SPOŁECZEŃSTWO

4 argumenty za świętowaniem niedzieli

Dlaczego mamy świętować? Zwróćmy uwagę na cztery argumenty.
Pierwszy przynależy do obszaru wiary chrześcijańskiej, drugi jest natury kulturowej,
zapleczem trzeciego argumentu jest humanizm, a ostatni argument
powiążemy z przestrzenią refleksji filozoficznej.

KS. BOGUSŁAW DROŻDŻ

Legnica

MWM

Świętość łączy człowieka z Bogiem, egzystencję ludzką z istnieniem Boga, słabość z możliwą mocą, a poprzez nadzieję – teraźniejszość z przyszłością oraz doczesność z wiecznością.
Świętością jest przyjęcie Boskiego planu wobec człowieka, Boskiej odpowiedzi na egzystencjalne pytanie, które dotyczy spraw ważnych, ważniejszych i najważniejszych, a zatem wszystkiego, co ludzkie, ponieważ dla Boga i w kontekście Boga wszystko ma swoją miarę szczególnej, bo „symfonicznej” ważności.
Argument z wyznawanej wiary chrześcijańskiej
Mamy świętować, ponieważ w sercach i umysłach chrześcijan rozbrzmiewają słowa samego Boga: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił!”
Nakaz ten należy do Dekalogu.
Nadto obecny jest w przykazaniu kościelnym, które poucza: „W niedziele i święta nakazane uczestniczyć we Mszy św. i powstrzymywać się od prac niekoniecznych”.
Niedzielę łączymy ze Zmartwychwstaniem Jezusa, które dokonało się właśnie w niedzielę. Nauka Kościoła o świętości niedzieli sięga czasów apostolskich i trwa do dzisiaj, co potwierdza praktyka kościelna, jak i stałe nawoływanie oraz upominanie wiernych.
Poprzez świętowanie niedzieli, a zwłaszcza poprzez pełne uczestnictwo we Mszy św. niedzielnej człowiek nabiera tej mocy, która jest mu potrzebna do dobrego życia tutaj, na ziemi, i która przysposabia go do niebieskiej Uczty w wieczności. List św. Jana Pawła II z 1998 r. o świętowaniu niedzieli Dies Domini nie tylko przedstawia argument z wiary chrześcijańskiej, ale nade wszystko ukazuje w pełnej krasie pedagogię niedzieli, która zawsze była obecna w życiu Kościoła, trwa obecnie i swoją nadzieją otwiera przyszłość jutrzejszego świętowania.
Argument natury kulturowej
Świętujemy, bo pradziadkowie i dziadkowie chodzili w niedzielę do kościoła, bo moi rodzice świętowali, więc i ja w niedzielę nie pracuję zawodowo, lecz idę na Mszę św. i odpoczywam.
Trzeba powiedzieć, że jest to argument najsłabszy, bo odwołuje się jedynie do tradycji przodków. Nie tak bardzo do wiary, którą z przekonaniem wyznaję, ale do szczególnego wzoru obyczajowo-kulturowego, który reguluje moje zachowanie w niedzielę. Zostawiamy ten argument z jego minimalną siłą przekonania, nie kryje się bowiem za nim dojrzałość człowieka.
Jest faktem, że z takim argumentem się spotykamy i to wcale nie tak rzadko.
Argument ten nazywamy kulturowym, ponieważ obecnie kultura rozumiana jest bardzo wąsko. Jest nią na pewno awangarda sztuki, różnej maści literatura, kwestia zabytków, a także obrzędowość folklorystyczna czy tradycyjno-religijna. To wszystko tylko uzupełnia mozaikę ideologicznie honorowanej wielokulturowości. W jej przypadku ważne jest zróżnicowanie, a nie moralne, czyli wychowujące do wartości przesłanie. Dlaczego? Gdyż z kultury wyprowadzono tzw. humanizm, a zostało jedynie rzemiosło, stąd też następny argument za świętowaniem niedzieli.
Argument humanistyczny
Dlaczego mamy świętować niedzielę?
Dlatego, że niedziela i jej świętowanie sprawia, że humanizm otrzymuje rzeczywiście ludzką twarz.
Dzięki świętości niedzieli humanizm odpowiada wielkości człowieka, jest na miarę człowieka. Inaczej mówiąc, świętowanie niedzieli otwiera humanizm na transcendencję, na Boga. Ów humanizm staje się przez to dobrym środowiskiem rozwoju człowieka w jego osobowych wymiarach oraz podstawą dobrej, moralnie wysokiej kondycji społeczeństwa. Dzięki sacrum, dzięki świętości, humanizm staje się trampoliną rozwoju, ponieważ taki humanizm wie, czym jest dobro osobowe i dobro społeczne; wie, że owe dobra są przede wszystkim dobrami moralnymi, a przez to zobowiązują wszystkich do czujności i troski.
Taki humanizm jasno rozróżnia dobro od zła, a dzięki wychowaniu nigdy nie pozwala nazywać zła dobrem.
Taki humanizm wie, że człowiek jest słaby i wielki, stać go na najwyższą świętość i najgorszą zbrodnię; wie, czym jest prawdziwa miłość, która nie wstydzi się przebaczenia, i czym jest duchowy postęp człowieka, który poprzez kształtowanie charakteru doświadcza i poświadcza wobec innych, że dążności do prawdy, dobra i piękna nie da się utożsamiać z kultem ciała, pieniądza, przyjemności, władzy i sukcesu.

