyła” (O dobrych uczynkach).
Odnośnie do poziomu kazań Reformator z Wittenbergi pisze: „kazania stają się górnolotnym bujaniem w obłokach, zbędnym opowiadaniem bajek i w ten sposób Chrystus zostaje zapomniany” (O dobrych uczynkach).
Początek Reformacji
Za konieczną reformę Kościoła zabrał się duchowny tego Kościoła ks. dr Marcin Luter. Reformacja była dziełem przede wszystkim duchownych katolickich.
Obok Lutra duchownymi byli Ulrich Zwingli (1484–1531) i Martin Bucer (1491–1551). Z tego względu można by mówić o reformacji katolickiej.
We Wrocławiu pierwsze nabożeństwo reformacyjne sprawował również katolicki duchowny ks. dr Johann Heß (1490–1547), który studiował m.in. w Wittenberdze (1510–1512), gdzie poznał Lutra. W 1520 r. przyjął święcenia we Wrocławiu. Od 1523 r. był kaznodzieją w kościele św. Marii Magdaleny we Wrocławiu, w którym wprowadził reformacyjne nabożeństwa.
Przyczyny
Za podział szesnastowiecznego chrześcijaństwa trzeba winić przede wszystkich tych, którzy blokowali konieczne reformy Kościoła, które chciał wprowadzić Sobór Laterański V. Brak reformy doprowadził do tego, przed czym przestrzegał ten Sobór kaznodziejów: „Niech nie rozrywają nieposiadającej szwów szaty Chrystusa”. Tę nieposiadającą szwów szatę Chrystusa rozerwali również ci, którzy opóźniali zwołanie kolejnego soboru. Ten kolejny sobór został zwołany w Trydencie dopiero w 1545 r., czyli 28 lat po ogłoszeniu tez przez  arcina Lutra.
Luterański teolog Adolf Harnack (1851–1930) wyraził przekonanie, że gdyby ten trydencki głos Kościoła zabrzmiał kilkadziesiąt lat wcześniej, to Reformacja potoczyłaby się w zupełnie innym kierunku, a może nawet w ogóle by do niej nie doszło. Trzydzieści lat po przybiciu przez Lutra tez na drzwiach kościoła zamkowego w Wittenberdze, kiedy z obydwu stron padło wiele ostrych stwierdzeń, było już za późno, by rozpocząć spokojny dialog. Ponadto w polemice nawiązywano raczej do obiegowych opinii niż do źródłowych tekstów. Za blokowanie koniecznych reform trzeba winić również ówczesnych papieży. Jan Kalwin (1509–1564) gotów byłby przyznać papieżowi znaczenie, jakie miał za czasów Leona Wielkiego i Grzegorza Wielkiego, pod warunkiem że po działalności papieża można byłoby poznać, że jest on biskupem. Jak pisał Kalwin: „Chcą […] mieć w Rzymie stolicę apostolską? […] Niech mi pokażą, czy tam jest prawdziwy biskup […]. Co się tyczy papieża, to chętnie bym się dowiedział, w czym on jest podobny do biskupa. Naczelnym zadaniem urzędu biskupiego jest głosić ludowi Słowo Boże. Drugim – służyć sakramentami.
Trzecim – napominać, ganić, nawet karać przez ekskomunikowanie tych, którzy błądzą. Czy coś z tego on robi?” (Institutio IV, VII, 23). Ponieważ ówcześni papieże nie wypełniali obowiązków biskupa, również z ich powodu dokonał się rozłam chrześcijaństwa, czyli owo rozdarcie nieposiadającej szwów szaty Chrystusa. Dekret o ekumenizmie II Soboru Watykańskiego winę za to rozdarcie przypisuje ludziom z jednej i drugiej strony (Unitatis redintegratio, 3). Większą winą należałoby obarczyć tych, którzy wtedy dzierżyli odpowiedzialność za Kościół i blokowali jego konieczną reformę.
Tezy Lutra
Za punkt wyjścia Reformacji przyjmuje się ogłoszenie 95 tez przez ks. dr. Marcina Lutra. W przeddzień uroczystości Wszystkich Świętych 31 października 1517 r. Marcin Luter, profesor Uniwersytetu w Wittenberdze, wysłał list do Prymasa Niemiec arcybiskupa Moguncji Albrechta Hohenzollerna.

W liście tym Luter domagał się zaprzestania sprzedaży odpustów. Dla uzasadnienia swojego stanowiska dołączył 95 tez. W latach sześćdziesiątych XX w. podważano przybicie tez do drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze.
