JESTEŚMY TUTAJ PO TO, ABY WSPÓLNIE Z CAŁYM KOŚCIOŁEM WYZNAĆ NASZĄ WIARĘ
W CHRYSTUSA–EUCHARYSTIĘ, W CHRYSTUSA–CHLEB ŻYWY I DAJĄCY ŻYCIE.

Jan Paweł II, katedra wrocławska, 31 maja 1997

Eucharystia – doświadczenie żywej obecności Chrystusa

Kiedy chcemy rozważać Eucharystię jako obecność Chrystusa, należy rozwinąć
dwa wątki: pierwszy dogmatyczny i drugi dotyczący naszej modlitwy – adoracji.
Bardzo często mamy problemy z pogłębioną modlitwą i szukamy sposobu
dobrej modlitwy. Aby jednak intensywniej przeżywać eucharystyczną
obecność Chrystusa, trzeba spróbować nieco pogłębić jej zrozumienie.

KS. JACEK FRONIEWSKI

Wrocław

Otwarcie Roku Jadwiżańskiego w archidiecezji wrocławskiej,
procesja z Najświętszym Sakramentem i relikwiami św. Jadwigi.
Trzebnica, 16 października 2016 r.

KAROL BIAŁKOWSKI/FOTO GOŚĆ

Obecność Chrystusa w Kościele wyraża się na wiele sposobów – przejawia się ona zwłaszcza w liturgii: przez głoszenie Słowa, Liturgię Godzin, sakramenty. Jednak obecność pod postaciami eucharystycznymi jest wyjątkowa i nieporównywalna z żadną inną – jak naucza Sobór Trydencki – to: „Ciało i Krew z duszą i Bóstwem”.
Tenże sobór zdogmatyzował prawdę o obecności eucharystycznej za pomocą trzech łacińskich słów: vere (prawdziwa), realiter (rzeczywista), substantialiter (substancjalna).
Określenie „prawdziwa” odnosi się do podstaw biblijnych nauki o Eucharystii.
Warto tu zwrócić uwagę na trzy miejsca w Nowym Testamencie: (J 6, 53-56) Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim; (1 Kor 10, 16) Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa?
Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa?; (1 Kor 11, 27) Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. Taka była wiara Kościoła od początku – teksty św. Pawła są przecież najstarszymi świadectwami z życia pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Opierała się ona na prawdomówności Boga, który w Chrystusie powiedział: „To jest Ciało moje…”. Określenie „rzeczywista” uzupełnia termin prawdziwa, broniąc go przed tylko subiektywnym odczuciem, uniezależniając obecność Chrystusa od wiary subiektywnej. Co bardzo ważne, rzeczywista nie oznacza fizyczna, sensualistyczna – dostępna zmysłom.
Jest to obecność rzeczywista sakramentalnie.
To doprecyzowuje trzecie określenie – „substancjalna”. Ale tu trzeba na początku dobitnie zastrzec, że pojęcie substancji pochodzi z metafizyki.
Ono jest dla nas współcześnie bardzo trudne, bo raczej kojarzy nam się z chemią. Substancja w metafizyce, najprościej ujmując, oznacza to, co stanowi istotę rzeczy, jest „pod” tym, co zmysłowe, fizyczne. To określenie broni m.in. przed błędem „kanibalizmu” (por. J 6, 48-52) – daje pomost pomiędzy materialnym istnieniem chleba a istnieniem duchowym Ciała Pańskiego.
Św. Tomasz z Akwinu tak to tłumaczy: „Ciało Chrystusa jest w sakramencie na modłę substancji, nie na modłę ilości czy bryły”. Oznacza to, że Chrystus jest tu obecny istotą swego bytu, która nie należy do świata fizyki, a jednak jest obiektywną obecnością. Trzeba z mocą podkreślić, że Ciało Chrystusa to nie rzecz, ale obecność osoby. Należy tu też nawiązać do semickiego sposobu myślenia, gdzie ciało i krew to synonim całego człowieka – osoby.
Dogmat o przeistoczeniu
Kolejna kwestia to: jak się to dzieje, że chleb staje się Ciałem Chrystusa, a wino Jego Krwią? Trzeba tu przypomnieć dogmat Soboru Trydenckiego o przeistoczeniu, czyli transsubstancjacji, który wyraża w pojęciach filozoficznych to, co jest pierwotną wiarą Kościoła w radykalną przemianę chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Dogmat ten nie oznacza wiary w pojęcia filozoficzne, ale w prawdę zawartą pod tymi pojęciami. Najkrócej mówiąc, wierzymy, że w Eucharystii znajduje się prawdziwe Ciało Chrystusa przebywające w niebie w stanie chwalebnym i po przeistoczeniu obok Ciała i Krwi Chrystusa nie pozostaje nic z substancji chleba i wina poza ich postaciami zewnętrznymi – tzn. cała substancja chleba przeistacza się w Ciało Pańskie i pozostają tylko przypadłości chleba: wymiar, smak, zapach, kolor.

