Warto…


przeczytać

Pod Jego skrzydłami

Jestem pod Jego skrzydłami to biografia ks. Jana Kaczkowskiego.
Ukazuje trudną drogę księdza Jana do kapłaństwa i w kapłaństwie, a także życie z chorobą w tle – tą, z którą zmagał się od lat, zdiagnozowaną jako glejak czwartego stopnia. Guz z dnia na dzień osłabiał młodego księdza z Pucka. Mimo choroby nie zostawił jednak swojej pracy w hospicjum. Sam stał się czytelnym znakiem, że można wszystko pokonać, kiedy się ma pewność, „Pod jakimi skrzydłami się jest”. Pod treścią książki podpisać się może każdy, bo nie jest ona apoteozą, lecz rzetelnym przedstawieniem człowieka, z którego poglądami zgadzamy się lub nie, ale trudno odmówić logiki jego twierdzeniom – w sprawach dotyczących bioetyki głównie, bo z założeniem hospicjum i postawą ks. Kaczkowskiego w śmiertelnej chorobie trudno dyskutować.
Książka zawiera rozmowę z Józefem Kaczkowskim. Ojciec zmarłego ks. Jana dzieli się wspomnieniami o synu, opowiada o różnych etapach jego życia, problemach i ważnych decyzjach, docenia stworzone przez niego piękne dzieło, jakim jest hospicjum w Pucku. Często jeździli razem na wakacje. I podczas tych wyjazdów bardzo się do siebie zbliżyli. Pan Józef wspominał, że syn nauczył go wtedy „mądrze milczeć”. Byli razem, ale jakby z osobna, każdy z własnymi myślami. W książce nie brakuje też odniesień do sytuacji Kościoła. O polskim Kościele ks. Jan mówił z odwagą, szacunkiem i dystansem. Wskazywał, że społeczność kapłańska niczym nie różni się od innych grup społecznych. Cenił wielu kapłanów, kochał Boga i ludzi, kapłaństwo było jego powołaniem. Gdy zachorował na raka, do samego końca miał wsparcie bliskich i przyjaciół.
O emocjach towarzyszących uczestnikom pogrzebu śp. ks. Jana Kaczkowskiego opowiada dziennikarz z Pucka Piotr Kropidłowski, którego losy splotły się z życiem i posługą ks. Jana. Książka dostępna jest we Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej.

AGNIESZKA KUCHNIA-WOŁOSIEWICZ


obejrzeć

Milczenie

Najnowszy film Martina Scorsese Milczenie jest z rodzaju tych, które wymykają się próbom klasyfikacji i uniemożliwiają jednoznaczną ich ocenę. Reżyser odmalowuje w nim pejzaż Japonii rejonu Nagasaki. Ukazuje w nim… Właściwie trudno powiedzieć, o czym jest ten film. Nie dlatego, żeby był o niczym. Powodem tego jest fakt, że film dotyka człowieka w tym, co stanowi jego istotę. Stawia pytania kluczowe dla naszej egzystencji. Dla chrześcijańskiego fundamentalisty będzie to film o męczennikach, mistyk dostrzeże w nim drogę przez „noc ciemną” i zmagania z pychą. Ateista odnajdzie tam opowieść o dojrzewaniu do apostazji. Osoba zainteresowana historią będzie zachwycona szczerym przedstawieniem Japonii i jej społeczeństwa. Rozpolitykowany młody człowiek zwróci uwagę na pojawiający się wątek zderzenia kultur. W głosie japońskiego namiestnika pobrzmiewa bowiem strach, jaki towarzyszy współczesnym Europejczykom.
Przez 160 minut film nieustannie konfrontuje widza z najważniejszymi dla ludzkiej egzystencji pytaniami. Spokojna akcja obserwowana na ekranie pozwala, aby te pytania wybrzmiały. To ogromna zaleta, ale i wada filmu. Prowadzenie kamery jest precyzyjne, raczej klasyczne, nie zaś popularne ostatnio – dokumentalne. Muzyka towarzysząca poszczególnym scenom jest subtelna. Nie zapada w pamięć i jest w pełni podporządkowana obrazowi. Pełni funkcję ilustracyjną.
Gra aktorska – refleksyjna, dość statyczna – może niektórych irytować. Aktorzy występują niejako w maskach, niczym bohaterowie antycznego dramatu. O dziwo nie przeszkadza to jednak, wzmagając wręcz poczucie istotności kwestii widzianych na ekranie. Medytacyjność filmu może przeszkadzać odbiorcom przyzwyczajonym do kina sensacji.
Widzowie oczekujący wartkiej akcji i napięcia na pewno się zawiodą. Cała reszta, bez względu na to, czy wierząca, czy też nie, wyjdzie z filmu w milczeniu…

WOJCIECH IWANOWSKI


zwiedzić

Dolina Pałaców i Ogrodów Kotliny Jeleniogórskiej
MATERIAŁY PRASOWE URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO DOLNEGO ŚLĄSKA

