Kształtować Europę

Unia Europejska wyrosła z tradycji chrześcijańskiej i integracji
opartej na zasadach partnerstwa i solidarności
dziś odchodzi od idei swoich założycieli.

KAZIMIERZ M. UJAZDOWSKI

Parlament Europejski

Pomnik kard. Bolesława Kominka, autora listu wysłanego w 1965 r.
przez polskich biskupów do biskupów niemieckich

AGATA COMBIK/FOTO GOŚĆ

Ojcowie założyciele projektowali Wspólnotę Europejską, wierząc, że chrześcijaństwo ma moc przezwyciężenia wszelkich egoizmów i stanowi fundament odbudowy Europy ze zniszczeń wojennych.
Robert Schuman pisał, że „demokracja antychrześcijańska byłaby karykaturą zmierzającą do tyranii lub anarchii”. Jednocześnie chrześcijańscy demokraci tamtej epoki byli gorącymi rzecznikami głębokiej integracji opartej na zasadach partnerstwa i solidarności. Wolno sądzić, że ich przesłanie zwrócone było przeciw patriotyzmowi starego typu, który nie widział potrzeby integracji i pokładał wiarę w zewnętrzną kooperację państw. To stanowisko było doskonale rozumiane przez Kościół w Polsce, który miał nadzieję, że z czasem budowanie jedności Europy obejmie te narody, które Jałta skazała na utratę wolności i egzystencję w bloku sowieckim.
Z pewnością wierzył w to Kardynał Kominek, autor historycznego Listu biskupów polskich do biskupów niemieckich. Wyrażane wówczas nadzieje spełniły się w 1989 r.
Europa rozszerzyła się po granice kultury i geografii, o co apelował Jan Paweł II w historycznym wystąpieniu na forum Parlamentu Europejskiego w Strasburgu.
Dziś podkreśla się, że Unia Europejska odchodzi od idei swoich założycieli.
Przechodzi ewolucję w negatywnym kierunku: dechrystianizacji i odstępstwa od solidarności. Oba zjawiska trzeba analizować odrębnie, ponieważ przebiegają innymi torami i nie są ze sobą ściśle powiązane.

Dechrystianizacja
W pierwszym przypadku znaczenie ma nie polityka, lecz przemiany, które zaszły w kulturze Europy Zachodniej. To one zredukowały oddziaływanie dziedzictwa chrześcijańskiego.
Bez wątpienia gwałtownie przyśpieszyła te procesy rewolucja z maja 1968 r. Projekt nowego społeczeństwa najpierw uderzył w prawo osoby ludzkiej do życia i prawa rodziny.
Dziś wyraża się często w bardziej agresywnej wersji, która dąży do usunięcia chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej. Bez wątpienia ideologia i język dominujący w instytucjach UE jest już bardzo odległy od tego, który można znaleźć w pismach ojców założycieli. Niestety proces ten nie spotkał się z należytym oporem partii chrześcijańsko-demokratycznych i ich reprezentacji na szczeblu europejskim.
Doskonałą analizę przypadku utraty chrześcijańskiego charakteru przez włoską chadecję dał znany w Polsce filozof Rocco Bouttiglione w książce Chrześcijanie a demokracja.
Jaka powinna być postawa chrześcijan mających poczucie odpowiedzialności za dobro społeczeństw?
Z pewnością nie powinna nią być ani kapitulacja, ani ucieczka od UE. Właściwa reakcja polega na wytrwałej promocji cywilizacji życia na wielu polach. Wskażmy przede wszystkim na ochronę embrionów przed eksperymentami, obronę prawa do życia nienarodzonych i promocję rodziny tworzonej przez mamę i tatę. Towarzyszyć temu powinna stanowcza obrona wolności religijnej i pomoc dla chrześcijan, którzy doznają prześladowań na wielu kontynentach świata.

