EKOLOGIA PAPIEŻA FRANCISZKA

Wyjdź z samochodu

Największą krzywdę papieskiemu nauczaniu na temat ekologii wyrządzili publicyści,
którzy zanim encyklika Laudato si’ ujrzała światło dzienne, komentowali, że Franciszek
pracuje nad antypolskim dokumentem. Wtórowali im inni, tłumacząc, że Ojcu Świętemu
nie została zapewniona nieomylność w kwestiach związanych z ochroną środowiska.
I tak genialne, bardzo potrzebne, a zarazem niezwykłe w swej prostocie tezy
zostały niejako spalone na starcie, a szkoda…

KS. RAFAŁ KOWALSKI

Wrocław

Tradycyjne dożynki w Pasikurowicach,
9 września 2012 r.

ARCHIWUM PARAFII W PASIKUROWICACH

Żeby zrozumieć sens opublikowania przez papieża encykliki, która zyskała miano ekologicznej, dobrze jest wybrać się na spacer wzdłuż ruchliwej trasy. Zauważymy wówczas leżące na poboczu śmieci wyrzucane przez podróżujących: torebki po fast foodach, butelki po napojach, pudełka po papierosach. Ciekawe, czy ludzie, którzy podejmują decyzję o pozbyciu się niepotrzebnych przedmiotów przez szybę swojego pojazdu, nie wiedzą, co robią? Otóż… nie wiedzą. Kiedy bowiem jedzie się z prędkością 90 km/h, człowiek nie jest w stanie zauważyć tego, co dzieje się z wyrzuconą przez niego butelką czy papierową torbą. Zanim spadną na ziemię, kierowca już jest kilkadziesiąt metrów dalej, wpatrzony w przednią szybę auta.
Obraz ten doskonale oddaje życie współczesnego człowieka. Przypomina ono po trosze szybką jazdę samochodem.
Skupiony na tym, co przed nim, nie ma czasu, by się zatrzymać i spojrzeć na efekty swoich wyborów i decyzji. Przemawiają za tym opublikowane jakiś czas temu dane dotyczące przyczyn powstawania smogu nad Wrocławiem. W dużej mierze generują go sami mieszkańcy Dolnego Śląska, wrzucający do swoich pieców wszystko, co tylko wpadnie im do ręki: plastik, styropian, nasączone chemikaliami: płyty meblowe, ramy okienne czy podkłady kolejowe. W ciągu jednego roku ujawniono w tej materii prawie 300 wykroczeń. Czy ci ludzie nie wiedzą, co robią?
Wszystko jest połączone
Można odnieść wrażenie, że nie wiedzą, a przynajmniej brak im świadomości, że – jak pisze papież Franciszek w encyklice Laudato si’ – wszystko jest ze sobą połączone. Wszystko i wszyscy. Każdy z nas jest częścią większej całości. Jedna, pozornie drobna decyzja i jeden – wydawać by się mogło – niewiele znaczący czyn pociągają za sobą konkretne konsekwencje, często niespodziewane zmiany. Bywa, że uruchamiają całe procesy. A ponieważ jako rodzina ludzka zamieszkujemy jeden wspólny dom, czy tego chcemy, czy nie – konsekwencje naszych wyborów bardzo szybko do nas powracają. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że odczuwamy je na własnej skórze.
Przywołując papieskie nauczanie, nie można mieć wątpliwości, że zanieczyszczenie naszych miast i degradacja środowiska nie biorą się ze złych przepisów czy braku odpowiedniej technologii. Walka z tymi zjawiskami nie polega jedynie na zaostrzaniu kar za naruszanie ustaw i rozporządzeń.
Trzeba sięgnąć głębiej. Papież Franciszek powie, że należy zajrzeć „do serca człowieka”, bo – jak podkreśla – nie wolno izolować poszczególnych problemów ekologicznych czy sprowadzać kultury ekologicznej jedynie do technicznych działań, podejmowanych w związku z konkretnymi problemami. Jego zdaniem „kultura ekologiczna powinna być innym spojrzeniem, myślą, polityką, programem edukacyjnym, stylem życia i duchowości”. Potrzeba zatem ogromnej pracy nad zmianą myślenia każdego – od najmłodszych do najstarszych. Za nią dopiero może iść zmiana postępowania.
Poświęcić się dla innych…
Postulowany przez papieża kierunek zmiany wyznacza przejście człowieka od postawy konsumenckiej ku gotowości do poświęcenia się dla innych, od chciwości do wielkoduszności, od marnotrawstwa do zdolności dzielenia się oraz do ascezy oznaczającej dawanie siebie innym. Chodzi o to, żeby ludzie bardziej pytali się, czego potrzebuje Boży świat, niż o to, czego potrzebują oni sami.
Jest to możliwe, kiedy spojrzymy na ziemię jak na nasz wspólny dom, który kochamy i za który czujemy się odpowiedzialni. Obraz domu jest tutaj adekwatny o tyle, o ile nie postrzegamy go jedynie w kategoriach murów i ścian, ale przede wszystkim osób, z którymi jesteśmy złączeni różnymi więzami.
Tak samo – mówi papież – nasza planeta to coś więcej niż materia.

