ZDROWE CIAŁO, ZDROWY DUCH

Narodziny do życia – wiecznego

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

Tytuł tekstu, nieco prowokacyjny, ma skłaniać do zadumy nad początkiem przejścia do życia wiecznego i opieką nad człowiekiem u kresu życia. A taką umożliwia opieka hospicyjna. Hospicjum pochodzi od słowa hospes, tzn. przyjaciel, gospodarz, przybysz, wędrowiec i gość. Łacińskie hospitium wysuwa na pierwszy plan ideę gościnności, relację, która pojawia się między wędrowcem a gospodarzem udzielającym gościny. Hospicjum to dom, w którym chory (wędrowiec) zostaje ugoszczony, zatrzymuje się, aby odpocząć, nabrać sił, uleczyć swoje rany (fizyczne, a także duchowe i psychiczne), i pójść dalej… przed siebie, często z podniesioną głową, otwartymi ramionami i gotowym sercem na Spotkanie.
Jak pomóc choremu przygotować się na to Spotkanie? Może nam to ułatwić Elisabeth Kübler-Ross, opisująca w swoich książkach (np. Rozmowy o śmierci i umieraniu) proces przygotowywania się chorych do śmierci. Jako jedna z pierwszych zaczęła rozmawiać z pacjentami onkologicznymi i zauważyła, że pewne zachowania pojawiają się u większości chorych – nazwała je fazami. Pierwsza to okres zaprzeczenia.
Gdy chory dowiaduje się, że jest nieuleczalnie chory, nie przyjmuje do swojej świadomości informacji o chorobie i niepomyślnym rokowaniu.
Kübler-Ross wyróżnia dwa rodzaje zaprzeczania: bezpośrednie (chory całkowicie zaprzecza swojej chorobie, np. mówiąc: Nie, to nieprawda, że ja jestem chory, to pewnie lekarze się pomylili. Jak ja mogę być nieuleczalnie chory, a kto zaopiekuje się moimi małymi dziećmi?) oraz pośrednie (pacjent snuje nierealne plany, zapewniając: Jak stąd wyjdę (np. z hospicjum), to zrobię, naprawię, pojadę, kupię… choć przypuszczamy, że ze względu na zaawansowanie choroby nie dożyje 3–5 tygodni). Jeżeli nierealny świat nie przynosi ulgi, chory przechodzi do fazy ujawnienia, wręcz wybuchu emocji. Jak to określam, zaczyna machać szabelką, a na pierwszej linii frontu osób najbardziej narażonych na te często trudne emocje są jego bliscy i opiekunowie. W tym okresie chory może szukać „kozła ofiarnego” – winnego za swoją sytuację, pogarszający się stan zdrowia, nieskuteczność terapii.
Winnym może być każdy. Jak zatem pomóc?

Dać przestrzeń i możliwość do wyrażenia emocji, także tych nieprzyjemnych. Pamiętajmy wtedy, że płacz w ramię bliskiej osoby działa uzdrawiająco i wyciszająco.
A co z agresją i buntem? Cierpiący powinien je w bezpieczny sposób wyrazić. Okres ten wymaga od opiekunów cierpliwości i umiejętności słuchania. Gdy to nie pomaga, szwajcarska tanatolog mówi, że chory przechodzi do fazy targowania się. Może się targować z każdym i o wszystko.
Np. jedna z pacjentek zaproponowała mi: Panie Dominiku, jak Pan coś zrobi, abym była zdrowa, mam takie ładne mieszkanie na Biskupinie do przepisania…
Oczywiście pod względem moralnym propozycja jest dość łatwa do ocenienia, ale warto wiedzieć o możliwości uwikłania w nierealne oczekiwania chorego – czy będę w stanie im sprostać? To targowanie może mieć też odniesienia do Boga – może mieć wymiar transcendentny. Słyszałem np. od chorych: Jak będę zdrowy, to: zacznę chodzić do kościoła, pójdę na pielgrzymkę, kupię świece, przestanę pić, pogodzę się z żoną… Jeżeli i to nie przynosi pacjentowi ulgi, może on przejść do fazy depresji. Kübler-Ross opisuje dwa jej rodzaje: reaktywną i przystosowawczą.
Depresja reaktywna wydaje się naturalną reakcją na trud związany z nieuleczalną chorobą, nasilającymi się objawami i zbliżającą się śmiercią, przystosowawcza zaś ukazuje, że wyciszenie, odizolowanie się od świata zewnętrznego może być pomocne w konfrontacji z zagadnieniami natury egzystencjalnej: Dlaczego to mnie spotkało?
Dlaczego jestem chory? Czy jak będę umierał, ktoś przy mnie będzie, czy będzie mnie bolało, czy będę się dusił…?
Nie wiem, czy są gotowe odpowiedzi na te bardzo trudne pytania, ale jestem przekonany, że stanięcie w prawdzie przed samym sobą, przed innymi i przed Miłosiernym Bogiem jest bardzo pomocne w przejściu do kolejnego okresu – do fazy akceptacji. W jednej z ostatnich swoich książek badaczka nazwała tę fazę wzrostem niezależności i zbliżaniem się do Doskonałej Miłości – do Boga. I jest to dobry moment, aby zadać sobie pytanie, co jest ważne dla umierającego? Co w ogóle w życiu jest ważne, co jest najważniejsze?

DOMINIK KRZYŻANOWSKI