Moja Niedziela

1 STYCZNIA 2017 R.
Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi

Boże Narodzenie cd.

LB 6, 22-27; GA 4, 4-7; ŁK 2, 16-21

Ciekawe – tydzień od Bożego Narodzenia, a słowo Boże „trzyma” nas w Betlejem. Dalej mamy: pasterzy, niemowlę, Maryję i Józefa i chciałoby się powiedzieć: „czas już opuścić tę stajenkę”. Tym bardziej że w zdecydowanej większości naszych miast śladów po świętach już nie uraczymy. Odnoszę jednak wrażenie, że ten tekst biblijny – niczym dobry nauczyciel – chce, byśmy pewien materiał dobrze przyswoili, pewne wydarzenia dobrze przeżyli.
Bez nich bowiem trudno będzie ruszać dalej. Dlaczego zatem wracamy do sceny spotkania pasterzy z Jezusem?
By zwrócić uwagę, jak to spotkanie ich odmieniło. Wcześniej św. Łukasz pisał, że nocowali w polu, trzymając straż nad swoim stadem. Teraz zwraca uwagę, że wracają pełni entuzjazmu, wielbiąc i błogosławiąc Boga. Bez wielkiego wysiłku jesteśmy w stanie dostrzec przemianę, jaka się w nich dokonała. Tak, bo kiedy człowiek spotyka Jezusa, nic już nie jest takie jak dawniej. To spotkanie, które wyrywa z ospałości i które sprawia, że nie jesteśmy w stanie milczeć o tym, co się wydarzyło. Spotkanie z żywym Bogiem sprawia, że człowiek odnajduje w sobie pokłady dobra, odwagi, radości, gotowości świadczenia. I aż chciałoby się zapytać: „Jak tam po świętach?”, „Kogo spotkaliśmy w tym czasie?”, „Coś się dokonało?”, „Widzimy jakąś przemianę?”.
A może trzeba wrócić do stajenki?

8 STYCZNIA 2017 R.
Niedziela Chrztu Pańskiego

Dziecko… za darmo

IZ 42, 1-4. 6-7; DZ 10, 34-38; MT 3, 13-17

Głos Boga słyszalny nad Jordanem – przypuszczalnie na ten element zwróciliby uwagę dziennikarze przeprowadzający relację z chrztu Pana Jezusa. Pociągają nas spektakularne zjawiska. Być może niektórzy pytaliby, czy dałoby się na potrzeby reportażu powtórzyć tę scenę.
Tymczasem Mateuszowa opowieść niesie wiele ciekawych wątków, które mają kolosalne znaczenie dla każdego, kto przeżył chwilę, kiedy kapłan polał jego głowę wodą, wypowiadając słowa: „Ja Ciebie chrzczę…”. Najpierw Ewangelista zauważył, że kiedy Jezus wychodził z wody, „niebiosa zostały Mu otwarte” i z tych niebios dał się słyszeć głos.
Ciekawe, że właściwie Jezus jeszcze niczego nie uczynił.
Św. Mateusz nie odnotował ani żadnej z nauk, ani żadnego z cudów. To było pierwsze publiczne wystąpienie Syna Bożego. I już widzi otwarte dla siebie niebo. I już słyszy, że jest umiłowany. Tak, bo na miłość Boga nie musimy zasługiwać. Ojciec otwiera nam niebo i nazywa kochanym nie za to, jacy jesteśmy, ale za to, że jesteśmy jego dziećmi.
Co więcej – pozostając wiernym sobie, tej deklaracji nie cofnie, nawet jeśli odwrócimy się od Niego.

Poliptyk strzegomski, skrzydło ołtarza (awers) – Adoracja Dzieciątka.
Malarz wrocławski nazywany Mistrzem lat 1486-1487.
Tempera, złoto i srebro płatkowe na desce jodłowej (1486).
W zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie

