BUDOWANIE KOŚCIOŁA DOMOWEGO

Po łasce Bożej rodzinie najbardziej potrzebne są… pieniądze

Takiego stwierdzenia nikt nie zakwestionuje – więc o czym tu pisać?
O tym, by pieniądze nie stały się bożkiem, który zastąpi czy zasłoni
Boga prawdziwego. Jeśli On, Bóg i Pan, będzie na pierwszym miejscu
– wszystko będzie na swoim miejscu.
Bo rodzina może być silna tylko Bogiem, nie kasą.

KS. ALEKSANDER RADECKI

Wrocław

Naszą rodzinę (mama i czwórka dzieci) utrzymywał tato, a po jego śmierci tylko mama. Głodu nigdy nie zaznaliśmy, ale z groszem trzeba się było liczyć bardzo. Rodzice szybko wpadli na pomysł, byśmy już jako dzieci poznali tajniki domowej księgowości. Obok wieczornego rachunku sumienia pojawiło się więc zapisywanie dochodów (pensja taty, później mamy) i rozchodów. Owoce tej praktyki były niezwykle pozytywne!
Z jednej strony każde z nas wiedziało, ile co kosztuje (żywność, odzież, leki, opłaty itp.) i na co możemy sobie pozwolić w danym miesiącu, a z drugiej – zmuszeni zostaliśmy do poszukiwania źródeł zasilania domowego budżetu i własnego kieszonkowego.
Które dziecko zna dzisiaj radość (!) zbierania złomu, makulatury, butelek czy podejmowania innych działań, które pozwalają w konsekwencji kupić sobie coś za osobiście zarobione pieniądze?
Ta domowa księgowość niwelowała także ewentualne roszczenia wobec rodziców, którzy nie ukrywali naszej sytuacji ekonomicznej i zachęcali do szukania źródeł oszczędności.
Sposób na bogacenie się Jest niezwykle prosty: więcej zarabiać i jednocześnie mniej wydawać.
Ten pierwszy warunek (o nim jeszcze nieco dalej) niekoniecznie zależy od domowników (rodzaj pracy, kondycja firmy, wiek, zdrowie itp.) i może różnie wyglądać na poszczególnych etapach życia każdej rodziny.
Za to druga zasada – mniej wydawać – kryje w sobie niezliczone wprost możliwości. Bo w praktyce niemal na wszystkim można oszczędzać! Energia elektryczna, woda, gaz, ubrania, zabawki, rozrywki, słodycze, podróże itp., itd. Czyli: nie każda zachcianka musi być spełniona, nie wszystko jest nam niezbędnie konieczne do życia i szczęścia, nie wszystko przynosi korzyść.
Właśnie dlatego konieczne jest w każdej rodzinie budowanie właściwej hierarchii wartości i ważności spraw.
Jeden z moich serdecznych kolegów ujął to w lapidarnym stwierdzeniu: oby nam się za dobrze nie powodziło!
Skąd brać pieniądze?
Stoimy – co jasne i oczywiste – na jedynie słusznym stanowisku, że uczciwy człowiek utrzymuje się z podejmowanej osobiście pracy, wypracowanej emerytury albo przyznanej renty.

Niewielu z nas przyzna, że zdobywane w ten sposób środki są zadowalające (a nawet wystarczające) do godziwego utrzymania, a niemal wszyscy stwierdzimy, że owe wypłaty czy świadczenia są za małe. I właściwie nie ma znaczenia, czy to będzie pensja (emerytura, renta) w wysokości 3, 16 czy 27 tysięcy, gdyż bez większego trudu i przykrości zagospodarujemy (= wydamy) każdą sumę, mając zresztą małą nadzieję na dogonienie własnych marzeń.
Stąd: dodatkowe dyżury, wydłużany czas pracy, działalność prywatna (dawniej nazywana „fuchą”), praca „w świątek, piątek i niedzielę”, a nawet (jeśli się uda) wszelkie odmiany „szarej strefy”. I masowe wyjazdy w świat za lepiej płatną pracą też.
Te i podobne działania niewątpliwie zwiększają zapisy po stronie „ma”. Czy starczy jednak Czytelnikom odwagi, by sprawdzić, co jest w kolumnie zatytułowanej „winien” – czy przyznamy się uczciwie do poniesionych strat duchowych?
Kto je wyceni i w jakiej walucie? Mało który problem został w Biblii tak napiętnowany, jak – mówiąc już współczesnym językiem – materializm praktyczny. I chociaż Słowo Boże nie pozostawia na bogaczach przysłowiowej suchej nitki i nie wróży im niczego dobrego w perspektywie wieczności – nasze myślenie idzie w kierunkach dokładnie przeciwnych: więcej „mieć”, niż „być”. A wtedy pieniądz staje się bożkiem.
Powiedzmy jasno: Każda rodzina ma prawo do życia w godziwych warunkach oraz do zabezpieczenia swoich podstawowych potrzeb. Każdy pracownik powinien być uczciwie i sprawiedliwie wynagradzany za uczciwą i solidną pracę. I każde dziecko powinno otrzymać wszelkie materialne wsparcie, by mogło prawidłowo się rozwijać, a w końcu usamodzielnić się i nie szukać szczęścia poza Ojczyzną.
Seniorzy, osoby z niepełnosprawnością również godne są szacunku i godziwych warunków życia.
Problem jednak w tym, że niełatwo ustalić granice swoich potrzeb i utrzymać swoje zachcianki na jakimś przyzwoitym poziomie, nie popadając w „idiotyzm konsumpcji”. Nieustanne dorabianie się, gonienie standardów i mód może stanowić śmiertelną pułapkę niemal dla każdego z nas.

