Taka nasza, niepowtarzalna, piękna

Kilkanaście kilometrów od Wrocławia
w niewielkim Tyńcu Małym kryje się wielki skarb.
Może warto odkryć go
w 100. rocznicę objawień fatimskich?

MACIEJ RAJFUR

Gość Niedzielny

Kościół pw. Wniebowzięcia NMP w Tyńcu Małym

MACIEJ RAJFUR

Gdy w 1917 roku Maryja objawiła się trojgu biednym dzieciom na skraju Starego Kontynentu, w niewielkiej portugalskiej wiosce, świat nie znał jeszcze komputerów, telefonów komórkowych oraz Internetu. Mimo to, jak na tamte czasy, wieść szybko się rozeszła i trafiła do Tyńca Małego (wówczas Klein Tinz), oddalonego prawie 3 tys. kilometrów od Fatimy. Orędzie przekazane przez dzieci jest w dolnośląskiej miejscowości obecne do dzisiaj w postaci najstarszej figury Matki Bożej Fatimskiej w Polsce, a prawdopodobnie także w Europie Środkowej.
Zafascynowana orędziem
Maria Józefa von Ruffer, urodzona w 1894 roku, była starszą córką Gustawa i Gabrieli von Rufferów, majętnego rodu, który przed II wojną światową posiadał wiele posiadłości w granicach ówczesnych Niemiec. Maria Józefa w latach 20. ubiegłego wieku w posiadanie objęła majątek w Tyńcu Małym. Kobieta do końca życia niezamężna, bardzo głęboko wierząca, bogobojna, lubiana przez ludzi.
Założyła w Tyńcu ochronkę dla dzieci, pomagała chorym i ubogim.
Gdy dowiedziała się o objawieniu Matki Bożej w Portugalii, zapragnęła upamiętnić i rozszerzać ten kult w swoim regionie. W 2006 r. podczas jubileuszu 70-lecia figury i 800-lecia Tyńca Małego nieżyjący już dziś Gustav von Fürstenberg w swoim przemówieniu stwierdził, że jego ciotka, Maria Józefa von Ruffer, miała niebagatelne zasługi dla uznania objawienia fatimskiego przez Kościół. Podobno kilkukrotnie spotkała się w tej sprawie z papieżem. Pomoc w kontaktach z Piusem XI zapewnił jej ówczesny metropolita wrocławski abp Adolf Bertram.
– Gdy pytała apb. Bertrama o objawienia w Fatimie, ponoć był bardzo powściągliwy. W 1930 roku objawienia zostały uznane w takim znaczeniu, że nie były sprzeczne z objawieniem powszechnym. Czyli nie trzeba było w nie wierzyć, ale można było, ponieważ nie przeszkadzały w umacnianiu wiary. Wówczas Maria Józefa podjęła starania o zgodę na wykonanie kopii rzeźby Matki Bożej z Fatimy – mówi proboszcz tynieckiej parafii pw. Wniebowzięcia NMP, ks. Ireneusz Alczyk. Warto podkreślić, że starania dobrodziejki o przeszczepienie kultu Matki Bożej Fatimskiej do Tyńca, a także zainteresowanie cudem z Fatimy tutejszego proboszcza przypadły na lata rozkwitu III Rzeszy.

Już skrzyżowanie ulic przed kościołem zapowiada kult fatimski w Tyńcu

ZDJĘCIA MACIEJ RAJFUR

Stojąc w jednym punkcie kościoła po prawej stronie,
możemy zauważyć, jak figura Matki Bożej idealnie
wkomponowuje się w witraż

Kronika parafialna była prowadzona od 1894 roku

Zapis z 1932 roku o objawieniach w Fatimie

Kafle, które układają się w piękną mozaikę, gospodarz
tynieckiego kościoła przywiózł prosto z Fatimy.
Wkrótce zostaną umieszczone na jednej ze ścian
kościoła lub plebanii

Ks. proboszcz Ireneusz Alczyk zaprasza
do Tyńca Małego

Niepowtarzalne oblicze Maryi z Fatimy w Tyńcu Małym
(figura przed renowacją)

