Warto…


przeczytać

Uczta Baranka

Zabrałem się do lektury książki pod tajemniczym tytułem Uczta Baranka (2013, wydawnictwo Edycja Świętego Pawła) z nadzieją, że będę w końcu miał okazję odnowić swoje przeżywanie Mszy Świętej, ponieważ zauważyłem, że ostatnio coraz częściej zdarza mi się traktować ten wielki Boży dar rutynowo. Podtytuł książki brzmi bowiem Eucharystia – niebo na ziemi.
Jest to książka niezwykła, tak jak jej autor, Scott Hahn.
Doktor Scott jest wykładowcą teologii na Uniwersytecie Franciszkańskim w Steubenville, Ohio, znawcą Biblii i wielkim miłośnikiem Księgi Objawienia – Apokalipsy św. Jana. Co więcej, stał się katolikiem i konwertytą z protestantyzmu właśnie dzięki dwóm rzeczom: Apokalipsie i Mszy Świętej. Hahn odkrywa przed czytelnikiem pewien sekret Kościoła, o którym współczesny świat zapomniał, mianowicie to, że dla pierwszych chrześcijan kluczem do zrozumienia Eucharystii była księga Apokalipsy. Autor wskazuje na niezwykłe związki, jakie zachodzą pomiędzy Apokalipsą a Eucharystią: ta pierwsza da się pełniej zrozumieć dopiero w świetle Eucharystii, a Eucharystię można pełniej przeżywać dzięki znajomości Apokalipsy.
Co więcej, pewne rzeczy, o których ta tajemnicza księga mówi za pomocą obrazów i symboli, dokonują się właśnie podczas Mszy Świętej. Zrozumienie tych rzeczy poraziło go niczym błyskawica, kiedy pewnego razu zatrzymał się w kościele katolickim, by zobaczyć, co to jest ta największa (jak do tej pory myślał) profanacja chrześcijaństwa – Msza Święta. Tę przypadkową Mszę niespodziewanie przeżył bardzo głęboko, dostrzegając wspomniane związki, i od tej pory już nic nie było takie samo.
Książka, napisana przystępnym, bardzo obrazowym i pięknym językiem, może zmienić Twoje myślenie na temat Eucharystii i jej przeżywanie w coś wyjątkowego, tajemniczego i odkrywczego zarazem. To przygoda, która może odmienić Twoje życie.
Czytaj na własną odpowiedzialność.


obejrzeć

Przełęcz ocalonych

Czasem jest tak, że podczas seansu filmowego uświadamiam sobie, jak bardzo pewne piękne ideały, dobre pragnienia i cele zostawiłem za sobą, oddaliłem się od nich, niejako straciłem je z oczu. Być może i Wy, Drodzy Czytelnicy, znacie coś takiego i uczucie straty, które temu towarzyszy. Ostatnio doświadczyłem tego na filmie w reżyserii Mela Gibsona pt. Przełęcz ocalonych (listopad 2016).
To jest mocny film pod wieloma względami. Mocny, ponieważ przenosi na ekran niesamowitą historię, która wydarzyła się naprawdę. Mocny, ponieważ zawiera wyjątkowo realistyczne sceny wojenne i uświadamia jej niewymowne zło. Mocny, ponieważ pokazuje, jak silna może być ludzka wola trwania przy swoim ideale, przekonaniu, najcenniejszej życiowej wartości, ale także – jak jej odebranie może prowadzić do zatracenia sensu życia. Mocny, gdyż pokazuje, że to uporczywe trwanie przy swoich ideałach może odmienić przekonania ludzi, z którymi się jest, czy się tego chce czy nie. Mocny, ponieważ ujawnia siłę ludzkiej miłości i jej zdolność do sprawiania prawdziwych cudów. Mocny, ponieważ może przywrócić człowiekowi pragnienie bycia lepszym człowiekiem. Ten film prawdziwie przywraca nadzieję.
Faramir, jeden z bohaterów Władcy pierścieni J.R.R. Tolkiena, wypowiedział takie słowa: „nie kocham lśniącego miecza za ostrość jego stali, nie kocham strzały za jej chyżość ani żołnierza za wojenną sławę. Kocham tylko to, czego bronią miecze, strzały i żołnierze”. Te słowa trafnie oddają postawę amerykańskich żołnierzy i bohaterów obrazu Gibsona, a szczególnie głównego bohatera, Desmonta Dossa. On nie walczył karabinem, tylko ratował życia. I uratował ich 75, nie dotykając karabinu. Po wyjściu z kina będziecie mieli przekonanie, że to, co zrobił, było prawdziwym cudem. I będziecie chcieli żyć lepiej. Bo zawsze można żyć lepiej.

