W STRONĘ PEŁNI ŻYCIA

O skutecznym wydawaniu poleceń dzieciom

Któż z rodziców młodszych dzieci nie zna kłopotów
z wykonywaniem przez nie poleceń? Problem ten z pewnością pojawia się
w niejednej rodzinie. Wielu rodziców zastanawia się, jak skutecznie
wydawać polecenia dzieciom, by robiły to, czego od nich oczekują.

KS. JANUSZ MICHALEWSKI

Świdnica

ILUSTRACJA MWM

Odpowiedź na ten problem proponują Artur Kołakowski i Agnieszka Pisula, autorzy książki Sposób na trudne dziecko. Przyjazna terapia behawioralna.
Dlaczego polecenia rodziców są często nieskuteczne? Autorzy zwracają najpierw uwagę, że wielu rodziców, wydając polecenia swojemu dziecku, nie sprawdza, czy dziecko wykonało to, o co go prosili. Takie postępowanie rodzica powoduje, że dziecko szybko wyciąga wniosek, iż rodzica nie trzeba traktować poważnie. Zresztą dorośli postępują podobnie – zazwyczaj ignorują dyspozycje, których nikt nie egzekwuje. Trzeba pamiętać, że nieposłuszeństwo dziecka jest zachowaniem wyuczonym. To znaczy, że dziecko nabywa go w toku interakcji z dorosłymi, gdy doświadcza, iż pod wpływem jego uporu dorośli ustępują i wycofują swoje polecenia.
Inną przyczyną nieskuteczności wydawania poleceń przez rodziców jest produkowanie tzw. szumu poleceniowego.
Polega to na tym, że rodzic wydaje dziecku kilka lub kilkanaście poleceń naraz. Skutkuje to tym, że trudno jest rodzicowi wyegzekwować wykonanie tych poleceń, bo często on sam po prostu nie pamięta, co zlecił dziecku. Dlatego jedna z podstawowych zasad w tym względzie powinna brzmieć: wydawać tylko jedno polecenie naraz i tylko wtedy, gdy chcemy i możemy wyegzekwować jego wykonanie. Jeszcze innym powodem braku skuteczności wykonywania przez dziecko poleceń rodzica jest fakt wydawania ich z daleka od dziecka.
Autorzy nazywają ten rodzaj rodzicielskich dyspozycji tzw. poleceniami kuchennymi lub fotelowymi.
Skuteczność w 6, a lepiej w 7 krokach
A. Kołakowski i A. Pisula wskazują rodzicom, że skuteczne wykonywanie poleceń składa się z sześciu etapów. Po pierwsze, rodzic, chcąc wydać polecenie, powinien podejść jak najbliżej do dziecka. Po drugie, powinien zdobyć jego uwagę np. przez dotknięcie jego ramienia, nawiązania kontaktu wzrokowego bądź zawołanie po imieniu, a także nawet przez przytrzymanie go za ręce czy barki. Po trzecie, rodzic powinien sformułować jednoznaczne, najlepiej dwu- bądź trzywyrazowe polecenie.
Po czwarte, powinien następnie poprosić dziecko o powtórzenie usłyszanego plecenia. Po piąte, rodzic powinien jeszcze raz powtórzyć polecenie i znów poprosić dziecko o jego powtórzenie. Może to zrobić, pytając dziecko: „Co masz zrobić? Powtórz”.
Po szóste, powinien dopilnować wykonania polecenia i nie odchodzić od dziecka, dopóki nie skończy zadania.
Jednak z treści zawartych w książce wynika, że jest jeszcze siódmy etap i kto wie, czy nie najważniejszy dla powtarzalności zachowania dziecka.
Po wykonaniu przez dziecko polecenia rodzic powinien je pochwalić za jego wykonanie.
Sztuka wydawania poleceń
Bliskie podejście rodzica do dziecka w celu wydania polecenia jest ważne z tego powodu, że daje on wtedy sygnał, iż naprawdę zależy mu na wykonaniu polecenia przez dziecko, skoro podchodzi do niego, przerywając jakąś swoją czynność. Zdobycie uwagi dziecka przez rodzica niekiedy może być czymś trudnym. Aby jednak tak się stało, wspomniani autorzy proponują, by wyrównać poziomy wzroku przez kucnięcie przy dziecku. Dzięki temu oczy rodzica i oczy dziecka spotykają się na jednej płaszczyźnie.
Wydając polecenia, rodzice powinni także pamiętać, by to robić we właściwym momencie. Często rodzice wydają dyspozycje, gdy dziecko jest w trakcie bardzo interesującej go czynności.
Przerwanie jej nie pomaga nie tylko w zdobyciu uwagi, ale także może wzbudzić negatywne emocje, zwłaszcza złości i gniewu. W takiej sytuacji trudno oczywiście nawiązać kontakt z dzieckiem. Stąd polecenia należy wydawać w momentach naturalnej przerwy pomiędzy jedną aktywnością a drugą, a więc np. gdy skończyła się bajka czy kończy się historyjka w książce.
Ważny jest także ton polecenia wydawanego przez rodziców. Dobrze jest to robić stanowczym, ale jednocześnie spokojnym i przyjemnym głosem. Trzeba także, by rodzice, wydając swoją dyspozycję, najlepiej unikali w jej formie partykuły „nie”.
Nikt bowiem z ludzi, nie wyłączając dzieci, nie lubi zakazów.

