KS ANDRZEJ DRAGUŁA

Zielona Góra

Religijność Dolnego Śląska

Z końcem 2016 r. GUS opublikował dane dotyczące religijności Polaków.
Dla mnie – dość zaskakujące. Okazuje się, że w Polsce aż 94,2% mieszkańców powyżej 16. roku życia deklaruje się jako wierzący, w tym 92,8% deklaruje swoją przynależność do Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego. To dużo, zwłaszcza że liczba wiernych chodzących regularnie do kościoła spada. Różnicę między deklarującymi przynależność do Kościoła a ich obecnością w kościele może wyjaśnić odpowiedź na pytanie o znaczenie, jakie dla Polaków ma religia. Jedynie 27,5% twierdzi, że bardzo duże, a 34,1% – że duże. Tradycyjnie kobiety są bardziej religijne niż mężczyźni. Wśród tych, dla których wiara ma bardzo duże znaczenie, jest 21% mężczyzn i 33% kobiet. Czy rzeczywiście jest w chrześcijaństwie coś, co bardziej odpowiada kobietom niż mężczyznom? Jak wiemy, obowiązek kultu w judaizmie i islamie spoczywa na mężczyznach, a nie na kobietach.
Czyżby tamte religie były bardziej „męskie”?
Dla czytelników „Nowego Życia” najciekawsze może być to, jak wierzą Polacy w poszczególnych województwach. „Najgorliwsze” pozostaje woj. podkarpackie, gdzie ponad 90% mieszkańców deklaruje się jako osoby wierzące lub głęboko wierzące. W woj. małopolskim, świętokrzyskim, lubelskim i podlaskim, a więc na tzw. ścianie wschodniej, odsetek ten wynosi 85–90%. W badaniach najsłabiej wypadły woj. zachodniopomorskie i – uwaga! – dolnośląskie, gdzie odsetek osób deklarujących się jako wierzące i bardzo wierzące spada poniżej 75%. Co ciekawe, woj. lubuskie tenże odsetek ma wyższy – sięga on 80%. Najsłabsza jest więc tzw. ściana zachodnia: od Wrocławia po Słupsk. Oczywiście te geograficzne zależności można wytłumaczyć. Istnieje bowiem zależność między kształtem struktury społecznej a religijnością. Społeczeństwo tradycyjne, jednorodne, oparte na silnych więziach rodzinnych, sąsiedzkich, a także wspólnoty pracy (jak w rolnictwie) jest lepszym podglebiem dla religijności niż społeczeństwo nowe – takie, które na zachodzie Polski powstało wskutek powojennej migracji. Wpływa też na to bliskość Europy Zachodniej.
Właściwie od dawno tak się rozkładała geografia religijności Polaków.
Jednak fakt, że woj. dolnośląskie uplasowało się za lubuskim, trochę mnie zaskoczył. Dotychczas bowiem Dolny Śląsk był „pobożniejszy” niż oba woj. północno-zachodnie: lubuskie i zachodniopomorskie, gdzie prowadzona była programowa ateizacja, a zwłaszcza kolektywizacja wsi. Także struktura ludnościowa Dolnego Śląska była mniej zróżnicowana. Zgodnie z ideą patronatu przesiedlono tu głównie ludność ze Lwowa i okolic. Być może na naszych oczach zmienia się struktura demograficzna Dolnego Śląska – staje się mniej „tradycyjny”, poddając się procesom modernizacyjnym. A jeśli tak, to jest to wyzwanie dla Kościoła. Struktura społeczna przestaje być w takim stopniu jak niegdyś naturalnym sprzymierzeńcem dla wiary. W społeczeństwach zmodernizowanych wiarę się bowiem nie tyle dziedziczy, ile wybiera.