Spadkobierczynie Świętej Księżnej

Siostry boromeuszki w Trzebnicy są obecne już 156 lat.
Charyzmat zgromadzenia i spuścizna św. Jadwigi
zamykają się w jednym słowie – miłosierdzie.

KAROL BIAŁKOWSKI

„Gość Niedzielny”

Bazylika św. Bartłomieja i św. Jadwigi oraz klasztor w Trzebnicy

MARCIN MAZURKIEWICZ

Spadek, choć dziedziczy się go po zmarłym, budzi zazwyczaj radosne konotacje. Jest darem. Ale nie możemy zapominać, że spadek to także – idąc za Janem Pawłem II – zadanie, to podjęta odpowiedzialność za otrzymane dziedzictwo” – napisała we wstępie do publikacji pokonferencyjnej z okazji 150-lecia boromeuszek w Trzebnicy s. Ewa Jędrzejak SMCB. Zaznacza w nim również, że tym, co dostały w spuściźnie po św. Jadwidze, są z jednej strony budynki klasztorne, ale z drugiej, tej istotniejszej w Bożej perspektywie, duch miłosierdzia.
Po raz pierwszy spadkobierczyniami św. Jadwigi nazwał boromeuszki biskup wrocławski ks. Henryk Förster, który w 1870 r. poświęcił pomieszczenia szpitala prowadzonego przez Kawalerów Maltańskich. Zaznaczył wówczas, że trzeba iść śladami jej życia modlitwy, miłości i ofiary.
Przypomniał, że księżna w tym miejscu się modliła i pokutowała oraz zwracała się ku wszystkim potrzebującym pomocy i opieki.
Z Francji na Śląsk
Historia Kongregacji Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza sięga połowy XVII w. Zgromadzenie powstało we francuskim Nancy, a jego początki nie były łatwe, jednak pod koniec XVIII w. liczyło 64 placówki na terenie całej Francji. Siostry zajmowały się, zgodnie z wolą swojego założyciela, Józefa Chauvenela, tylko pielęgnacją chorych w ich domach. Dopiero później swoją posługę rozszerzyły na szpitale, domy opieki dla dorosłych, sierocińce i ochronki, zakłady wychowawcze dla dzieci i młodzieży, a także prowadziły kuchnie dla ubogich, apteki oraz szkoły.
Rozwój administracyjny zahamowała Wielka Rewolucja Francuska, jednak nie złamała ona ducha boromeuszek, co pozwoliło na odrodzenie zgromadzenia na początku XIX w. Wkrótce powstały nowe domy zakonne poza granicami Francji, w tym jeden na dzisiejszych ziemiach polskich – w Nysie na Opolszczyźnie (1948), która administracyjnie przynależała do diecezji wrocławskiej. Siostry zostały zaproszone przez bp. Melchiora von Diepenbrock do pomocy w szpitalu biskupim i pielęgnacji chorych poza jego murami. W tym czasie Śląsk nawiedziła epidemia tyfusu, a ludności nie oszczędzały również inne klęski – powodzie i nieurodzaj. Wkrótce boromeuszki utworzyły w Nysie szkołę dla dziewcząt.

Mimo zmiany lokalizacji trzebnicki szpital nawiązuje
do śląskiej świętej, która z miłosierdziem poświęciła
się potrzebującym. Dziś pracują w nim dwie siostry,
ale jeszcze w latach 70. XX w. było ich blisko 30

ARCHIWUM SIÓSTR BOROMEUSZEK

Wejście do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego
zorganizowanego w pomieszczeniach byłego szpitala

ARCHIWUM SIÓSTR BOROMEUSZEK

Jednym z charyzmatów zgromadzenia jest posługa
chorym i cierpiącym, co doskonale wpisuje się
w spuściznę św. Jadwigi

TOMASZ HOŁOD/POLSKAPRESSE

Zgromadzenie rozwijało się na Śląsku bardzo szybko, co sprawiło, że siostry zaczęły ubiegać się o niezależność z domem generalnym i nowicjatem, co stało się faktem w kwietniu 1857 r. na mocy decyzji papieża Piusa IX. Przełożoną generalną została pochodząca z Pragi Matka Helena Tichy. Dość powiedzieć, że w 1860 r. boromeuszki miały na Śląsku 17 placówek, a w 1864 r. posługiwało tu ponad 200 sióstr, które podejmowały coraz to nowe wyzwania.

