W STRONĘ PEŁNI ŻYCIA

O radzeniu sobie z porażkami

Nie lubimy doznawać porażek. Ale przyglądając się biegowi naszej codzienności, trzeba
przyznać, że stanowią one jeden z elementów naszego życia. Doświadczenia porażki
nikt z nas nie jest w stanie wyeliminować ze swojego życia.

KS. JANUSZ MICHALEWSKI

Świdnica

MWM

Paweł Fortuna w książce Pozytywna psychologia porażki. Jak z cytryn zrobić lemoniadę odpowiada, jak radzić sobie z porażkami w naszym życiu.
Jak zatem z naszych porażek, które P. Fortuna traktuje metaforycznie jak cytryny, zrobić lemoniadę? Omawiany autor, odwołując się do modelu amerykańskich badaczek Nancy A. Newton, Charu Kahnna oraz Jennifer Thompson, proponuje, by okiełznanie porażki dokonało się w trzech krokach – po pierwsze, przez przyjęcie do wiadomości, że mamy do czynienia z porażką, po drugie, przez przywrócenie zdrowych postaw i mechanizmów radzenia sobie i w końcu po trzecie, przez przyjęcie postawy, która ułatwi nam wyciągnięcie wniosków z tej trudnej sytuacji dla naszego życia i przyszłego działania.
Stój: to jest porażka
Pierwszy etap radzenia sobie z porażką w skrócie jest nazywany – stój: to jest porażka. P. Fortuna wskazuje, że wcale nam nie jest tak prosto przyznać się do porażki. Stosujemy często wiele zabiegów, by nie uznać porażki.
Uruchamiamy w sobie zatem chętnie mechanizmy wyparcia i zaprzeczania, udając przed sobą i innymi, że żadna porażka nie nastąpiła. Kiedy indziej stosujemy racjonalizację – kiedy nie udaje nam się osiągnąć jakiegoś celu, zaczynamy mówić, że ów cel nie był taki ważny. Jesteśmy wtedy podobni do lisa z bajka Ezopa. Lis zobaczył wysoko wiszące winogrona i zapragnął je zjeść.
Wielokrotnie skakał, ale nie mógł ich dosięgnąć. Kiedy podjął decyzję o rezygnacji, powiedział do siebie: „Wcale nie chciałem tych winogron. Są niesmaczne i kwaśne”. Inny sposób uniknięcia konfrontacji z porażką wiąże się z próbami zrzucania odpowiedzialności za nią na czynniki zewnętrzne lub inne osoby, na zasadzie mówienia: „To przecież nie moja wina”. Wyrazem takiego sposobu myślenia jest też postawa, która zrzuca odpowiedzialność za porażkę na bliżej nieokreślonego pecha.
Generalnie postawie nieprzyznawania się do porażki sprzyja nasza tendencja do podtrzymania i obrony naszej pozytywnej samooceny, czy inaczej naszego dobrego mniemania o sobie. To ona właśnie najczęściej powoduje, że nie chcemy przyznać się do porażki. Efektem braku przyznania się do porażki może być dalsza kontynuacja działania, które przynosi nam porażkę i brak możliwości wyciągnięcia wniosków z tego doświadczenia odnośnie do przyszłości. To wtedy mogą się spełnić na nas słowa, że głupi jesteśmy przed szkodą, jak i po szkodzie.
Powrót do pionu
Drugi etap radzenia sobie z porażką jest nazwany przez P. Fortunę powrotem do pionu. Polega on na poradzeniu sobie zarówno z powstałymi w nas w wyniku doświadczonej porażki trudnymi emocjami, a także z osłabionymi przekonaniami na temat własnej skuteczności, z poczuciem osamotnienia oraz z blokadą przed dalszą aktywnością i życiowym zaangażowaniem.
Na początku tego etapu ważne jest pozwolenie sobie na wyrażanie i przeżycie wszystkich negatywnych emocji doświadczanych w wyniku porażki: rozczarowania, smutku, strachu, złości, wstydu, poczucia winy i zażenowania.
Dzięki tej postawie możemy potraktować te emocje jako niezwykłe listy od siebie do siebie, jako przekazy zawierające osobistą i ważną informację o tym, co aktualnie się dzieje i co możemy z tym zrobić. Postawa ta sprzyja rozwojowi w nas inteligencji emocjonalnej, czyli naszej zdolności do odczytywania emocji, umiejętności integrowania ich z odpowiednimi myślami, a także umiejętności pojmowania konsekwencji emocji oraz zarządzania nimi i kontroli sposobu ich wyrażania.
Własna skuteczność
Kolejne zadanie stojące przed nami w tym etapie to odbudowanie w nas przekonania o własnej skuteczności.
Może to dokonać się w nas zarówno przez przywołanie w pamięci własnych przeszłych sukcesów odnośnie do realizacji innych wcześniejszych celów życia, jak i przez znalezienie modelu osoby wartej naśladowania, która poradziła sobie z własnymi ograniczeniami i porażkami, a także przez uświadomienie sobie swoich pozytywnych cech oraz przez wzbudzenie pozytywnych emocji sprzyjających mobilizacji do działania.
Ważne na tym etapie jest przełamanie w sobie poczucia osamotnienia przez otwarcie się na obecność bliskich osób.