W wydanej w 2002 r. nocie o zasadach, jakimi powinni się kierować katolicy w życiu publicznym, późniejszy papież Benedykt XVI pisał: „owoc duchowego, moralnego i intelektualnego dziedzictwa katolicyzmu musi być dzisiaj przedstawiony przy użyciu współczesnych terminów kulturowych”.
Jeśli chcemy oddziaływać na Europę, musimy używać języka asertywnego i włączającego. Obrona wartości uniwersalnych powinna być połączona z empatią, ponieważ przekonywać trzeba tych, którzy wątpią lub gotowi są wesprzeć tylko część postulatów.
W sprawie cywilizacji życia potrzebne jest nastawienie na szukanie sojuszników i zawiązywanie współpracy ponad politycznymi podziałami.
Tym bardziej że w chwili obecnej rzecznicy cywilizacji życia znajdują się w różnych państwach i różnych formacjach politycznych  reprezentowanych na szczeblu europejskim. W Parlamencie Europejskim znajduję ich wśród Chorwatów, Słowaków, Węgrów, ale także wśród reprezentantów starej Europy: Hiszpanów, Niemców i Włochów.
Mamy powód do dumy, ponieważ Polska po 1989 r. uformowała republikę na bazie kultury chrześcijańskiej, wprowadzając ochronę życia i praw rodziny. W tym miejscu podkreślić trzeba zasługi Trybunału Konstytucyjnego, który w historycznym orzeczeniu z 1996 r. uznał prawo do życia od chwili poczęcia za fundament demokratycznego państwa prawa. Jednakże błędem byłoby poczucie wyższości wobec narodów Europy Zachodniej.


TWÓRCZA POLITYKA
NASTAWIONA JEST
NIE NA PIĘTNOWANIE
ZŁA, LECZ WSPIERANIE
DOBRA.

Dlatego też powinna wesprzeć każde symptomy odrodzenia kultury chrześcijańskiej i obrony społeczeństwa przed eksperymentami. Trzeba wyrazić uznanie dla setek tysięcy Francuzów, którzy w ramach Manif pour Tous gromadzili się na ulicach miast w obronie cywilizacji życia. Jeszcze bardziej istotne jest nadrobienie własnych zaniedbań. Polska powinna zwiększyć pomoc humanitarną dla uchodźców przebywających w obozach na Bliskim Wchodzie, a od naszej dyplomacji należy wymagać determinacji w obronie prześladowanych chrześcijan na arenie międzynarodowej.

Solidarność
Drugie ze zjawisk – odstępstwa od solidarności – mają bardziej złożony charakter i nie można ich przypisać instytucjom unijnym, zwłaszcza tym, których misją jest strzeżenie interesu całej Wspólnoty, tj. Komisji Europejskiej i Parlamentowi Europejskiemu.
UE mimo kryzysu wciąż daje dowody solidarności, nie rezygnuje z polityki spójności, udziela pomocy humanitarnej krajom Trzeciego Świata i uprawia dobrą politykę sąsiedztwa. Wschodni wymiar tej polityki wobec Ukrainy, Mołdawii i innych krajów regionu jest całkowicie zbieżny z Polską racją stanu. To prawda, że solidarności zagraża centralizm instytucji unijnych.
Ale jeszcze bardziej egoizm narodowy, który pociąga za sobą renacjonalizację polityk i osłabienie instytucji wspólnotowych.
Nie sposób upominać się o solidarność i kibicować eurosceptykom. Ci bowiem przeciwstawiają się wszelkim formom solidarności i w imię partykularnych interesów dążą do demontażu wspólnego rynku.
W tej sytuacji polityka odpowiedzialna za przyszłość Polski i Europy musi uwzględniać zarówno potrzebę promocji cywilizacji życia, jak i odbudowy solidarnej współpracy narodów Europy. Musi być chrześcijańska i europejska.
A zatem musi być zainteresowana kształtowaniem Unii Europejskiej, a nie jej dezintegracją czy osłabieniem.
Polska ma wspaniałą tradycję myśli europejskiej biorącej swój początek od Czartoryskiego, a kończącej się na wielkim europejskim przesłaniu Jana Pawła II. W swej ostatniej książce Pamięć i tożsamość Papież wyraził nadzieję, że wejście do Unii Europejskiej krajów naszego regionu odbuduje jej związek z dziedzictwem chrześcijańskim. Spełnienie tego przesłania wymaga odwagi i woli współpracy ze wszystkimi narodami Europy.

KAZIMIERZ MICHAŁ UJAZDOWSKI
dr hab. nauk prawnych, dwukrotny minister kultury, wieloletni poseł z Wrocławia. Obecnie członek Parlamentu Europejskiego, wiceprzewodniczący Komisji do spraw Konstytucyjnych.