Droga do Boga

O tegorocznej Pieszej Pielgrzymce Wrocławskiej,
o tym co czeka pielgrzymów na szlaku,
o fenomenie i trudach pielgrzymowania,
o odnowie duchowej podczas pielgrzymki
z głównym przewodnikiem Pielgrzymki Wrocławskiej
ks. Stanisławem Orzechowskim „Orzechem”
i przewodnikiem grupy XIV, ks. Łukaszem Romańczukiem,
rozmawia

MARTA WŁODARSKA

Nowe Życie

Każdego roku z archidiecezji
wrocławskiej na Jasną Górę
wyrusza wielka grupa pielgrzymów

KAROL BIAŁKOWSKI/FOTO GOŚĆ

Marta Włodarska: Piesza Pielgrzymka Wrocławska po raz kolejny wyruszy do sanktuarium Matki Bożej na Jasną Górę. Pod jakim hasłem i czego mogą się spodziewać pątnicy na tegorocznej pielgrzymce?
Ks. Stanisław Orzechowski: Idziemy pod takim samym hasłem, jak trwający obecnie rok duszpasterski: Idźcie i głoście. Słowa te bardzo pasują do fenomenu pielgrzymki, dlatego że pielgrzymka utożsamia człowieka w drodze. Istotą pielgrzyma jest być w drodze, odpocząć, zanocować gdzieś, ale zawsze być w drodze. I dlatego to hasło nie tylko nas do tego mobilizuje, ale ono już wyraża to, co jest istotne na pielgrzymce. I tego specjalnie nie musimy się uczyć. Natomiast drugie słowo, głoście, będzie realizowane poprzez przestrzeganie tego, co było zawsze, mianowicie głoszenie Chrystusa polegało na tym, że poszczególne grupy pielgrzymkowe zatrzymywały się przy mijanych kościołach, oddając cześć Panu Jezusowi. Od wielu lat jest to dla ludzi znak głoszenia wiary w Chrystusa, który jest obecny w Najświętszym Sakramencie. Następnie, bardzo często mijany krzyż, a jest ich bardzo dużo na naszej drodze, któremu z całą grupą się kłania. I wtedy gdy wchodzimy do danej parafii – zwykle w pobliżu jest cmentarz i tutaj również ważna jest pamięć i głośna modlitwa za wszystkich, którzy spoczywają na cmentarzu.
Uważam, że to jest naszym głoszeniem.
Ludzie, którzy mieszkają w danych miejscowościach, choć nie wychodzą i nie ustawiają się w szpaler, to jednak są przy swoich domach i obserwują, jak się zachowują pielgrzymi, i bardzo często częstują ich, i tutaj też jest głoszenie, jeśli nie wprost wiary w Boga, to tego, co jest związane z kulturą ludzi wierzących. Są to podziękowania, takie dwukrotne podziękowania, bo to co dostajemy, jest tym, co nam się nie należy, ale dane jest z dobrego serca.
Są to przygotowane kanapki, herbata.
Wymaga to naszego odpowiedniego zachowania w postaci podziękowania, w postaci nawiązania kontaktu, zapytania o to, za kogo się modlić. Natomiast w przypadku rodziny, która właśnie częstuje, to moim zdaniem jest to głoszenie owej gościnności, do której św. Paweł zachęca w swoim liście. To co wymieniłem, to co jest wpisane w ten pielgrzymkowy rytm, zostanie zrobione – i to już jest wystarczające, by się realizowało.
ks. Łukasz Romańczuk: Na pewno każdy z przewodników danej grupy przygotowuje plan na rekolekcje w drodze.
Piękno pielgrzymki polega także na różnorodności. Wśród kilkunastu grup, które tworzą Pieszą Pielgrzymkę Wrocławską, w każdej znajdziemy coś, co sprawia, że dana grupa jest wyjątkowa.