W takiej optyce prosty akt rozpalenia w piecu jest aktem moralnym, którego realizacja powinna zawsze wiązać się z działaniem dobrze uformowanego sumienia i odpowiedzialnością za świat wokół nas.
… a nie „użyj i wyrzuć”
Można zatem powiedzieć, że największe wyzwanie w walce o – mówiąc obrazowo – czyste powietrze nie jest wyzwaniem naukowym czy technologicznym, ale raczej problemem ludzkich serc i umysłów. Owszem, Franciszek w Laudato si’ mówi o problemach ekologicznych, prawnych, politycznych, naukowych, jednak podstawa kryzysu ekologicznego – jego zdaniem – leży w naszych relacjach z Bogiem. Jeśli człowiek szanuje i kocha Boga, będzie szanował i kochał Jego stworzenie. Innymi słowy – to jak traktujemy Boży dar (a takim jest świat darmo nam dany), pokazuje, jak traktujemy samego Stwórcę.
„Nie ma bowiem dwóch odrębnych kryzysów, jeden środowiskowy, a drugi społeczny, ale istnieje jeden złożony kryzys społeczno-ekologiczny, który swoje źródło ma w logice użyj i wyrzuć” – podkreśla papież.
Co to jest sukces?
Ta logika ogłasza człowieka absolutnym władcą wszystkiego, co istnieje, i pozwala mu przyjąć jako naczelną zasadę postępowania zaspokojenie jedynie własnych potrzeb, bez oglądania się na jakiekolwiek normy. Człowiek stawiający samego siebie w miejsce Boga i decydujący o tym, co jest dobre, a co złe, otwiera sobie drogę zarówno do ograbiania środowiska, jak i innych ludzi.
W tym kontekście zasadne wydaje się zredefiniowanie tego, co określamy mianem „sukcesu”. Nie można buntować się, kiedy papież mówi, że sukces to nie posiadanie jak największej ilości dóbr, nie gromadzenie przyjemności i nie dążenie do tego, by stać w hierarchii ponad innymi. Sukces to umiejętność dokonywania takich wyborów, które poprawiają jakość życia.
Tego trzeba uczyć od najmłodszych lat.
Wówczas ludzie nie będą mieli problemów ze zrozumieniem, że sukcesem będzie przyjęcie takiej strategii funkcjonowania, w której np. oszczędzamy energię czy mniej kupujemy.
Franciszek w encyklice zachęca wprost do korzystania z komunikacji zbiorowej czy cieplejszego ubierania się zamiast odkręcania kaloryferów.
I może kogoś dziwić, że w dokumencie takiej rangi papież daje tak drobiazgowe wskazówki, ale w ten sposób uświadamia wszystkim, iż nie da się osiągnąć wielkich celów bez małych kroków.
Jest to kierunek na wskroś biblijny.
W scenie nakarmienia przez Jezusa pięciu tysięcy mężczyzn pięcioma chlebami i dwoma rybami rzadko zwracamy uwagę na to, co czuł chłopiec, którego poproszono, by oddał swoje jedzenie ze względu na tłum. Jedna z myśli, która mogła pojawić się w jego głowie, to: „Cóż to jest – pięć chlebów dla tysięcy ludzi”.
To samo możemy myśleć, kiedy podejmiemy decyzję o proekologicznych działaniach.
Cóż zmieni w świecie to, że ja zmienię styl swojego życia, skoro tłumy innych będą nadal wrzucać do pieca plastik? Co zmieni decyzja pojedynczego człowieka? Wydaje się, że niewiele, jednak wyobraźmy sobie, że przynajmniej połowa katolików w naszym kraju od dziś postanowiła w swoich wyborach kierować się wskazaniami papieża Franciszka. Ktoś ma odwagę powiedzieć, że nic się nie zmieni?
Jeśli życie współczesnego człowieka przypomina po trosze szybką jazdę samochodem, to papież Franciszek poprzez swoje „nauczanie ekologiczne” pozwala nam się na moment zatrzymać.
Bierze nas za rękę i prowadzi wzdłuż trasy, którą codziennie oglądamy jedynie zza szyby. Mówi przy tym: „Spójrz na efekty twoich wyborów i podejmowanych decyzji”. W takim momencie zalecenia zawarte w encyklice Laudato si’ nie będą „przykazaniami” czy „normami” narzuconymi z zewnątrz, ale oczywistą konsekwencją naszej troski o siebie nawzajem.