Chrześcijanie a kondycja Europy

Specjalnie dla „Nowego Życia” z abp. Jeanem–Claude’em Hollerichem,
arcybiskupem Luksemburga, rozmawia

KRZYSZTOF BRAMORSKI

Konsul Honorowy
Wielkiego Księstwa
Luksemburga we Wrocławiu

Abp Jean–Claude Hollerich

GUY WOLFF

Krzysztof Bramorski: Dni w diecezjach przed Światowymi Dniami Młodzieży 2016 spędził Ksiądz Arcybiskup wraz z 200 młodymi ludźmi z Luksemburga we Wrocławiu. Był to czas modlitwy, ale i spotkania z innym Kościołem lokalnym. Co zrobiło największe wrażenie na młodzieży z Luksemburga?
Abp Jean-Claude Hollerich: Nasza młodzież jest pod wrażeniem wrocławskiego Kościoła. Napotkaliśmy parafie tętniące życiem, w których młodzi mogą się czuć ich uczestnikami, czego u nas w Luksemburgu trudno jest doświadczyć.
Młodzież była szczęśliwa, widząc innych młodych ludzi, którzy wyznają tę samą wiarę, którzy dają świadectwo wiary bez strachu i przeżywają swoją wiarę w sposób bardzo naturalny. Młodzi byli bardzo przejęci tym, że mogli napotkać rodziny katolickie praktykujące swoją wiarę, uczestnicząc we mszy świętej. Ujmująca była gościnność rodzin, które przyjęły pielgrzymów jak członków własnej rodziny.
Podczas pobytu we Wrocławiu był szczególny moment, związany z wojenną historią Luksemburga. Dlaczego było takie istotne, by w przygotowaniu do ŚDM uwzględnić upamiętnienie Luksemburczyków, którzy zginęli na Śląsku w czasie wojny?
Dla nas wszystkich było bardzo ważne, by uczestniczyć w uroczystości ku czci Luksemburczyków poległych na terenie Dolnego Śląska. Msza w pięknym kościele, wizyta na cmentarzu oraz w klasztorze w Lubiążu były dla nas głębokim przeżyciem. W Luksemburgu mamy teraz generację młodzieży, która nie słyszała bezpośrednich świadectw i opowieści z czasów wojny. W tym sensie jest to bardzo ważne, aby mogli oni poznać własną historię. Nasza młodzież czuła się zaszczycona wspólnym uczestnictwem w tej uroczystości razem z mieszkańcami Lubiąża. Byliśmy ujęci faktem, że polska rodzina, która sama musiała opuścić swoją ziemię ojczystą, obecnie będącą częścią innego państwa, opiekuje się teraz grobami Luksemburczyków, którzy też musieli opuścić swoją ojczyznę. Wizyta dziedzicznego wielkiego księcia Luksemburga, który z tej okazji przybył do Wrocławia i Lubiąża, była wielką radością i otuchą w wierze dla nas wszystkich.

Franz Joseph Mangoldt, rzeźba z Sali Książęcej Pałacu Opackiego w Lubiążu, przedstawiająca kobietę w koronie, z rogiem obfitości oraz bykiem u boku. Rzeźba symbolizuje Europę jako kontynent

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

W swojej homilii w Lubiążu przeprowadził Ksiądz Arcybiskup piękną paralelę pomiędzy strachem i cierpieniem podczas II wojny światowej a doświadczeniem niepewności, jakiego w XXI wieku doznają młodzi ludzie. Na jej końcu stanął strach tych wszystkich ludzi, którzy dziś uciekają przed śmiercią i cierpieniem…
W rzeczy samej – pamięć przeszłości nie może nas kierować cały czas wstecz, ale musi pomagać odnaleźć się w czasie obecnym i otwierać przed nami perspektywę przyszłości. Dzisiaj zarówno my Luksemburczycy, jak i Polacy, jesteśmy pośród tych, którzy cieszą się wolnością, którzy mają prawo swobodnego życia. W przeszłości jednak zarówno wy, jak i my byliśmy przyjmowani przez inne narody. Teraz wypada nam pomagać tym wszystkim, którzy muszą uciekać z ich krajów i znajdują się w strachu i niepewności ekonomicznej.

ŚDM odbywały się podczas Roku Miłosierdzia. Drzwi Roku Świętego zostały zamknięte, jednak – jak wyraził to Papież Franciszek – Miłosierdzie Boże pozostaje szeroko otwarte i jest większe od każdego grzechu. Wasza Ekscelencja praktykuje miłosierdzie również we własnym domu…
Papież Franciszek uczy nas, że miłość Boża jest zawsze miłosierdziem. Miłosierdzie jest przede wszystkim całością dzieła zbawczego, które osiągnęło swój punkt kulminacyjny w Jezusie Chrystusie i jest wyrazem Jego miłosierdzia wobec grzesznika. Także my jako Kościół, którzy otrzymaliśmy miłosierdzie Boga Ojca, musimy dzielić się tym miłosierdziem z innymi. Dla mnie jest bardzo ważne, aby odkryć ścieżki miłosierdzia w Kościele, dlatego też otworzyłem drzwi mojego domu dla dwóch uchodźców z Erytrei, chrześcijan rytu koptyjskiego. Mieszkają oni w moim domu. Staramy się, aby miłosierdzie Boże było dostępne poprzez nas, poprzez nasz Kościół dla wszystkich ludzi.