KAROL BIAŁKOWSKI/FOTO GOŚĆ

Pielęgnujmy to dziedzictwo
Trudno określić autora najstarszej w Polsce figury Fatimskiej Pani. Proboszcz parafii w Tyńcu Małym ma jednak swojego, poważnie uzasadnianego kandydata. – Bruno Tschoetschel, czyli wrocławski Wit Stwosz XX wieku – mówi. – Nasza parafia posiada jego trzy dzieła: figurę zmartwychwstałego Chrystusa (wystawianą na święta Wielkanocy na ołtarzu) oraz Maryję i Józefa w bocznych ołtarzach.
Na wszystkich tych trzech widnieją jego podpisy. Niestety, na rzeźbie Matki Bożej Fatimskiej nie ma żadnego podpisu – mówi kapłan. Jak twierdzi, da się jednak zauważyć podobieństwo tych figur. Poza tym, skoro Tschoetschela w latach 1935–36 rodzina prosiła o inne rzeźby, to można przypuszczać, że do figury fatimskiej nie prosiłaby nikogo innego. – Oczywiście, 100-procentowej pewności nie mamy, ale jednak widać podobieństwo stóp, twarzy czy różnych elementów w dziełach wrocławskiego Wita Stwosza XX wieku i figurze fatimskiej – przekonuje ksiądz proboszcz z Tyńca.
Wykonana z jednego kawałka drewna, o wysokości ok. 110 cm figura wieńczy dziś ołtarz główny w tynieckim kościele. Została przekazana Polakom przez poprzednich mieszkańców. W Tyńcu bowiem w 1945 roku nastąpiła wymiana ludności. Matka Boża łączy zatem to, co było przedtem, z tym, co jest teraz. – W 1945 roku w styczniu pędzono tędy więźniów do obozu Gross-Rosen, a mieszkańcy Tyńca rzucali im chleb, czyli w tych nieszczęśnikach widzieli potrzebujących.
Pochowano tu 51 ofiar. To świadczy o wierze i miłości chrześcijańskiej tego miejsca. Musimy pielęgnować takie dziedzictwo – apeluje ks. Ireneusz Alczyk.
Zwraca także uwagę, że powstanie niezwykłej figury i kult MB Fatimskiej w regionie Tyńca przypadł na czasy szczytowej propagandy hitlerowskiej, kiedy w Rzeszy Niemieckiej panował fanatyzm nazistowski. Odchodzono masowo od wiary i pobożności katolickiej. – Matka Boża Fatimska była na cenzurowanym przez Rosję z powodu treści objawień, ale hitlerowcy także obawiali się maryjnego kultu fatimskiego. Zwalczali go i być może dlatego Bruno Tschoetschel nie podpisał figury – snuje rozważania tyniecki proboszcz.
Jedyna taka na świecie
Tyniecka Matka Boża Fatimska jest wyjątkowa. Przez zimę została odrestaurowana i wróciła na ołtarz parafialnego kościoła na początku Wielkiego Postu. Perłowy bogato zdobiony płaszcz i delikatne stonowane kolory cieszą oko. – Ciekawa okazuje się dolna część rzeźby. Maryja objawiła się na dębie krzaczastym, portugalskim, z innego klimatu.

Artysta jednak przemyślał koncepcję i pod stopami Matki Bożej mamy liście naszego dębu, środkowoeuropejskiego.
Nie pień czy koronę drzewa, ale motyw liścia – tłumaczy ks. Alczyk.
Jego zdaniem drewniana unikatowa lipowa rzeźba jest nie tylko najstarsza na obecnych terenach Polski, ale i w dużej części Europy. – Uwagę zwraca niepowtarzalny wyraz twarzy. Inny niż w oryginale. Niby zafrasowany, ale jednak pocieszający, z lekkim uśmiechem. Często, gdy na nią patrzę, zastanawiam się, jaka tutaj bardziej jest Maryja: zatroskana czy uśmiechnięta – opisuje kapłan.
Dwoma dodatkowymi elementami figury są: korona – nałożona przez śp. bp. Józefa Pazdura w 1997 roku podczas odpustu, i różaniec przekazany w tym samym roku przez ks. Władysława Ozimka, proboszcza z Oleśnicy. Kapłan otrzymał go od św. Jana Pawła II.
– Od lat przekonuję wiernych o wyjątkowości tej figury. Coraz więcej osób z okolic i nie tylko interesuje się nią. Przyjeżdżają pielgrzymki. To parafianie wymyślili gabloty z różańcami, ozdobami srebrnymi i złotymi, chcąc uczcić wyjątkowość naszej Matki Bożej Fatimskiej. Nie ukrywam, że mam takie pragnienie, by kult fatimski rozwijał się w sercach parafian, a także roztaczał coraz szersze kręgi – mówi ks. Alczyk.

W parafii tynieckiej znajdują się relikwie
Hiacynty i Franciszka, którym objawiła się Maryja

MACIEJ RAJFUR

Z dalekiej Fatimy… – tak rozpoczyna się pieśń o objawieniach Matki Bożej 100 lat temu w Portugalii. Z dalekiej Fatimy do Tyńca Małego być może i daleka droga, ale orędzie szybko dotarło do Tyńca Małego, poruszając serca Marii Józefy von Ruffer oraz tutejszych duszpasterzy.
Rozpaliło przy tym pragnienie posiadania jakiegoś znaku obecności Maryi. Jak w samej Fatimie. Szybko, bo już w 1936 roku, 19 lat po objawieniach piękna figura znalazła się w Tyńcu. Dziś jest szczególnym skarbem, dziedzictwem po tych, którzy byli przed nami. Łączy.
Staje się wezwaniem do tego, by przyjąć to orędzie tak, jak oni je przyjęli i według niego żyć. – To nasze wielkie i piękne bogactwo. Jedyna taka Matka Boża na świecie – podsumowuje proboszcz i zaprasza do Tyńca Małego na spotkanie z Maryją. Nie od razu trzeba jechać te 3 tysiące kilometrów. Mamy tutaj swoje małe „fatimskie sanktuarium”.