„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Jezus Chrystus – Człowiek

Jezus nie istniał. Nawet nie chodzi o to, że nie wierzę w niego jako Boga,
ale nie mogę uwierzyć w niego jako człowieka. Jak może mnie przekonać jedna,
i to stronnicza książka, jaką jest Nowy Testament?”
Przekonuje nas wcale nie „jedna książka”, lecz kilkadziesiąt różnych

KS. MACIEJ MAŁYGA

Wrocław

Pośród miliardów ludzi, którzy przeszli przez ziemię i których imiona w większości odeszły w niepamięć,
żył Człowiek, którego imię, zapisane niegdyś przez chrześcijańskich pisarzy i antycznych historyków,
znajdzie wkrótce lepsze miejsce: „I będą oglądać Jego oblicze, a imię Jego – na ich czołach” (Ap 22, 4)

JÓZEF WOLNY/FOTO GOŚĆ

Pod względem dostępności historycznych źródeł prędzej winniśmy zwątpić w istnienie większości naszych prapradziadków, żyjących przecież nie dwa tysiące, lecz sto lat temu.
Cała półka zwojów
Najpierw ustalmy, jak liczyć chrześcijańskie źródła. O ile dziś na naszych półkach stoi Nowy Testament jako jedna książka, o tyle w domach pierwszych wspólnot Kościoła stały całe półki zwojów (później zebranych w jedno); każdy z nich mówi o Jego istnieniu.
To dzieła różnych autorów powstałe w różnych miejscach (Jerozolima, Syria, Grecja, Rzym), w różnym czasie, choć w bliskości Jego życia. Wewnątrz nich możemy zaś znaleźć wiele innych, starszych komponentów. W niektórych wspólnotach na półkach stały zwoje, które nie zostały włączone do kanonu Biblii (np. „Ewangelia Tomasza”), ale i one poświadczają istnienie Pana.
Zaangażowane i obiektywne
Ktoś powie, że źródła spisane przez chrześcijan są stronnicze i nieobiektywne.
Ale czy zaangażowanie w daną sprawę od razu skrzywia patrzenie i odbiera prawo do uczciwego opisu?
Takie założenie sprowadzi nasze życie do absurdu: małżonkowie, mówiąc o swej miłości, nie mogliby sobie wierzyć („Kochamy siebie z takim zaangażowaniem, że naprawdę nie wiemy, czy siebie kochamy”), a ekspertem byłby ten, kto ma jak najmniej wspólnego ze sprawą („Nie znam się na tym, to się chętnie wypowiem”). Chrześcijanie całym sercem angażowali się więc w „sprawę Jezusa z Nazaretu”, zapisując zwoje w duchu wiary – ale opierali się na historii. Zaangażowanie w sprawę nie wyklucza prawdy.
Jest też jasne, że zwoje powstały w epoce pierwszych uczniów. Najstarszy papirus, jaki przetrwał do naszych czasów, pochodzi z ok. 125 r. W epoce błyskawicznych newsów sto lat „przerwy” między wydarzeniem a jego opisem to oczywiście dużo, ale w skali całej ludzkiej historii Nowy Testament to „światowy lider” tego typu porównań – najstarsze zachowane wersje ksiąg hinduizmu (Wedy) pochodzą z XI w. (parę tysięcy lat „przerwy”), a najstarszy zapis dzieł Platona z IX w. (ponad tysiąc lat).

Warto: zapamiętać
Józefa Flawiusza i Tacyta.

Wiele źródeł niechrześcijańskich
Pisali i poganie. Około 73 r. Syryjczyk Mara bar Serapion pisze o rozproszeniu Żydów wskutek „zamordowania ich mądrego króla”, który jednak żyje dzięki swym nowym prawom. W latach 93–94 żydowski historyk Józef Flawiusz w Dawnych dziejach Izraela pisze o Panu Jezusie wprost; utrwalona na Zachodzie wersja tekstu zawiera chrześcijańskie uzupełnienia, ale wersja arabska przekazuje brzmienie oryginalne: „W tym czasie żył Jezus, człowiek mądry. Jego życie było doskonałe i dokonywał niezwykłych dzieł.
Piłat skazał go na śmierć krzyżową. Ci, którzy byli jego uczniami, utrzymywali, że ukazał im się jako żywy trzy dni po swej męce” (Testimonium Flavianum).
Talmud babiloński, w przekazie sięgającym może I w., pisze o Jezusie, który zwiódł Izrael na bezdroża i został powieszony w przeddzień Paschy za uprawianie magii. Pliniusz Młodszy w liście ze 112–113 r. pisze o chrześcijanach zbierających się, by „śpiewać pieśni ku czci Chrystusa jako Boga”.
Tacyt w Rocznikach (lata 109–116) przedstawia pożar Rzymu z roku 64 i prześladowania chrześcijan: „początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza został skazany na śmierć przez prokuratora Poncjusza Piłata”. Swetoniusz w Żywotach cezarów (120 r.) pisze o wygnaniu Żydów z Rzymu „za to, że bezustannie wichrzyli, podżegani przez Chrestosa”.
Jak na warunki antycznej historiografii, to wcale niemało. Judea leżała na skraju Imperium; dla kronikarzy liczyli się imperatorzy i ich wojny, a nie ukrzyżowani sprawiedliwi; informacje płynęły milion razy wolniej; chrześcijan mylono z Żydami; sam Jezus chciał zachowania „tajemnicy mesjańskiej”, z martwych powstał bez świadków, ukazał się tylko uczniom.
Wiara to posłuszeństwo prawdzie
Źródła te są wiarygodne, bo oddają to, co się stało. Tę pasję do rzeczywistości widać w każdym zwoju Nowego Testamentu: Łukasz „bada wszystko”, by czytelnik „mógł się przekonać o całkowitej pewności” wiary (Łk 1, 1-4); Jan pisze to, co widział na własne oczy i czego dotykały jego ręce (1 J 1, 1-2b).
„Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy”, ale „nauczaliśmy jako naoczni świadkowie Jego wielkości” (2 P 1, 16).