Warto…


przeczytać

Kaczkówki w sercu i kieszeni

Ks. Jan Kaczkowski stał się w krótkim czasie jednym z najpopularniejszych duchownych w naszym kraju. Zasłynął jako twórca idei medycyny paliatywnej, skupionej na potrzebach osób nieuleczalnie chorych. Z głębokiej potrzeby serca zbudował hospicjum w Pucku, którego nadrzędnym celem było zapewnienie godnych warunków i troskliwej opieki osobom terminalnie chorym. Jego niezwykła osobowość i charyzma były znane wszystkim tym, którzy mieli okazję spotkać się z Nim osobiście.
Książka odpowiada na pytania, jaki był na co dzień – w relacjach ze współpracownikami, z najbliższą rodziną, w stosunku do podopiecznych hospicjum. Opowieści innych osób wyłaniają przed nami obraz niezwykłej osoby, obdarzonej wieloma talentami i niespotykaną empatią względem drugiego człowieka. Sam – niepozorny, niezwykle skromny, walczący na co dzień z własnymi ułomnościami, obdarzony dużą dozą humoru i dystansu do siebie. Jak mówił, po prostu kochał ludzi i to wystarczyło, aby zjednać sobie innych dla wyższych idei.
Książka porusza i skłania do refleksji, a może nawet zmiany własnego życia i stosunku do tak niemodnych w dzisiejszych czasach spraw, jak choroba czy śmierć. Kaczkówki w sercu i kieszeni to książka dla każdego, kto poszukuje wskazówek i drogi w swoim życiu. Tytułowe „kaczkówki” są krótkimi myślami, przesłaniami pozostawionymi przez księdza Jana. Warto mieć je na co dzień w swoim sercu i kieszeni, aby móc sięgnąć po nie w dowolnej chwili namysłu nad sensem życia, śmierci, cierpienia, może osobistego, trudnego doświadczenia. Jego myśli – pełne wyszukanego dowcipu, czasem ciętej riposty – łatwo zapadają w pamięć, a jednocześnie emanują bogactwem życiowej mądrości i trafnych spostrzeżeń. Książka jest do nabycia we Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej.

ANNA MŁOCEK


obejrzeć

Nietykalni

Trudno jest pisać o trudnych sprawach w sposób lekki.
Podobnie – trudno nakręcić film o trudnych życiowych sytuacjach w sposób lekki, jednocześnie nie bagatelizując problemu. Poziom trudności wzrasta zaś podwójnie, kiedy film lub książka oparte są na prawdziwej historii.
Nieliczni posiadają ten dar i, chwała Bogu, dobrze go wykorzystują.
Tak jest w wypadku filmu Nietykalni (2011) w reżyserii Oliviera Nakache (m.in. Zostańmy przyjaciółmi, Samba) oraz Erica Toledano (m.in. Samba, Szczęśliwe dni, Zostańmy przyjaciółmi). Film został sklasyfikowany jako dramat-komedia-biograficzny. I słusznie. Mówiąc krótko, obraz przedstawia historię rodzącej się przyjaźni pomiędzy sparaliżowanym milionerem (gra go François Cluzet, znany m.in. z Perfekcjonisty) i młodym chłopakiem (w tę rolę wciela się Omar Sy, znany z takich obrazów, jak: Nieobliczalni, Samba, Ugotowani, Jurassic World), który dopiero co opuścił więzienie, a którego ów chory, wymagający pomocy milioner zatrudnia do opieki nad sobą.
Film podbił serca Francuzów, a także widzów w kilkudziesięciu innych krajach. Został obejrzany przez miliony widzów na całym świecie. To już coś, ponieważ zdarza się to przeważnie filmom fantasy, science-fiction lub komediom romantycznym. Nietykalni zdobyli również kilka nagród, a ponadto otrzymali 24 nominacje. Nic dziwnego, w tym wypadku bowiem mamy do czynienia z naprawdę ciekawym połączeniem kilku gatunków w sposób tak płynny i gładki, że aż niezwykły. Film polecił mi przyjaciel i powiedział, że po jego oglądnięciu będę miał wciąż uśmiech na twarzy. Nie pomylił się. Przy tym znalazło się miejsce na refleksję nad kilkoma ważnymi życiowymi sprawami.
Zachęcam więc do zapoznania się z nim. Nie zdradzę tu nic więcej, by nie psuć oglądania naprawdę dobrego kina.
Polecam gorąco!

KONRAD DZIADKOWIAK


zwiedzić

Pasterka… KONIEC ŚWIATA!!!