Z Ośrodka Wsparcia Społecznego Szósty Stół
św. Jadwigi korzysta codziennie prawie 50 osób

ARCHIWUM SIÓSTR BOROMEUSZEK

Pierwszy etap Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej dla
wielu pątników jest najtrudniejszy. Siostry służą swoją
pomocą i opatrują obolałe nogi

KAROL BIAŁKOWSKI/FOTO GOŚĆ

Świetlica Profilaktyczno-Wychowawcza dla Dzieci
i Młodzieży „Maciejki” to kolejne dzieło miłosierdzia

ARCHIWUM SIÓSTR BOROMEUSZEK

Nowy siedziba – Trzebnica
O tym, że siostry boromeuszki znalazły się w Trzebnicy, zdecydował opisany powyżej dynamiczny rozwój zgromadzenia. Dom generalny w Nysie był za mały i zakonnice poszukiwały nowego miejsca na swoją siedzibę.
Skorzystały z zaproszenia trzebnickiego proboszcza, ks. Ignacego Tieffe, który prosił o pomoc w opiece nad chorymi parafianami i dziećmi. Przełożone przyjechały tu na miejsce i zobaczyły pocysterski klasztor, który był wówczas własnością państwa pruskiego. Pracę rozpoczęły w Trzebnicy trzy siostry w 1861 r. Ważnym wydarzeniem było odkupienie części budynków klasztornych przez Kawalerów Maltańskich (1870). W części południowo-zachodniej kompleksu utworzyli oni szpital wojskowy dla poszkodowanych w wyniku trwającej wojny prusko-francuskiej. Do współpracy zaprosili siostry boromeuszki, które najpierw opiekowały się rannymi żołnierzami, a potem ludnością cywilną.
Za zgodą Kawalerów Maltańskich siostry rozpoczęły starania o pozwolenie na przeniesienie domu generalnego i nowicjatu do Trzebnicy, co stało się w 1871 r.

Jeszcze w tym samym roku państwo pruskie wydało zgodę na zorganizowanie we wschodniej części klasztoru sierocińca, szkoły podstawowej i pensjonatu. Los nie był jednak dla boromeuszek łaskawy. Ze względu na politykę kulturkampfu siostry musiały w większości opuścić Trzebnicę, ale po złagodzeniu polityki państwowej dekadę później wróciły i rozpoczęły starania o odkupienie całego kompleksu klasztornego. Ostatecznie akt notarialny podpisany został w 1889 r., a trzy lata później przejęty został również od Kawalerów Maltańskich szpital. Od tamtej pory przez wiele lat trwały prace remontowe i konserwatorskie, tak by kompleks uratować od dewastacji.
Wzorem św. Jadwigi
Zmieniające się przez ponad 150 lat realia – dwie wojny światowe, przesunięcia granic państwowych, wymiana ludności Dolnego Śląska i wypędzenie z Trzebnicy „niemieckich” sióstr, mimo że część z nich była polskiego pochodzenia, a także czasy PRL – wcale nie spowodowały zmniejszenia „miłosiernej aktywności” trzebnickich boromeuszek.

Jedna z sióstr pracuje jako farmaceutka w szpitalnej aptece

ZDJĘCIA ARCHIWUM SIÓSTR BOROMEUSZEK

W trzebnickim klasztorze można się wiele dowiedzieć
o historii cysterek oraz boromeuszek służących
w tym miejscu przez wieki. O ciekawostkach z pasją
opowiada s. Olimpia. Niestety w czasie remontu
muzeum nie będzie dostępne dla zwiedzających.
Będzie to możliwe za dwa lata

Z gościnności sióstr boromeuszek korzystają również
pielgrzymi. Głodny nie odchodzi stąd nikt…

Szpital przejęty od Maltańczyków funkcjonował do początku lat 90. XX w. Korzystali z niego zarówno żołnierze w czasie konfliktów zbrojnych, jak i ludność cywilna. Dziś w Trzebnicy placówka funkcjonuje w nowym miejscu, ale wciąż pracują w nim siostry (obecnie dwie – jedna jest internistką, a druga farmaceutką).
Działalność sióstr zawsze jest odpowiedzią na potrzeby społeczności lokalnej. Od 1995 r. w pomieszczeniach byłego szpitala działa Zakład Opiekuńczo-Leczniczy dla kobiet i mężczyzn. W 2000 r. przy klasztorze została otwarta Świetlica Profilaktyczno-Wychowawcza dla Dzieci i Młodzieży „Maciejki”. Placówka realizuje cel wspomagania rodziny w jej podstawowych funkcjach opiekuńczych i wychowawczych.
Boromeuszki nawiązują też bardzo konkretnie do działalności Świętej Księżnej. Od maja 2004 r. prowadzą stołówkę dla ubogich.

Nosi ona nazwę Ośrodek Wsparcia Społecznego Szósty Stół św. Jadwigi. Każdego dnia siostry przygotowują ciepły posiłek, z którego korzysta 50 osób.
Chętni mogą również skorzystać z łaźni oraz wyprać ubrania lub otrzymać nowe. Jest tam pokój interwencyjny dla matki z dzieckiem, a potrzebujący mogą zasięgnąć informacji o propozycjach pracy lub o ośrodkach dla uzależnionych.
Przez najbliższe dwa lata niektóre inicjatywy będą zawieszone ze względu na ogromny remont, na który boromeuszki dostały dotację z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Za pomoc przy zbieraniu materiałów dziękuję s. Olimpii Konopce, twórczyni Muzeum Klasztornego w Trzebnicy.
Przy pisaniu artykułu korzystałem z materiałów z sympozjum pt. „Spadkobierczynie św. Jadwigi Śląskiej.
150-lecie sióstr boromeuszek w Trzebnicy”, które odbyło się 5 listopada 2011 r., oraz „Przewodnika po klasztorze św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy”.