Uczmy się oszczędzać, nie każda zachcianka musi być spełniona

ROMAN KOSZOWSKI/FOTO GOŚĆ

ALBOWIEM KORZENIEM
WSZELKIEGO ZŁA JEST
MIŁOŚĆ PIENIĘDZY;
NIEKTÓRZY, ULEGAJĄC JEJ,
ZBOCZYLI Z DROGI WIARY
I UWIKŁALI SIĘ SAMI
W PRZERÓŻNE CIERPIENIA
(1 TM 6, 10)

A prawdziwe szczęście naprawdę nie zależy od tego, ile ma się środków płatniczych w portfelu. Warto odważnie otworzyć oczy, by się o tym przekonać – może nawet w swoim najbliższym otoczeniu.
Pokochajmy ubóstwo!
Dla nas, uczniów Chrystusa, wzór Mistrza jest najbardziej zobowiązujący: Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić (2 Kor 8, 9).
Biblia ostrzega nas przed chciwością: Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadanie to, coś przygotował? (Łk 12, 20). Słowo Boże chce człowieka przekonać do zaufania wobec Bożej opatrzności: Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać (Łk 12, 22). Dojrzały uczeń Pana będzie się starał zrobić dobry użytek z pieniądza, gdyż: Nie możecie służyć Bogu i Mamonie (Łk 16, 13).
Wnikliwa lektura Biblii prowadzi do przekonania, że Bóg „trzyma z ubogimi”, obiecując im szczególne błogosławieństwo: albowiem do was należy królestwo Boże (Łk 6, 20). Dlatego istnieje ścisły związek między ubóstwem i miłosierdziem chrześcijanina, którego sprawdzianem jest relacja wobec bliźnich potrzebujących pomocy.

Zajrzyjmy jeszcze do Katechizmu: „Wszyscy chrześcijanie powinni starać się należycie kierować swymi uczuciami, aby korzystanie z rzeczy ziemskich i przywiązanie do bogactw wbrew duchowi ewangelicznego ubóstwa nie przeszkadzało im w osiągnięciu doskonałej miłości” (KKK 2545).
Warto po tej lekturze głęboko zadumać się nad tym, jak daleko w praktyce życia (rzekomo chrześcijańskiego) odeszliśmy nawet w Kościele domowym od takiego fantastycznego ideału… Święty Bracie Albercie, gdy wspominamy po stu latach dzień Twoich narodzin dla nieba – czy zechcesz nam pomóc zdobyć właściwy stosunek do spraw materialnych w naszych rodzinach?
Co można i warto robić?
Odpowiedź jest jasna: zachować wszystkie przykazania, czyli w swojej codzienności liczyć się z Panem Bogiem i Jego Słowem. Uczciwie pracować, dbając pilnie o czas dla domowników.
Kontrolować swoje wydatki i uczyć tej sztuki dzieci i młodzież. Nie okradać własnej rodziny (alkohol, papierosy, hazard itp.). W rozumny i odpowiedzialny sposób oszczędzać. Dzielić się z potrzebującymi, budując wśród członków rodziny wyobraźnię miłosierdzia.

PROPOZYCJE
DO PRZEMYŚLENIA

▸ Posyłaj swoje dziecko po codzienne zakupy, aby miało orientację w cenach żywności.
▸ Postarajcie się przez miesiąc prowadzić pisemną kontrolę wszystkich Waszych wydatków domowych, na końcu poddając jej wynik wspólnej ocenie.
▸ Omówcie w rodzinie sposoby oszczędzania – nie tylko pieniędzy.