Czy chrześcijanin może odmówić uczynku miłosierdzia, a jednocześnie każdego dnia powoływać się na Jezusa?
W Europie trwa dyskusja o przyjmowaniu uchodźców, w której akurat te rządy, które w swojej polityce odwołują się do wartości chrześcijańskich, najostrzej występują przeciwko przyjmowaniu uchodźców…
Chrystus mówi nam w Ewangelii, abyśmy mieli miłość wobec wszystkich. Nie mówi nam, abyśmy mieli miłość tylko wobec tych, którzy są jak my, to znaczy abyśmy kochali tylko chrześcijan. W tym sensie jestem przekonany, że powinniśmy przyjąć jako uchodźców wszystkich, niezależnie od religii. Ale przydałoby się, aby nasz sposób przyjmowania był znakiem miłosierdzia chrześcijańskiego. Ważne jest, aby nasza miłość, nasza gościnność wobec uchodźców była widoczna jako akt chrześcijański. Ta otwartość wobec wszystkich uchodźców nie może się oczywiście odbyć bez żadnej refleksji.
Na przykład Bruksela, stolica Belgii, jest obecnie miastem bardziej muzułmańskim niż chrześcijańskim. Jeśli to wydarzyłoby się w Luksemburgu, to byłbym zatroskany. Więc potrzeba połączyć nasz rozum z miłosierdziem. Ale potrzeba też, aby nasze miłosierdzie było świadectwem Ewangelii.

Złożenie kwiatów na grobie zamordowanych przez hitlerowców w czasie wojny Luksemburczyków, pochowanych
na cmentarzu parafialnym w Lubiążu, z prawej książę i księżna Luksemburga, z lewej abp Jean-Claude Hollerich

ZDJĘCIE ARTUR ZDRAL

Abp Jean-Claude Hollerich z autorem wywiadu podczas
zwiedzania Pałacu Opackiego w Lubiążu, 23 lipca 2016 r.

ZDJĘCIE ARTUR ZDRAL

Uczestnicy ŚDM z Luksemburga z abp. Jeanem-Claude’em Hollerichem,
parą książęcą (w środku) i bp. Andrzejem Siemieniewskim z Wrocławia.
Lubiąż, 23 lipca 2016 r.

ZDJĘCIE ARTUR ZDRAL

Jest Ksiądz Arcybiskup aktywnym członkiem COMECE i przewodniczącym Justitia et Pax Europa. Czego mogą i czego powinny uczyć się od siebie Kościoły krajów europejskich?
Istotnie, jestem członkiem COMECE, w której pełnię funkcję przewodniczącego komisji do spraw zewnętrznych Unii Europejskiej. Jestem także członkiem CCEE, w której pracuję z komisją do spraw młodzieży. W tym roku mamy w Europie episkopat bardzo zróżnicowany. Mamy także do czynienia z wielkimi różnicami w opiniach. Ale nie możemy nigdy absolutyzować tych różnic. Ważne jest, aby słuchać się nawzajem, bez arogancji ze strony Europy Zachodniej wobec Europy Środkowej i Europy Wschodniej. Musimy uczyć się jeden od drugiego, bez kreowania stałych wyobrażeń jednego o drugim. Spotkania z poszczególnymi biskupami były dla mnie zawsze bardzo ubogacające.

Podziwiam wiarę moich współbraci, biskupów polskich. Podziwiam ich trud pracy włożony w tożsamość chrześcijańską ich państwa oraz wspieram ich zawsze w moich modlitwach.
Ksiądz Arcybiskup wrócił do Luksemburga
po 20 latach posługi misyjnej w Japonii. Czy postrzega Wasza Ekscelencja swój kraj i Europę jako region misyjny? Jak daleko jest Europa dziś od chrześcijańskich przecież wartości ojców założycieli Unii Europejskiej – Schumana, de Gasperiego, Monneta?
Tak, dzisiejsza Europa jest krajem misyjnym, w większym stopniu w Europie Zachodniej niż w Polsce. Kościół luksemburski znajduje się w sytuacji bardziej skomplikowanej. Połowa katolików jest Luksemburczykami, a połowa nie. Część luksemburska jest częścią słabszą, złożoną w większości ze starszych ludzi praktykujących religię. Dlatego też potrzeba nam na nowo wzbudzić ducha misyjnego w Luksemburgu.
Potrzeba, aby członkowie Kościoła na całym świecie stali się uczniami Chrystusa.
Obyśmy nauczyli się z Ewangelii, jak żyć jako chrześcijanie. Nie można być uczniem Chrystusa, jeśli się nie ma ducha misyjnego. Być uczniem Chrystusa, znaczy być misjonarzem, znaczy dawać świadectwo swojej wiary, ponieważ Kościół ma w sobie tego „wirusa Chrystusowego”, który się nazywa Duch Święty. To on powoduje, że Kościół wzrasta w liczbie i w świętości swoich wiernych.
Unia Europejska była inspiracją chrześcijańską. Schuman, de Gasperi, Adenauer byli ludźmi głęboko wierzącymi, którzy skonstruowali Europę w duchu przebaczenia, w duchu Ewangelii. Dzisiaj Unia Europejska jest o wiele mniej chrześcijańska, i to nie jest wina Unii, to jest nasza wina, ponieważ zaprzestaliśmy głoszenia wiary, ponieważ nie przygotowaliśmy młodzieży do zaangażowania się w życie polityczne i szerzenia wartości chrześcijańskich w Europie. Jestem mocno świadomy braków Unii Europejskiej.
Ale jeszcze bardziej jestem przekonany, że zła Unia Europejska jest zawsze lepsza niż życie w Europie bez Unii Europejskiej.