Jednak w 2006 r. znaleziono notatkę sekretarza Lutra Georga Rörera, według której „w przededniu Wszystkich Świętych w roku pańskim 1517 zostały przez doktora Marcina Lutra przybite do drzwi wittenberskich kościołów tezy o odpuście”. Tezy Lutra trafiły w nerw czasu, jakim było pragnienie reformy Kościoła. W ciągu 14 dni obiegły całe Niemcy, co Luter opatrzył komentarzem: „jakby Anioł zaniósł je przed oczy wszystkich Niemców”. Jeszcze w grudniu 1517 r. zostały wydrukowane w Norymberdze, Lipsku i Bazylei.
Tez Lutra nie można demonizować. Nawiązywały one do akademickiego obyczaju.
Według statutów uniwersyteckich Luter poza wykładami zobowiązany był do prowadzania dysput naukowych. Do tego akademickiego obyczaju nawiązuje dzisiaj publiczna obrona doktoratu. Ponieważ jest to obrona publiczna, może w niej uczestniczyć każdy i to czynnie, poprzez zadawanie pytań. W tym celu dysertacja musi być dostępna, o czym musi informować odpowiednie ogłoszenie.
Tezy Lutra stanowiły punkt wyjścia akademickiej dyskusji, a nie ostateczne twierdzenia. Świadczy o tym wstęp do tez: „Z miłości do Prawdy i z gorliwości jej rozpowszechniania będzie się w Wittenberdze dyskutować na poniższe tematy pod przewodnictwem czcigodnego ojca Martina Luthra, magistra sztuk wolnych i świętej teologii, jako też zwykłego profesora tychże.
Przeto prosi on tych, którzy przybywszy, ustnie dyskutować nie mogą, by jako nieobecni pisemnie to uczynili.
W imieniu naszego Pana Jezusa Chrystusa, Amen”. Jednym z pierwszych, który podjął dyskusję z tezami Lutra, był dominikanin, kaznodzieja odpustowy Johann Tetzel (1465–1519). Już 20 stycznia 1518 r. odpowiedział na 95 tez Lutra 106 tezami. Luter odpowiedział na tezy Tetzla pismem Mowa o odpuście i łasce. Odpowiedzią na pismo Lutra było dalszych 50 tez Tetzla, które próbował upowszechnić w Wittenberdze.
Jednak studenci spalili tezy Tetzla jako znak solidarności ze swoim profesorem Marcinem Lutrem.
Leon X w bulli Exsurge Domine z 1520 r. nakazał zwolennikom Reformacji odwołanie 41 błędów Lutra wyciągniętych z różnych jego pism.
Odwołanie to miało nastąpić w ciągu 60 dni, a w razie braku odwołania papież groził opornym karami kościelnych.
Z 41 potępionych zdań Lutra tylko 6 dotyczy wprost tez o odpustach. Nie oznacza to więc, że papież potępił 41 z 95 tez Lutra o odpustach. Potępienie błędów Lutra Leon X ujął w 41 tez, które odnoszą się nie tylko do odpustów, ale także do innych punktów nauczania Lutra. Odpustów dotyczą wprost tezy od 17. do 22.
500-lecie… deformacji
Redakcja wydawanego przez Bractwo Świętego Piusa X dwumiesięcznika „Zawsze Wierni” zatytułowała numer 6/2016 (187): 500-lecie deformacji. Tytuł ten pasuje przede wszystkim do sytuacji Kościoła katolickiego 500 lat temu. Na tę sytuację złożyła się deformacja praktyki udzielania odpustów, deformacja kultu świętych i związanego z tym kultu relikwii, co w konsekwencji prowadziło do deformacji dyscypliny pokutnej. Przyczyną tej deformacji było zapomnienie o przestrodze Apostoła Pawła: „Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy” (1 Tym 6, 10). Deformacja odpustu oraz kultu świętych z relikwiami umożliwiała robienie interesu na grzechach. Wszelkie deformacje w Kościele katolickim z czasów Lutra były pożywką dla Reformacji.
Siłą Reformacji były więc deformacje w ówczesnym Kościele. Aby uniknąć deformacji, Kościół zawsze musi się reformować według adagium Ecclesia semper reformanda, które sformułował reformowany teolog Gisbertus Voetius (1589–1676). II Sobór Watykański nie zacytował wprost Voetiusa, choć pośrednio przyjął jego adagium, nauczając, że Kościół jest jednocześnie święty i potrzebujący oczyszczenia (sancta simul et semper purificanda – Lumen gentium, 8), oraz wzywając Kościół do stałej reformy (ad hanc perennem reformationem – Unitatis redintegratio, 6).