Natomiast humanizm bez świętowania, bez odniesienia do żywego Boga, bez moralnego dobra nie uczyni z człowieka bóstwa i go nie zbawi.
Przeciwnie – namówi go i zmanipuluje do tego, aby w imię wyimaginowanego nadczłowieka zabił w sobie człowieczeństwo. Ten proces „odczłowieczania” człowieka dokładnie pokazuje dojrzały owoc XX-wiecznych ideologii. Proces laickiego humanizmu trwa nadal i w wielu miejscach uprawianej nauki, ustanawianego prawa i medialnej manipulacji idzie jeszcze dalej: otóż człowiek to już nie zwierzę, ale maszyna, a gdy owa maszyna nie działa, a naprawić już się jej nie da, to ją bez winy, ot, w imię prawa, można po prostu poddać aborcji czy eutanazji.
Dlaczego więc należy świętować?
Dlatego, aby jeden człowiek nie ogłaszał się bogiem dla drugiego. Bo wtedy prawdziwy humanizm umiera, a zostaje tzw. humanizm bez ludzkiej twarzy, który przez idee czy chciejstwo jednych zniewala drugich.
Argument filozoficzny
Ten argument jest najmocniejszy.
Stanowi podstawę każdego innego.
Mamy świętować, bo człowiek jest istotą religijną, a jego relacja z Bogiem przynależy do ludzkiej natury. Stąd także wypływa obowiązek oddawania czci Bogu. Co więcej? Otóż obecna w człowieku religijność, czyli praktycznie mówiąc pobożność, jest w ścisłym tego słowa znaczeniu sprawiedliwością względem Boga. Czyż treścią definicji sprawiedliwości nie jest oddanie drugiemu tego, co mu się słusznie należy?
Bóg jest największym Dawcą, jest Ojcem.
Z tego powodu ludzka wdzięczność wobec Niego staje się po prostu moralnym obowiązkiem, który stale jest przypominany w sumieniu. Ten obowiązek ujawnia również harmonia stworzenia. Dlatego też Dekalog wprost przynależy do tzw. moralnego prawa naturalnego, które obowiązuje wszystkich. Mało tego, nikt nie może z niego zwolnić, nawet parlament przez głosowanie.
Jakkolwiek naturalne prawo moralne nie wskazuje wprost, iż to właśnie niedziela ma być dniem świętym, niemniej świętowanie, czyli uczczenie Boga, wymaga stosownego, dobrze dobranego czasu i jawi się jako ludzki i zwyczajny, a nie nadzwyczajny obowiązek. Toteż ucieczkę człowieka w ateizm czy w jakąś inną życiową postawę przekreślającą wytrwałe szukanie prawdy o Bogu trzeba nazwać winą względem Niego, ponieważ sprzeciwia się zasadzie sprawiedliwości. Jak dzieci rodzicom winny cześć i szacunek, tak samo, a nawet z większym zaangażowaniem każdy z nas jest winny cześć, szacunek i uwielbienie Bogu, czyli w rzeczywistości – miłość.
Zauważamy również, że sprawiedliwość względem Boga staje się faktyczną miłością do Niego, ponieważ minimum miłości to właśnie sprawiedliwość.
Oczywiście, mówiąc o relacji sprawiedliwości do miłości, nie sposób nie wejść w życie społeczno-publiczne.
Czyż domeną państwowości nie jest pilnowanie sprawiedliwości (nie miłości!) w pełnym tego słowa znaczeniu?
Ustawodawstwo państwowe nie może lekceważyć tej podstawowej sprawiedliwości, która woła o prawdę, a poprzez nią o Boga, który jest Prawdą.
Zatem aktualizacja sprawiedliwości w państwie potrzebuje klimatu nie laickiego, lecz wprost klimatu porządnie rozumianej wolności religijnej. Dodajmy, że sprawiedliwość opierająca się tylko na religijności może rozwinąć się w miłość, której obliczem jest społeczna odpowiedzialność. W innym razie sprawiedliwość zaczyna się kurczyć i najpierw staje się równością, a później polityczną poprawnością.
W efekcie państwowość nie służy już człowiekowi, tylko jakiemuś humanizmowi, który jedynie nazwowo traktuje o człowieku, a w rzeczywistości służy interesowi silnych.
***
Istnieją wprawdzie i inne argumenty przemawiające za koniecznością świętowania. Wydają się one jednak drugorzędnymi względem przedłożonych. Świętowanie jest ważne.
Jak ludzki rozum potrzebuje pewności wiary, tak świętowanie realizuje się w pobożności. I to tej prawdziwej, która ani nie mąci rzeczywistości, ani jej nie fałszuje. Potrzebuje pobożności świętej, nadto ubranej w dobrze skrojony religijny rytuał. Zdrowe, pobożne, ukierunkowane na Boga świętowanie wszystko spina i usensawnia, a przez to mobilizuje i rozwija.