Schronisko PTTK Pasterka

WIKIMEDIA COMMONS, CC BY 2.0

Tym razem moja propozycja jest może nieco dziwna i być może nieprzystająca do czasu, który przeżywamy, ale zapraszam… na koniec świata!
Liczba 21 to nie tylko liczba atomowa pierwiastka chemicznego skandu, a także nie 10101 w systemie dwójkowym ani tzw. oczko! Jest to liczba mieszkańców wsi położonej w Górach Stołowych u podnóża Strzelińca Wielkiego.
Kiedy przyjechałem tam po raz pierwszy, byłem zaskoczony… Kręta droga wśród lasu, z której przebiliśmy się na małą polanę, w oddali widać było kilka domów. Za nimi dalsza część lasów. Masa białego puchu wypełniająca każdą najdrobniejszą szczelinę przynosiła nadzwyczajne wrażenia wizualne. Piękno, harmonia i ta biel!
Wszystko było niczym piękny sen…
Tak było do momentu, aż wziąłem telefon i stwierdziłem, że nie ma zasięgu.
Niebawem dotarliśmy do ośrodka rekolekcyjno-wypoczynkowego Caritas Archidiecezji Wrocławskiej. To był cel naszej podróży i miejsce, w którym spędziliśmy kilka kolejnych wyjątkowych dni. To chyba koniec świata – ten tekst słyszałem nieraz właśnie w Pasterce.
Również w trakcie mojego drugiego pobytu, nieco dłuższego, bo już 15-dniowego, podczas którego towarzyszyłem młodzieży na rekolekcjach oazowych.
Był to czas modlitwy, długich spacerów, różnych zmagań sportowych, ale i tych duchowych!
Jedno jest pewne: Pasterka to miejsce, w którym można się zatrzymać i w ciszy oraz spokoju pomyśleć o tym, kim się jest, a może właśnie tu, w tym miejscu, spróbujemy odnaleźć siebie!
Pasterka, mimo że jest tak mała, ma aż trzy duże bazy noclegowe. Jest to schronisko PTTK Pasterka, Ośrodek rekolekcyjno-wypoczynkowy Caritas oraz DW Szczelinka. Każde z tych miejsc jest trochę inne i powinno zapewnić komfort wypoczynku nawet najbardziej wymagającym.
W planowaniu pobytu w tym miejscu może okazać się pomocna strona www.przystanekpasterka.pl, gdzie znajdziemy wiele informacji na temat różnych propozycji spędzenia czasu w tym miejscu.

Są tam wszelkie informacje: od tego, jak urozmaicić czas najmłodszym, aż do oferty wypożyczalni sprzętu narciarskiego. Jest to świetne miejsce, aby rozpocząć swoją przygodę z biegówkami, zaczynając od mniej przygotowanych i malowniczych tras biegowych tego rejonu. Dla tych jednak, którzy już wiedzą, co chcą zobaczyć, wystarczy mapa. Ciekawostką jest na pewno całoroczna ruchoma szopka z klocków lego, która zachwyci nie tylko najmłodszych. Bilety wstępu to kilka złotych od osoby.
Niedaleko, bo 1500 m w linii prostej, jest do naszych południowo-zachodnich sąsiadów. Kiedyś w Pasterce mieściło się przejście graniczne Polska–Czechy. Dziś jest to teren otwarty, więc śmiało z dowodami osobistymi w ręku możemy udać się na spacer do Czech. Największą atrakcją jest jednak Strzeliniec Wielki, do którego z Pasterki możemy dojść bezpośrednio.
Inne miejsce, które zawsze jest chętnie odwiedzane przez turystów, to Błędne Skałki. Miejsce wyjątkowe, którego klimat stawał się nieraz inspiracją dla artystów. Dla tych, którzy chcieliby odwiedzić pobliskie miejscowości, na pierwszy plan wysuwają się takie kurorty, jak Kudowa-Zdrój (16,5 km) i Polanica-Zdrój (26 km), w których warto popróbować wody zdrojowej oraz pospacerować po deptakach, aby poczuć klimat tych uzdrowisk. Inną propozycją jest czeski Nahod, położony niespełna 24 km od Pasterki. Tam można zakosztować czeskich specjałów.
Tak więc możemy przystanąć na chwilę w pięknej górskiej miejscowości w samym środku Parku Narodowego Gór Stołowych. Myślę, że nikt nie wyjedzie stąd niezadowolony. Wręcz przeciwnie – ubogaceni pięknem przyrody i nowymi wrażeniami będziemy zadowoleni z tego, że mogliśmy przeżyć tych kilka niezwykłych dni na prawdziwym końcu świata!

MICHAŁ ŻÓŁKIEWSKI