W tym roku na Jasną Górę wędrować będą nowe grupy: XX – czyli Wrocław Psie Pole. Grupa ta także ma być grupą rodzinną. Jest to pewnego rodzaju wyróżnienie rodziny, zwłaszcza w czasie gdy rodzinę próbuje się zepchnąć na margines, zastępując ją różnymi dziwnymi tworami. Jest także grupa XXI, która chce wokół siebie skupić m.in. młodzież wrocławską. Te dziewięć dni, a w przypadku części górowskiej, gr. XIV, jedenaście dni w drodze ma nam uświadomić, dlaczego „ja” jako wierzący w Chrystusa mam w codziennym życiu stawać się apostołem, który w swoim domu rodzinnym, środowisku, miejscu pracy będzie z odwagą mówił o Chrystusie. Zauważmy, że na starcie pielgrzymki spotyka się grupa osób będących w różnej sytuacji życiowej, w różnym wieku, z różnym bagażem doświadczeń. Każdy z nas jest w innej sytuacji duchowej, ale to co nas łączy – to Chrystus i cel, ku któremu zmierzamy na pielgrzymce, czyli Jasna Góra. Poza tym także w obrębie danej grupy każdy pielgrzym może, a nawet powinien stawać się świadkiem wiary.
Na czym polega fenomen pielgrzymki, przejawiający się tym, że wiele osób, gdy raz wyruszyło na pielgrzymi szlak, każdego roku ponownie podejmuje ten trud?
ks. S.O.: Pierwszy raz przeżyłem pielgrzymkę z wielkim trudem pod względem fizycznym i na następny rok powiedziałem: nie. Ale się okazało, że wzięła mnie jakaś ambicja i zacząłem chodzić, i tak od 40 lat.
Ale może tak być, że ktoś ma słabe nogi i idzie ostatnimi siłami. Chyba że ktoś sobie wyobraził pielgrzymkę jako rajd, ale wtedy może być rozczarowany.
W większości jednak ludzie wspominają pielgrzymkę dobrze, tzn. są to tacy, którzy przeżyli pielgrzymkę jako rekolekcje w drodze i pielgrzymka zbliżyła ich do Pana Boga. I często jeszcze jedno się dzieje na pielgrzymce, dla tych, którzy idą pierwszy raz, czasem szokujące, w tym dobrym znaczeniu, jest to, co na pielgrzymce jest zwyczajem i o czym przypomina się od pierwszego dnia – mówimy do siebie „bracie”, „siostro”. I to nie jest jakieś sztuczne, ale rzeczywiście w jakiś sposób to braterstwo jest podkreślane. Co to oznacza? Gdy ktoś to przyjmuje jako pewny sposób bycia, wtedy następuje zbliżenie się do drugiego człowieka i tu dotykamy czegoś, co jest piękne. Tutaj dotykamy Kościoła, bo według mnie Kościół to być z drugim człowiekiem i być z Chrystusem. I właśnie ten sposób bycia, na sposób rodziny, na sposób braterstwa pozwala przeżyć siebie jako wspólnotę Kościoła. I to przeżycie może pozostać, bo to przeżycie radosne. To przeżycie, w którym się odkrywa dobro swojej obecności w Kościele.