przeczytał i oglądał dla Was
KONRAD DZIADKOWIAK


zwiedzić

U podnóża Śnieżki

Widok ze szczytu Śnieżki na Karpacz i Jelenią Górę

TOMASZ NASIÓŁKOWSKI/FOTO GOŚĆ

Luty 2017 na Dolnym Śląsku to miesiąc inny niż wszystkie.
A to dlatego, że dzieci i młodzież mają ferie zimowe. Co więc zrobić, aby był to czas radosnych zabaw i zimowego szaleństwa, albo chwili ciszy i odpoczynku od codzienności?
Warto wybrać się w Karkonosze. Właśnie zimą nabierają one niezwykłego uroku. Wtedy to górskie szlaki przysypane śniegiem stają się nie lada wyzwaniem, a stoki narciarskie przyciągają tych, którzy chcą się oddać zimowemu szaleństwu.
Aby połączyć różne formy odpoczynku, można wybrać się do Karpacza – miejsca ciekawego i pełnego atrakcji dla każdego.
Karpacz to miasto położone w Sudetach Zachodnich u podnóża góry Śnieżki. U swoich początków była to osada zamieszkiwana przez poszukiwaczy złota. Pierwsze wzmianki o Karpaczu znajdujemy w kronikach z XIV w., z których możemy przeczytać, że stał się on miejscem schronienia dla uciekinierów religijnych z Czech. W XVII w., po wybudowaniu kaplicy św. Wawrzyńca na Śnieżce, stał się też miejscem związanym z turystyką pielgrzymkową. Dzisiejszy Karpacz to miasto z przełomu XIX i XX w. Miejsca, które warto tu zobaczyć, to przede wszystkim świątynia Wang, były dworzec kolejowy, a obecnie Centrum Kultury i Muzeum Zabawek, Kościół Nawiedzenia NMP. Inne miejsca związane z historią Karpacza i tego regionu to schroniska Samotnia i Strzecha Akademicka, których piękne otoczenie i otwartość znają wszyscy turyści będący na tych szlakach, a także kaplica św. Wawrzyńca znajdująca się na szczycie Śnieżki. W ostatni weekend lutego, w ramach zakończenia ferii zimowych na Dolnym Śląsku, odbywa się tu impreza o nazwie Skijoering 2017. Jest to połączenie zimowego szaleństwa i sportów motorowych. Tutaj motocyklista i narciarz tworzą nierozłączną parę. W tym sporcie liczą się nie tylko mocne nerwy, ale także duże umiejętności i precyzja, co dostarcza widzom wielu silnych wrażeń. Możliwe, że jest to jedna z bardziej widowiskowych hybryd sportowych.
Oprócz obiektów historycznych w Karpaczu znajdziemy wiele miejsc związanych ze sportem i rozrywką.

Mamy tutaj górę saneczkową, na której, oprócz tradycyjnych sanek i listków, można zakosztować snowtubingu – jazdy po wyznaczonym torze w dmuchanych kołach, co sprawia wiele radości nie tylko najmłodszym.
Jeśli chodzi o stoki narciarskie, to są tu odpowiednie dla narciarzy o zróżnicowanym poziomie. Od bardzo łagodnych, na których można stawiać pierwsze kroki w tym sporcie, po te dla bardziej zaawansowanych narciarzy. Do tych najbardziej znanych należą: Kompleks Narciarski Śnieżka, Winterpol Biały Jar, Stacja Narciarska pod Wangiem oraz Karpatka. Bez wątpienia jest to jedno z lepszych miejsc, w którym możemy się nauczyć jazdy na nartach czy snowboardzie. Jeśli ktoś woli jednak trasy biegowe, to znajdzie tutaj dwie przygotowane i oznaczone trasy turystyczne – jedna z nich rozpoczyna się obok pensjonatu Stokrotka, a druga przy górnej stacji kolejki na Kopę. Inna forma aktywnego wypoczynku, też niespotykana i bardzo ciekawa, to skitouring, czyli wycieczki górskie, podczas których wędrujemy na nartach. Po podejściu na wybrany szczyt z nart o charakterze biegowym zmieniają się one w narty zjazdowe, co dostarczy na pewno wiele wrażeń i niezapomnianych przeżyć.
Ponieważ Karpacz często bywa bardzo przepełniony, miejsc noclegowych można szukać gdzieś niedaleko od miasta. Ciekawą propozycją jest pobliska Przesieka. Znajdziemy tu kilka pensjonatów i gospodarstw agroturystycznych, w których za ok. 30–40 zł za dobę możemy w miłej i bajecznej scenerii przeżyć swój pobyt. To także dobra baza wypadowa, jeśli chodzi o górskie piesze wycieczki.
Z samej Przesieki możemy udać się na całodniową wyprawę chociażby na Śnieżkę.
Karpacz i okolice to miejsce przyjazne zarówno dla młodszych, jak i dla osób w średnim wieku, a także dla seniorów. Zwykle jest tu wielu turystów z całej Polski i nie tylko! Zaplecze noclegowo-gastronomiczne jest przebogate, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Można się tu oderwać od codziennych obowiązków i przeżyć niezapomniane chwile w pięknej zimowej scenerii. Zatem kierunek – Karpacz.

MICHAŁ ŻÓŁKIEWSKI