Adoracja Chrystusa obecnego w Eucharystii
Konsekwencją dogmatu o przeistoczeniu jest kult eucharystyczny, gdyż z tej prawdy wynika trwałość przemiany, tzn. cały Chrystus jest w każdej postaci eucharystycznej, dopóki trwają zewnętrzne postacie chleba i wina. Ponieważ jest to Boska obecność Chrystusa, przeto eucharystycznym postaciom należy się najwyższy kult należny Bogu. Kult eucharystyczny rozwijał swoje formy stopniowo w ciągu wieków. Pierwotnie w kościołach przechowywano jedynie komunię dla chorych, którą otaczano czcią. Dopiero w średniowieczu w związku z różnymi błędnymi interpretacjami obecności Chrystusa w Eucharystii rozwinął się kult Eucharystii poza mszą, mający na celu pogłębienie wśród wiernych wrażliwości na obecność Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi.
Doprowadził on jednak stopniowo do przerostu roli różnych form adoracji nad komunią. Do równowagi doprowadził tu dopiero Sobór Watykański II, wskazując, że Ofiara jest źródłem Obecności, a ta prowadzi do Komunii.
Inaczej mówiąc: celem adoracji ma być przeżywanie pamiątki śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, a to ma prowadzić do częstej komunii, ma budzić pragnienie zjednoczenia z ofiarą Chrystusa. Nie chodzi tu o pomniejszanie kultu, ale o nadanie mu właściwego znaczenia. Idąc dalej po tej linii, warto zacytować Jana Pawła II (Dominicae cenae, 1980 r.): „Ożywienie i pogłębienie kultu eucharystycznego jest sprawdzianem prawdziwej odnowy – tej, którą Sobór postawił sobie za cel”. Stąd w tylu nowych ruchach czy wspólnotach tak wyeksponowana jest adoracja Najświętszego Sakramentu.
Również w swojej ostatniej encyklice Ecclesia de Eucharistia Jan Paweł II poświęcił adoracji Najświętszego Sakramentu sporo miejsca, ukazując tę praktykę jako znak odnowy życia duchowego, jako źródło świętości. Ale też wyraża niepokój zanikiem tej praktyki w wielu środowiskach. Encyklika pokazuje adorację przede wszystkim jako przedłużenie i pomnożenie owoców Komunii. Zwrócił na to uwagę również Benedykt XVI w 2012 r. podczas uroczystości Bożego Ciała, mówiąc: „Koncentracja całej relacji z Jezusem Eucharystycznym jedynie na samej Mszy św., grozi bowiem tym, że pozostały czas i przestrzeń życia zostaną pozbawione obecności Jezusa”.
Warto to zaaplikować w naszym życiu duchowym – szczególnie przy dzisiejszym tempie życia.
Cicha adoracja
Nawet jeśli mamy czas na Eucharystię tylko w niedzielę, to można spróbować praktykować krótkie adoracje choćby kilka razy w tygodniu, niejako „rozciągając” – przedłużając i odnawiając komunię z Chrystusem na cały tydzień. I choć adoracja bywa trudną modlitwą, bo często wtedy pozornie nic się nie dzieje – pozostajemy w ciszy sam na sam z Chrystusem, to jednak właśnie wówczas, jeśli otwieramy się z wiarą na tę żywą Obecność, dokonują się wielkie rzeczy w naszym sercu. Pisał o tym brat Roger z Taizé, wywodzący się przecież z tradycji protestanckiej: „Wiele osób, które długi czas spędzało w obecności Eucharystii, dostąpiło głębokiej przemiany.
Ten, kto wie, że dojrzałość zdobywa się bez pośpiechu, i przystaje na to, stopniowo będzie się budował wewnętrznie”.
Wyraziście osobiste świadectwo składa o tym doświadczeniu także Jan Paweł II w encyklice o Eucharystii: „Pięknie jest zatrzymać się z Nim i jak umiłowany Uczeń oprzeć głowę na Jego piersi (por. J 13, 25), poczuć dotknięcie nieskończoną miłością Jego Serca. Jeżeli chrześcijaństwo ma się wyróżniać w naszych czasach przede wszystkim «sztuką modlitwy», jak nie odczuwać odnowionej potrzeby dłuższego zatrzymania się przed Chrystusem obecnym w Najświętszym Sakramencie na duchowej rozmowie, na cichej adoracji w postawie pełnej miłości? Ileż to razy, moi drodzy Bracia i Siostry, przeżywałem to doświadczenie i otrzymałem dzięki niemu siłę, pociechę i wsparcie!” (EE 25).