Czyli niewątpliwie pielgrzymka realizuje te wszystkie cechy prawdziwego Kościoła.
Kościół też jest w drodze, w Kościele też są bracia i siostry, a nade wszystko w centrum Kościoła idzie Chrystus.
I to na pielgrzymce jest na pewno do przeżycia, ludzie przyzwyczajają się do tego, czy też im się to podoba, i na następny rok też chcą sobie tak zorganizować czas, by mogli w niej uczestniczyć.
Pielgrzymka jest modlitwą, która obejmuje całego człowieka. To właśnie odkryłem na pielgrzymce, że jest dużo modlitwy ciałem, że idąc po drodze, nasze nogi – które bolą często wieczorem po przejściu etapu – się modlą.
Modli się całe ciało, kiedy ktoś znosi upał i niepogodę. To też należy do czegoś, co jest szczególne dla pielgrzymki.
ks. Ł.R.: O fenomenie pielgrzymki najlepiej mówić poprzez to, co samemu się na niej przeżyło. Pamiętam, że swojej pierwszej pielgrzymki, było to w 2003 r., nie doszedłem do końca. Pojawiły się problemy zdrowotne, lecz w momencie powrotu do domu obiecałem sobie, że na pielgrzymi szlak powrócę najszybciej, jak to będzie możliwe. Od 2005 r. nieprzerwanie pielgrzymuję. Dlaczego?
Bo jest to dla mnie niezwykłe spotkanie z Panem Jezusem i Kościołem, młodym Kościołem. O młodości Kościoła nie świadczy tylko wiek, ale i stan ducha poszczególnych osób. Ja buduję się wiarą osób spotkanych na szlaku pielgrzymki, buduję się radością, która towarzyszy pielgrzymom mimo zmęczenia, ofiarnością innych i chęcią niesienia pomocy. Niezwykłe są momenty, kiedy można stanąć sam na sam z Panem Bogiem, kiedy odrywając się od codziennego chaosu, można posmakować czegoś innego, czegoś co przynosi umocnienie, dla mnie – na dalszą posługę kapłańską. Zresztą to na pielgrzymce rozwijało się moje powołanie kapłańskie i w 2009 r. właśnie na pielgrzymce utwierdziłem się w decyzji, aby wstąpić do seminarium duchownego, i dziś mogę służyć z wielką radością Panu Jezusowi, Kościołowi i ludziom.

Wspólna pielgrzymka, wspólny cel, wspólna modlitwa,
wspólny posiłek…

KAROL BIAŁKOWSKI/FOTO GOŚĆ

Jak zmieniała się pielgrzymka przez 37 lat? Czym różnią się współcześni młodzi pątnicy od tych wędrujących kilkanaście lat temu?
ks. S.O: Jest różnica. Dużo zmian zaszło na lepsze. Dawniej bywała młodzież, która sobie przychodziła na pielgrzymkę jako dodatkową możliwość wyżycia się poza domem, i zdarzały się historie typu wyprawy z pielgrzymki na „kąpiółki” itp. Dzisiaj można zauważyć, że większość z tych, co idą na pielgrzymkę, na ogół wie, po co idą, nie traktują jej jako rajdu. Dlatego uważam, że pielgrzymka się oczyściła. Jest mniej wybryków.
ks. Ł.R: Jako jeszcze młody człowiek, pielgrzymujący od kilkunastu lat, widzę po sobie, że moja świadomość pielgrzymowania z każdym rokiem była inna, dojrzalsza. Wszystko zależy od celu, jaki sobie założymy na czas pielgrzymowania. Często bywa tak, że ktoś idzie na pielgrzymkę, aby doświadczyć przygody, ale po kilku dniach okazuje się, że bez zaangażowania duchowego przygoda staje się udręką. Ale bywają także takie momenty, gdy ten trud pielgrzymi przełamuje pewną skorupę, która przez lata się nawarstwiała i oddalała danego człowieka od Pana Boga.

Czyli pielgrzymka jest dobrym miejscem na odnalezienie Pana Boga, powrotu do Niego? Czy może ksiądz przytoczyć sytuację, gdy ktoś przyszedł i powiedział, że pielgrzymka sprawiła, że się nawrócił?
ks. Ł.R.: Na pewno pielgrzymka jest wspaniałym miejscem na odnowienie relacji z Panem Bogiem. Przecież podczas drogi nieustannie towarzyszy nam modlitwa, śpiew, jest cisza, rozważanie słowa Bożego, konferencje.
Cały czas stykamy się ze sferą sacrum, czyli Pan Bóg jest na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko dobrze korzystać z tego daru. Jeśli natomiast mówimy o nawróceniach na pielgrzymce, to w sposób bezpośredni nie, ale słyszałem wiele świadectw osób, które opowiadały, że na pielgrzymce nastąpił w ich życiu zwrot o 180 stopni. Zresztą proces nawrócenia zazwyczaj jest stopniowy, rozwija się. I to ziarno, które zostaje zasiane na pielgrzymce, jeżeli jest dobrze rozwijane, sprawi, że dany pielgrzym wejdzie na tę właściwą drogę relacji z Panem Bogiem.

