Lekcja historii – bez granic

Zapomnienie, historyczna ignorancja, zaniedbywana edukacja czy
rezygnacja z dźwignięcia ciężaru odpowiedzialności za ten świat jest
drogą donikąd, jeśli szczęście dopisze – albo „rampą” prowadzącą do kolejnej
w dziejach ludzkości tragedii.

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

Blok 11 w KL Auschwitz, gdzie
zginął o. Maksymilian Kolbe

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

Dlaczego tu wszystko napisane jest po niemiecku?” – zapytać miał pewien nastolatek, przeglądający jedną z gablot z dokumentami w Muzeum Auschwitz. Skoro Muzeum znajduje się w Polsce, to przecież polski powinien być językiem przewodnim Tym podobne pytania goszczą na ustach młodego (powyżej 13. roku życia, ponieważ jest to wiek zalecany dla pierwszych wizyt w tutejszym miejscu pamięci) pokolenia, dla którego historia, wydawałoby się tak bliska i porażająca ogromem okrucieństwa, należy już do zamierzchłej przeszłości, nie budząc większych emocji. A jeszcze niespełna 20 lat temu dyrekcja Muzeum obozu zagłady zastanawiała się, czy posłużenie się tak trywialnym narzędziem, jak strona internetowa, przystaje do powagi miejsca. Co się zmieniło? Jak mówić o dramacie Auschwitz, nie ukazując historii miejsca w krzywym zwierciadle oraz nie pogłębiać wciąż zatrważająco głębokiej przepaści uprzedzeń i podziałów?
Czy można zaznajamiać z tematem zagłady dzieci, by budować w nich poczucie wspólnej odpowiedzialności za los świata już od najmłodszych lat?
Z tymi problemami boryka się wielu, ale są i tacy, którzy w zadawaniu mądrych pytań oraz w poszukiwaniach odpowiedzi są wyjątkowo skuteczni i mogą stać się inspiracją do dalszych działań.
Z inspiracji św. Maksymiliana
Imię tego świętego męczennika i wyznawcy nie jest tu przypadkowe.
Św. Maksymilian, który w Auschwitz dobrowolnie oddał w bloku 11 swoje życie za Franciszka Gajowniczka w imię bezinteresownej miłości bliźniego, stał się patronem pojednania. Od 1973 r. patronuje działaniom niemieckiego stowarzyszenia Maksymilian Kolbe Werk.
Wszystko zaczęło się w 1964 r. od „pielgrzymki pokutnej” kilku przedstawicieli Pax Christi w miejsce kaźni – do KL Auschwitz. Owi niemieccy katoliccy działacze spotkali się wówczas z byłymi więźniami obozu, których wciąż dramatyczne warunki życia zmotywowały pielgrzymów do zorganizowania zbiórki. Wówczas powstało Dzieło Maksymiliana Kolbe, które stawiało sobie za zadanie nie tylko wspieranie finansowe byłych więźniów obozów i gett, ale także działanie na rzecz porozumienia i pojednania. Choć więźniów ubywa, działania nie ustają. Najmłodsze dziecko Dzieła narodziło się w 2007 r. jako Fundacja św. Maksymiliana Kolbe, wspierana przez episkopaty Polski i Niemiec.
Od 2010 r. organizowane są w jej ramach Międzynarodowe Spotkania.
Tegoroczne 8. Europejskie Warsztaty pt. „O radzeniu sobie z przeszłością Auschwitz obciążoną przemocą” porządnie mną wstrząsnęły i przypomniały, że pojednanie to nie tylko słynne słowa z listu z 1965 r. biskupów polskich „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” i historyczna Eucharystia w Krzyżowej z 1989 r. z udziałem Tadeusza Mazowieckiego i Helmuta Kohla. Pojednanie to nie przeszłość, ale sprawa paląco aktualna – zwłaszcza w czasach, gdy społeczeństwo dzieli się na zwolenników tej czy innej politycznej frakcji, gdy ludzi dzieli się na lepszych i gorszych, osądzając ich przez pryzmat kultury, pochodzenia i wyznawanej religii, gdy światopoglądy buduje się na nietrwałym fundamencie silnych emocji i uprzedzeń.