Zakaz nie tylko najczęściej zniechęca do działania, ale także kusi, żeby spróbować, co się stanie, jak się go nie posłucha. Zamiast więc mówić, czego nie wolno, rodzice powinni jasno wyrazić, co chcą, żeby dziecko zrobiło. A. Kołakowski i A. Pisula dają kilka przykładów – a zatem zamiast mówić: „Nie mlaskaj przy jedzeniu”, proponują, by rodzic powiedział: „Jedz z zamkniętymi ustami”; zamiast mówić: „Przestań skakać po łóżku”, proponują powiedzieć: „Stań na podłodze”; zamiast mówić: „Nie gap się przez okno”, proponują powiedzieć: „Spójrz w zeszyt”.
Wspomniani autorzy podpowiadają także rodzicom, by wydając polecenie, jednoznacznie mówili dziecku, co ma zrobić, i zrezygnowali ze stawiania ironicznych pytań albo wygłaszania uwag, z których treści dziecko ma się domyślić, czego rodzic od niego oczekuje. Wskazują również, że

ZDECYDOWANE
POLECENIE WARTO
WYDAWAĆ, GDY
CHCE SIĘ, ABY DZIECKO
PRZERWAŁO TRUDNE
ZACHOWANIE,
A PRZYPUSZCZA SIĘ,
ŻE NIE ZAREAGUJE ONO
NA SKIEROWANĄ
DO NIEGO PROŚBĘ.

Takie polecenie warto też wydać wtedy, gdy dziecko nie reaguje na skierowaną do niego prośbę.
A co w razie buntu?
A co zrobić, kiedy dziecko nie wykona polecenia mimo skrupulatnego stosowania przez rodziców całej przedstawionej procedury? Otóż jeśli pojawi się u dziecka opozycyjne zachowanie, najpierw trzeba przypomnieć polecenie według opisanych sześciu etapów.
Dopiero jeśli to nie pomoże, wtedy rodzice powinni przejść do wyciągnięcia konsekwencji wobec dziecka. Warto też stosować metodę wyliczania „jeden, dwa, trzy” skonstruowaną przez Thomasa Phelana.
Aby ta metoda była skuteczna, ważne jest, by w domu czy mieszkaniu było takie miejsce, do którego dziecko może być odesłane w celu uspokojenia się lub przemyślenia swojego zachowania.
Jest ono nazywane „miejscem wyciszenia”. Może to być krzesło lub materac umieszczony w nudnym miejscu.
T. Phelan proponuje, żeby – gdy pojawi się jakieś trudne zachowanie dziecka – podnieść palec i powiedzieć „raz”. Gdy dziecko dalej nie reaguje, rodzic podnosi dwa palce i mówi „dwa”. Kiedy dziecko dalej uparcie nie chce zmienić swojego zachowania, rodzic podnosi trzy palce i mówi „trzy”, a następnie odsyła dziecko do „miejsca wyciszenia”.
Wprowadzając tę metodę, należy wytłumaczyć dziecku, na czym będzie ona polegać. Rodzice powinni wskazać, że aby dziecku łatwiej czasami było zastosować się do ich wymagań i przestrzegania zasad, będą używać trzech ostrzeżeń w postaci słów „raz, dwa, trzy” i gestu, jakim jest pokazanie odpowiedniej liczby palców. Warto pamiętać, że gest zawsze sygnalizuje dziecku, że dzieje się coś ważnego. Tę metodę można także połączyć z innymi konsekwencjami niż tylko odesłanie do „miejsca wyciszenia”. Jak wskazują cytowani autorzy, można ją połączyć z konsekwencją wyciąganą w miejscu publicznym, np. w sytuacji wybuchu złości w sklepie. Rodzic wtedy może powiedzieć: „Gdy doliczę do trzech, a ty się nie uspokoisz, będziemy musieli przerwać zakupy i wrócić do domu”.
Skuteczne wydawanie poleceń jest podstawową techniką wychowawczą, bez opanowania której rodzicowi będzie trudno zastosować jakiekolwiek inne sposoby oddziaływania na dziecko.
Jej dobre opanowanie przez rodzica zapobiega bowiem pojawieniu się wielu trudnych sytuacji, ale wymaga od niego przede wszystkim zaangażowania.
Warto jednak ten trud podjąć, by budować między sobą a dzieckiem harmonijne relacje, służące dobru dziecka i satysfakcji rodzica z bycia dobrą matką lub dobrym ojcem.