Gdy rozmawia się o pielgrzymce, można zauważyć, że tak jak wielu jest zwolenników pielgrzymowania, tak wielu można spotkać przeciwników. Czym może być spowodowana niechęć do pieszych pielgrzymek? Z doświadczenia pielgrzymkowego pamiętam, że gdy ktoś otwierał drzwi przed pielgrzymami, czynił to z radością, a gdy ktoś zamykał drzwi, to np. mówił, że raz przyjął i tego żałował.
Ks. S.O.: Tak, właśnie o to chodzi, że ci którzy niechętnie otwierają drzwi, to ci którzy są niewierzący i widząc, że idą osoby wierzące, odczuwają niechęć.
Może się zdarzyć, że pielgrzymi mogą dać złe świadectwo swojej kultury.
Pamiętam, jak jeden gospodarz z jakiejś wsi przyszedł do mnie i powiada: „Proszę księdza, ja już więcej pielgrzymów nie przyjmę na nocleg, dlatego że dałem im świeże, pachnące siano, a oni, mogę pokazać, tak strasznie je zanieczyścili, że krowy tego siana jeść nie chcą”. Nie dziwiłem się, bo sam pochodzę ze wsi i wiem, co to znaczy.

Główny przewodnik Pielgrzymki Wrocławskiej
ks. Stanisław Orzechowski „Orzech”

KAROL BIAŁKOWSKI/FOTO GOŚĆ

W ostatnim czasie popularne stały się Ekstremalne Drogi Krzyżowe. Czy możemy powiedzieć, że Piesza Pielgrzymka to takie kilkudniowe EDK?
ks. Ł.R.: W miejscach, w których miałem okazję organizować EDK, początkowo uważano, że jest to pielgrzymka, jednakże doświadczenie EDK pokazało, że jest to inny rodzaj wysiłku duchowego i fizycznego. Na EDK jesteśmy zdani zazwyczaj tylko na siebie, idziemy w ciszy, zmagamy się z trudnymi warunkami trasy. Na Pieszej Pielgrzymce jest łatwiej. Są bracia i siostry pielgrzymkowe. Oni zawsze służą pomocą. Prowadzone są modlitwy, śpiew, konferencje itp.

Podczas EDK jest cały czas indywidualne spotkanie: ja – Bóg i ciągłe zmaganie. Na pielgrzymce oprócz indywidualnego spotkania z Panem Bogiem doświadczamy wspólnotowości w relacjach z Panem Bogiem.
Piesza pielgrzymka ma określone ramy czasowe, a czy to nasze pielgrzymowanie może trwać dłużej?
ks. S.O.: Najlepiej jest, jak po pielgrzymce duszpasterze kontynuują formację pielgrzymkową w parafii. Jeżeli nie co miesiąc, to może chociaż na Boże Narodzenie czy Wielkanoc powinno się odbyć spotkanie pielgrzymów, bo to są ludzie, którzy jakąś formację przeszli, zatem dalszy ciąg pielgrzymki w parafii jest pięknym i owocnym jej przedłużeniem.
ks. Ł.R.: Pielgrzymowanie nie kończy się wraz z naszym powrotem z Jasnej Góry. Zauważmy, że przebyliśmy pielgrzymią drogę, która była także czasem formacyjnym, nastąpił nasz rozwój duchowy, więc obowiązkiem pielgrzyma jest dzielenie się doświadczeniem pielgrzymowania z rodziną, w miejscu pracy czy też w szkole, środowisku itp.
Pielgrzym = świadek, a widzimy, że współczesny świat potrzebuje świadków wiary. Zatem idźmy i głośmy. Najpierw na pielgrzymce, potem w naszym życiu.

W drodze… cel: Jasna Góra

KAROL BIAŁKOWSKI/FOTO GOŚĆ