WOLNELEKTURY.PL

15 STYCZNIA 2017 R.
2. Niedziela zwykła

Świętość to normalność

IZ 49, 3. 5-6; 1 KOR 1, 1-3; J 1, 29-34

Kilka tygodni temu świat obiegła informacja, że 15-letni geniusz komputerowy jest kandydatem na ołtarze.
Rzeczywiście, w Mediolanie dobiegł końca diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego zmarłego w 2006 r. Carlo Acutisa. Dokumentacja już trafiła do Watykanu. Wśród wielu pytań, jakie w tym kontekście otrzymałem, jedno było dla mnie osobiście szczególnie ważne: „Poznał ksiądz życiorys tego piętnastolatka, czym zatem nadzwyczajnym on się wsławił, że Kościół chce go ogłosić błogosławionym?”.
Miałem poważny problem z odpowiedzią, bo trudno odnaleźć w CV tego młodego Włocha jakieś cudowności i nadzwyczajności.
Ot, po prostu: lubił piłkę nożną (dziwiłbym się, gdyby mieszkaniec Italii nie lubił tej dyscypliny sportu), tworzył algorytmy komputerowe, jednocześnie miał czas, by pomagać jako wolontariusz w stołówce dla ubogich, uczestniczył w Eucharystii. Tyle… I wtedy pojawiła się myśl: „Czy świętość musi koniecznie odznaczać się cudownością?
A może właśnie świętość to normalność – to podejmowanie każdego dnia i realizowanie swojego powołania”. Przywołuję tę myśl w kontekście tekstów biblijnych przewidzianych na tę niedzielę. Mamy trzech bohaterów: proroka Izajasza, apostoła Pawła oraz św. Jana Chrzciciela. Można powiedzieć, że do końca zrealizowali swoje powołanie. Potrafili zakwitnąć w tym miejscu, w jakim zostali zasiani przez Boga. Robić to, co do mnie należy, wkładać w to serce i wykonywać z miłości do Boga i bliźnich… Tyle… Oto droga do świętości.

22 STYCZNIA 2017 R.
3. Niedziela Zwykła

Nie dla bałwochwalstwa

IZ 8, 23B – 9, 3; 1 KOR 1, 10-13. 17; MT 4, 12-23

Wezwanie św. Pawła, jakie pojawia się we fragmencie Listu do Koryntian, jak się okazuje – wciąż pozostaje aktualne. Apostoł zachęca, by wśród wierzących nie było rozłamów. Tutaj pojawia się słowo schizmata, od którego pochodzi nasza schizma. Ono ma ten sam źródłosłów co czasownik schizo, który moglibyśmy przetłumaczyć jako: rozrywać, rozłączać, rozłupywać, rozdzierać. Jednak św. Paweł nie tylko potępia tych, którzy we wspólnocie są przyczyną podziałów, ale także wskazuje, że tego rodzaju postępowanie jest swoistego rodzaju bałwochwalstwem.
Zwraca bowiem uwagę, że tym, który łączy wszystkich wierzących, jest Jezus Chrystus. Podkreśla również, że wszyscy w imię Jezusa zostali ochrzczeni. Kto zatem będzie przyczyną rozbicia tej jedności? Ten, kto swoje racje, poglądy, inne osoby postawi nad Chrystusa. Wiedząc, że Bóg istnieje, a stawiać w Jego miejsce kogoś lub coś – to już prosta droga do bałwochwalstwa.

29 STYCZNIA 2017 R.
4. Niedziela zwykła

Gdzie jest nasza siła?

SO 2, 3; 3, 12-13; 1 KOR 1, 26-31; MT 5, 1-12A

Podczas dyskusji panelowej, w której poza mną brali udział muzułmanin, żyd oraz przedstawiciele Kościołów prawosławnego i ewangelicko-augsburgskiego, prowadzący postawił pytanie: Czy naszym zdaniem religia powinna korzystać z pomocy państwa i prawa państwowego w zaprowadzaniu w społeczeństwie ładu zgodnego z wyznawaną wiarą? Pierwsza myśl: Pokusa jest spora, jednak zaraz przyszła refleksja, że przez pierwsze cztery wieki chrześcijaństwo nie korzystało z żadnej pomocy aparatu państwowego, a wręcz było przez ten aparat zwalczane i radziło sobie całkiem dobrze. Problem zatem nie leży w pytaniu: „korzystać czy nie korzystać?”, ale w tym, co my uznajemy za źródło naszej siły. Politycy mają swoje narzędzia: władzę, pieniądze, prawo, odpowiednie służby, a chrześcijaństwo? Od początku siłą chrześcijaństwa było: słowo Boże, sakramenty i wspólnota. Nic więcej… W tym sensie Bóg upodobał sobie w tym, co niemocne w oczach świata – jak poucza św. Paweł. Podobnie błogosławieństwa – mówią o sile, która leży nie w mocy, jaką posługuje się świat. Historia uczy, że kiedy sięgamy po narzędzia, które nie są nasze, źle się to kończy.

KS. RAFAŁ KOWALSKI