KS. JÓZEF MAJKA

Olśnienia

Zima w tym roku rozpoczęła się wyjątkowo wcześnie.
Pewnej październikowej soboty wracałem po kolacji z plebanii do mojej kwatery u pp. Bartusiaków, zaczął padać śnieg z deszczem i było piekielnie zimno. Zauważyłem, że na rynku dzieje się coś niezwykłego: zajechało kilka wojskowych ciężarówek i zaczęto z nich wyrzucać jakichś ludzi. Zatrzymałem się na chwilę, ażeby zapytać, kogo przywieziono.
Wtedy to podszedł do mnie szybkim krokiem mój sąsiad, naczelnik miejscowego sądu, Jan Janowski: – Czy ksiądz to widzi? To są mieszkańcy Jasła. Zaczęło się ostateczne wysiedlanie. Przywiozą ich tu około czterech tysięcy. Ksiądz mi musi pomóc! Stworzymy w Bieczu Polski Komitet Opiekuńczy, bo Jasła już nie ma, a jaślan trzeba ratować, Gorlice nam nie pomogą.

Janowski był delegatem gorlickiego Polskiego Komitetu Opiekuńczego na Biecz. Komitety takie były terenowymi organami jedynej zalegalizowanej przez Niemców polskiej organizacji społecznej, jaką była Rada Główna Opiekuńcza (RGO). Janowski jako prawnik rozumował, że skoro Jasło przestaje istnieć administracyjnie, a jaślanie zostają przewiezieni do Biecza, ma on prawo reaktywować tu komitet jasielski. Wyjaśnił mi to w kilku słowach, a kiedy to mówił, przypomniały mi się żywo wszystkie, pieszczone jeszcze w seminarium, myśli, marzenia i plany działania „na niwie dobroczynności” i wydało mi się nagle, że może to przyszła moja godzina. Odebrałem jego propozycję jako wezwanie i odpowiedziałem bez chwili wahania, choć z lekkim przekąsem w obawie, ażeby nie zabrzmiało to zbyt patetycznie: – Jeżeli muszę, to oczywiście pomogę. Niech mi tylko pan powie, czego ode mnie oczekuje.

– Dziękuję księdzu. Jest ksiądz od tej chwili sekretarzem PolKO w Bieczu, skarbnikiem będzie mecenas Brożyna, już się na to zgodził. Oczekuję od księdza inicjatywy.
– Dobrze. Jutro jest niedziela, będziemy musieli o tym powiedzieć z ambony, zachęcić ludzi do współpracy z Komitetem, zapowiedzieć zbiórkę w parafii, a potem ją przeprowadzić.
Ale to znaczy, że muszę zaraz wrócić na plebanię, omówić to wszystko z Księdzem Kanonikiem i uzyskać jego zgodę. Dziś się chyba jeszcze zobaczymy.
– Tak. Ja dokończę rozprowadzanie tych ludzi po tej resztce pożydowskich mieszkań, jakie jeszcze zostały. Wielu z nich już zabrali do siebie bieczanie z własnej inicjatywy.
Przyjdziemy jeszcze dziś do księdza z Brożyną, ażeby omówić resztę spraw.

Wieża ratuszowa na Rynku w Bieczu

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

I tak to się zaczęło. Wróciłem na plebanię, by porozmawiać z Księdzem Proboszczem. Odniósł się do całej sprawy z wielkim zrozumieniem. Natychmiast naszkicowaliśmy projekt ogłoszenia parafialnego, z którego wynikało, że w poniedziałek i wtorek pójdziemy z Maciejem po Strzeszynie i Kwiatonowicach, ażeby zebrać ofiary dla wysiedlonych z Jasła. Po powrocie do domu powiedziałem o tym Maciejowi; zgodził się bardzo chętnie.

Zjawili się Janowski z Brożyną i omówiliśmy zadania na najbliższe dni. My z Maciejem mieliśmy iść na zbiórkę, oni mieli zorganizować biuro, a także kuchnię dla wysiedlonych w szkole żeńskiej, gdzie było odpowiednie pomieszczenie i sprzęt. Janowski miał się zająć organizacją kuchni, podczas gdy Brożyna miał urządzić biuro w wolnym sklepie po drugiej stronie ulicy i zamówić odpowiednie pieczątki. Wszystko było bardzo pilne. Na razie w niedzielę oni mieli jeszcze sprawdzić, czy i jak są wszyscy zakwaterowani, i zająć się kwaterunkiem następnego transportu, którego należało się spodziewać jeszcze tego albo następnego dnia. Ja w niedzielę miałem dopilnować, ażeby wszyscy parafianie zostali poinformowani o tym, co się stało, i zachęceni do śpieszenia z pomocą, jaka tylko będzie potrzebna.
Nasze ogłoszenia, zachęty i prośby wydawały się robić duże wrażenie i zaraz po nabożeństwach różni ludzie zgłaszali gotowość pomocy lub pytali, co mogliby zrobić. W ten sposób pomogli przede wszystkim mnie samemu, bo dodali mi odwagi, ale i ułatwili organizację zapowiedzianej na następny dzień zbiórki. Ludzie z Kwiatonowic i Strzeszyna zgłosili gotowość podstawienia furmanek, z innych wsi pytali, czy i jak mogliby pomóc. Bieczan poinformowaliśmy o powstaniu Komitetu i możliwościach współpracy z nim już w samym tekście ogłoszenia.

W kolejnym odcinku o pomocy mieszkańcom Jasła