„Uprawianie” pojednania
Fundacja Maksymiliana Kolbe organizuje mądre i tematycznie wyważone warsztaty dla tych, których temat pojednania personalnie dotyka (stąd obecność osób z krajów borykających się z okrucieństwem bardzo niedalekiej historii, jak Bośnia i Hercegowina czy Albania, oraz z Rosji, w której Bractwo Przemienienia Pańskiego podjęło Akcję pokuty narodowej 1917–2017), oraz tych, którzy wychowywać mają w duchu pojednania kolejne pokolenie młodych Europejczyków. Dlaczego w Auschwitz? Ponieważ Auschwitz jest skazą Europy, czarnym punktem na mapie naszego kontynentu, raną, która podzielić powinna społeczeństwa na wiele stuleci. W takim kluczu organizowane przez Fundację warsztaty jednoczące Polaków, Niemców, Rosjan, Litwinów, Łotyszy, Estończyków, Bośniaków, Albańczyków, Brytyjczyków, Irlandczyków – katolików, prawosławnych, żydów i muzułmanów, stają się znakiem nadziei, że nawet w najmroczniejszym miejscu świata można wyjść sobie naprzeciw – ponad podziałami i z wciąż krwawiącymi ranami historii.
W ich ramach odbywają się spotkania z ocalonymi, dokonuje się refleksji nad działaniami Kościoła na rzecz pojednania, nad historią krajów, które cierpiały pod jarzmem totalitaryzmów, nad możliwościami, pomysłami, ideami, które powinny zostać wcielone w życie.
A wszystko przeplatane modlitwą, wspólną, ponadkonfesyjną, jednoczącą – z epilogiem w postaci drogi krzyżowej na terenie Brzezinki.
Pojednanie w praktyce
Można zapytać, po cóż tak rozmawiać, medytować, skoro rzeczywistość i tak zostaje niezmieniona. Czy na pewno?
Św. Paweł o pojednaniu miał dość jednoznaczne wyobrażenie: To właśnie Bóg w Chrystusie pojednał świat ze sobą. On nie poczytał ludziom ich grzechów i w nas złożył słowo pojednania.
Jesteśmy więc posłani w zastępstwie Chrystusa jako przedstawiciele Boga, który przez nas zachęca. W zastępstwie Chrystusa prosimy więc: Pojednajcie się z Bogiem! (2 Kor 5, 19-20). Choć pouczenie wyrażone zostało w liczbie mnogiej, ma charakter nad wyraz indywidualny.
Pojednanie swój początek bierze od człowieka, każdego – bez wyjątku, ode mnie i od Ciebie, drogi Czytelniku.
Jakość naszych relacji z Bogiem, z rodziną, sąsiadami współpracownikami, współobywatelami ma znaczenie. Pozostawianie kwestii pokoju i pojednania dedykowanym do tego instytucjom jest niczym innym jak rezygnacją ze złożonej na barki każdej i każdego z nas odpowiedzialności.
Nadzieja w mroku
Podczas gdy zbrodnie nazistowskich Niemiec wydają się niknąć w odmętach historii, wciąż żyją ci, którzy ocaleli. W ich opowieściach dostrzec można wspólny mianownik – tym, co utrzymywało przy życiu, były proste ludzkie gesty dające nadzieję. Na przetrwaniu nie mogło się jednak skończyć, bo czy można żyć, mając serce przepełnione nienawiścią? Lata uleczyły rany, ale to spotkania z przedstawicielami wrogiego niegdyś narodu, rozmowy i bliskość zerwały ostatnie pęta mrocznej przeszłości. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi (Mt 5, 9).