W tyglu Dolnego Śląska wymieszały się trzy kultury: polska, niemiecka i czeska. Na terenie naszego regionu toczyły się bitwy i przenikały idee, co w efekcie zostawiło nam historię barwną i piękną, pełną spraw wielkich i niezwykłych, opowieści na granicy legendy. Materialnym dowodem tej historii są zachowane do dziś zamki i pałace, których mamy na Dolnym Śląsku ponad 775 – najwięcej w całym kraju.
Twierdze i murowane zamki były budowane tutaj od XIII w.
To miejsca i obiekty unikatowe, w których rodzili się i umierali potomkowie arystokratycznych rodów, gdzie snuto wielkie plany, intrygowano, gdzie toczyło się także zwykłe życie. Miejsca, których magia i obietnica przygody pobudzają wyobraźnię i przyciągają spragnionych wrażeń turystów.
Dziś są otwarte dla gości, często w pięknych historycznych murach kryją luksusowe wnętrza hoteli i centrów konferencyjnych.
Dawne twierdze przeistoczyły się w miejsca spotkań, w których świętujemy najważniejsze dni w życiu lub po prostu szukamy wypoczynku od zgiełku miast. Nadal jednak, wchodząc do ich wnętrza, dotykamy tajemnicy, która na Dolnym Śląsku jest na wyciągnięcie ręki.
Dolina Pałaców i Ogrodów to zespół sąsiadujących ze sobą niemal 30 rezydencji położonych w Kotlinie Jeleniogórskiej.
O unikatowości regionu świadczy nie tylko liczba, choć mamy tu do czynienia z jednym z większych w Europie nagromadzeń tego typu obiektów, ale przede wszystkim klasa artystyczna zabytków. Ogromne nasycenie zabytkami, a jednocześnie walory krajobrazowe sprawiają, że Kotlina Jeleniogórska jest atrakcyjna turystycznie przez cały rok. Na przybywających tu gości, gustujących w aktywności fizycznej, czeka sieć tras rowerowych, ścieżek dla uprawiających nordic walking, jak również pobliskie stoki narciarskie. Ci, którzy preferują ciszę i błogi spokój, mogą zaś przebierać w miejscach, w których czas, jeśli nie stanął, to z pewnością płynie wolniej…
Na początek pałacowej przygody proponujemy Chojnik, Łomnicę, Wojanów, Staniszów i Pakoszów.
Zamek Chojnik. Na szczycie wysokiej na 627 m n.p.m. porośniętej lasami góry Chojnik od XIV w. wznosi się zamek Chojnik.

Niewielka, lecz od zawsze trudna do zdobycia twierdza, wokół której, jeśli wierzyć legendom, wciąż krąży duch objeżdżającego zamek młodzieńca.
A wszystko po to, by utrzeć nosa dumnej Kunegundzie. To miejsce, gdzie dawno opowiedziane historie wracają i wciąż dostarczają tak charakterystycznych dla Dolnego Śląska emocji, magii, tajemnicy…
Pałac Wojanów (na zdjęciu). Miejsce, które zadowoli nawet największego romantyka. Zamieszkiwany nieprzerwanie od ponad 400 lat ogromny pałac w maleńkim Wojanowie.
Po trwającym kilka lat gruntownym remoncie, kiedy to prawdziwą metamorfozę przeszedł nie tylko sam pałac, ale także przynależące do niego oficyna, stajnia, spichlerz, wozownia i stodoła, dziś jest otwarty dla turystów w postaci nowoczesnego spa i ośrodka konferencyjnego. Wraz z okalającym go 16-hektarowym parkiem stanowi całość zachwycającą najbardziej wybrednych turystów.
Pałac w Łomnicy. Kuszący, by na chwilę zwolnić, zapraszający, by odpocząć w klimacie przeszłości. Kompleks, w którego skład wchodzi Duży Pałac – dziś otwarty jako muzeum, Mały Pałac – hotel i restauracja oraz muzealny Folwark – w którym poznajemy zwyczaje dawnych gospodarzy.
Całość otoczona 9-hektarowym parkiem krajobrazowym, z którego przybyli goście podziwiać mogą piękną panoramę Karkonoszy.
Pałac Staniszów. XVIII-wieczny zespół pałacowo-parkowy jest zaliczany do grupy zabytków o szczególnej wartości historycznej, o czym świadczy oficjalne uznanie go w 2012 r. za Pomnik Historii. Okalający pałac park jest jednym z najstarszych na Dolnym Śląsku założeń w stylu angielskim. Współczesnych gości kusi bogatą ofertą relaksu i wypoczynku.
Pałac Pakoszów. Bielarnia lnu, miejsce spotkań intelektualistów, letnia rezydencja, a nawet dom dziecka – przeznaczenie pałacu przez lata było bardzo różne i wciąż się zmieniało.
Jednak jego urok jest ten sam od zawsze i niezmiennie trwa.
Otoczony zielenią i stawami stał się miejscem spotkań miłośników kultury.

umwdMATERIAŁ PRZYGOTOWANY
PRZEZ WYDZIAŁ PROMOCJI
WOJEWÓDZTWA UMWD