Wsparcie społeczne w sytuacji doświadczenia porażki to, jak pisze P. Fortuna, uniwersalny kapitał i koło ratunkowe w trudnych chwilach.
Sami dobrze wiemy, jak trudno sobie wyobrazić powrót do normalności bez przyjaciół, dobrych znajomych, bez bliskich i serdecznych związków z innymi ludźmi. Warto też zauważyć, że porażka często jest okazją do zweryfikowania naszych relacji z innymi, a zwłaszcza wartości naszych przyjaźni. To podczas przeżywania porażki nieraz przekonujemy się, kto naprawdę jest naszym przyjacielem.
To ci sprawdzeni przyjaciele są jednym z najcenniejszych darów w naszym życiu.
I co dalej?
Ostatnim zadaniem związanym z tym etapem jest znalezienie odpowiedzi na pytanie – co robić dalej? Czy w jakiś sposób szukać nowej drogi do zrealizowania zakreślonego wcześniej celu, czy też znaleźć sobie nowy cel działania? Jak zauważa P. Fortuna, w szukaniu rozwiązania tych dylematów mogą nam pomóc odpowiedzi na takie m.in. pytania, jak: „Co pozwoli mi w pełni i trwale rozwinąć siebie i przez to nadać sens swojemu życiu?”, „Kim chcę być?”, „Co sprawi, że będę autentycznie szczęśliwym człowiekiem?”. Pomocne mogą być w tym kontekście konsultacje z osobami, które mają w sobie życiową mądrość.
Ważne jest, by w trakcie tych poszukiwań uświadomić sobie, czy to, co nas pociąga, jest rzeczywistą wartością, czy też atrakcyjnie opakowanym modnym trendem, dającym tylko iluzję udanego życia.
Trzeci etap radzenia sobie z porażką to etap wyciągnięcia wniosków z doznanej porażki. To etap szukania odpowiedzi na pytanie: jak spożytkować porażkę, by dzięki niej lepiej żyć?
Proces uczenia się na błędach będzie efektywny, jeśli na porażkę spojrzy się z wielu punktów widzenia. Warto tu też poprosić o pomoc inne osoby.
Dzięki temu istnieje bowiem możliwość właściwego rozpoznania błędów. Ważne w tym kontekście jest, byśmy nie bali się przyjąć od innych informacji zwrotnej na nasz temat. Potrzeba nam także motywacji nie tylko do przyjęcia tych informacji, ale także do ich aktywnego przetwarzania. Dzieje się to wtedy, kiedy jesteśmy świadomi znaczenia trudnej sytuacji dla własnego życia oraz gdy czujemy się odpowiedzialni za efekty rozwiązania danego problemu. Aby zmiany przyniosły rzeczywiste efekty, ważna jest nasza postawa kontrolowania bodźców, które wywołują początek naszych problemów, umiejętność przeciwstawiania się ich wpływowi na nasze zachowanie oraz nagradzania się za skuteczne unikanie trudnych sytuacji.
Pozytywna strona porażki
Porażka, jak zauważa P. Fortuna, może pełnić jeszcze jedną ważną funkcję.
Otóż nieraz zdarza się, że długie lata prowadzimy życie, które naznaczone jest jakąś pustką i sprowadza się właściwie do przetrwania. Porażka w tym kontekście może stać się chwilą życiowego przebudzenia i odkryciem, że dotychczasowe życie było tylko jego pozorem. To dzięki niej nieraz doświadczamy głębszego przeżywania naszej codzienności, a także odkrywamy nowe wartości – Boga, miłość, altruizm czy po prostu troskę o innych.
Warto na koniec przytoczyć słowa Benedykta XVI z ostatniej jego książki-wywiadu Ostanie rozmowy. Niech te słowa będą końcowym komentarzem do zaprezentowanych w niniejszym artykule analiz. Opowiadając o swoich perypetiach u progu swojej kariery naukowej związanych z uzyskaniem habilitacji i możliwej porażce, jakiej mógł wtedy doświadczyć, emerytowany papież, patrząc na to wydarzenie z perspektywy całego swojego życia, wyznał: „Wydaje mi się, że jeśli zmierza się od celu do celu i wszędzie zbiera pochwały, to może się to okazać niebezpieczne dla młodego człowieka.
Dobrze się więc stanie, jeżeli pozna on własne granice, spotka z krytyką, będzie musiał przejść przez fazę negacji, zgłębi samego siebie we własnym ograniczeniu, że nie kroczy po prostu od zwycięstwa do zwycięstwa, lecz ponosi także porażki, które są potrzebne, aby nauczyć się właściwej samooceny, wytrwałości, a szczególnie współmyślenia z innymi – właśnie, nie szybkiego i z góry wydawania sądów, ale pozytywnego przyjęcia drugiego w jego trudzie i słabościach”.